Kilka słów po felietonie Kazika
Kilka dni temu namieszał Kazimierz Marcinkiewicz, dziś zaś inny Kazimierz, a mianowicie Kazik Staszewski podzielił się z nami kilkoma uwagami, które zapewne wzbudzą trochę polemik. Myślę tak, dlatego, że choć Kazik politykiem nie jest, po pierwsze - od polityki nigdy nie uciekał, po drugie, a z tego pierwszego wynikające, wiele razy w politycznych sporach żeśmy się powoływali na jego teksty czy opinie. Wystarczy spojrzeć na fakt, że co najmniej dwa blogi z bardzo różnych stron barykady mają "Kultowe" tytuły. Zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy - skrótowo rzecz ujmując - idei IV RP próbowali się Kazikiem posiłkować, jedni powołując się na jego antyklerykalizm i niechęć do katolicyzmu, tudzież swoistą Kazikową anarchiczność, drudzy zaś w twórczości Kazika, o czym pisałem nieraz, mogli znajdować opis patologicznej rzeczywistości IV RP. By nie być gołosłownym - w słynnym "Nie ma litości dla skurwysynów" Kazik przywołuje pośrednio spałowanie przez policję zwolenników lustracji w rocznicę obalenia rządu Olszewskiego, a już bez zgadywania wprost opisuje kulisy odwołania Olszewskiego w słynnym "Lewym czerwcowym". III RP jako państwo stricte mafijne demaskuje zaś w "Najbardziej chcianym bandycie w Polsce". Piosenek będących mocnym rozliczeniem z polską transformacją było wiele, poczawszy od "Jeszcze Polska", ktore mogło być po myśli lewicowych słuchaczy, po "Prezydenta" z ostatniej jak dotąd płyty Kultu, czy pięknej piosenki o szefie Gestapo. Przy okazji "Lewego czerwcowego" Kazik nawiązał nawet współpracę z Jackiem Kurskim, co jednak nie znaczy, że akurat Kaczyńskim odpuścił w swojej krucjacie przeciwko politykom. Bo już na płycie "41" Lech Kaczyński jako prezydent Warszawy nie został potraktowany z sympatią, zaś większą część płyty "Gra" El Dupy jest rozliczeniem rządów PiS. Dowcipniejszym i z innych, niż większość ataków, pozycji, ale jednak krytycznym spojrzeniem. Co ciekawsze, nie będący autorstwa Kazika numer tego ostatniego projektu, "Moherowy Ninja" na swój sposób okazał się proroczy, niestety. Przed poprzednimi wyborami Kazik ponoć był raczej pro-pisowski, przez obecnymi - popierał PO, jak dziś pisze, ulegając antypisowskiej histerii. Cały tekst Kazika na wirtualnej polsce wart jest przeczytania, zwłaszcza, że tu już krytykuje rząd dość mocno (jeszcze kilka dni temu, w poprzednim swoim komentarzu, był o wiele łagodniejszy) i możliwe, ze prezentuje refleksje zbliżone do mniej ortodoksyjnych wyborców PO z roku 2007 i POPiS z roku 2005. O ile jednak nie zaskoczyła mnie krytyka PiS ze strony Kazika na wspomnianej już płycie El Dupy - zwłaszcza, ze nie widziałem w niej koniunkturalizmu, a raczej wierność swoim przekonaniom, o tyle sympatia Staszewskiego do Platformy była dla mnie trudniejsza do przełknięcia. Od faceta, który zawsze jawił mi się jako trzeźwy i zdystansowany obserwator polskiej polityki i który świetnie zdawał sobie sprawę z patologii występujących w Polsce po roku 1989 (przykłady powyżej) - oczekiwałbym czegoś więcej, niż "ulegania histerii". Czego bowiem się mógł Kazik spodziewać, głosując na ludzi, których sam spuentował z zakończeniu "Lewego czerwcowego" jako "wyjątkowo skorumpowaną grupę, nastawioną tylko i wyłącznie na zdobycie i utrzymanie władzy w każdy, nawet najbardziej perfidny i żenujący sposób". Cóż, każdy czasem ulega zjawiskom dziwnym i irracjonalnym, jednak pewien dysonans zostaje. Cóż - ja się trochę zawiodłem na Kaziku (choć i tak na nowy Kult czekam niecierpliwie), obawiam się jednak, że mój zawód jest niczym wobec rozczarowań, które teraz czekają Kazika, a które zwiastuje felieton, który stał się przyczynkiem do napisania tego tekstu.Lewy czerwcowy
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1460 odsłon