1981-2008: Polaków można lać po mordach

Obrazek użytkownika Rybitzky
Historia

Stan wojenny i wszystkie następujące po nim wydarzenia są ważną lekcją dla tych, którzy w Polsce rządzą lub chcieliby rządzić. Okazuje się bowiem, że duma, poczucie honoru oraz patriotyzm to u Polaków cechy występujące bardzo rzadko.

Wizerunek Polaka stawiającego twardy opór zniewoleniu jest mitem. Reliktem dawnych czasów. Teraz Polaków można lać po mordach i jeszcze za to podziękują.

Kiedyś było inaczej. Bez przesady można stwierdzić, iż przez całe stulecia Polacy mieli w świecie opinię narodu niezwykle trudnego do ujarzmienia. Poprzez stawianie twardego oporu najeźdźcom narażaliśmy się często na dodatkowe represje, lecz zarazem zdobyliśmy szacunek nawet u naszych zajadłych wrogów.

Wystarczy tu wspomnieć końcowy okres II wojny światowej. Niemcy zaczęli budować Wehrwolf w oparciu o analizy funkcjonowania Armii Krajowej. Polskie podziemie uznali bowiem za najlepiej zorganizowany ruch oporu na okupowanych przez siebie ziemiach.

W tym samym czasie Stalin zdecydował o pozostawieniu Polakom ich symboli narodowych. Niby nic, ale we wszystkich pozostałych nowo utworzonych wasalnych państwach wprowadzono nowe hymny oraz godła. W przypadku Polaków Stalin obawiał się siły przywiązania do patriotycznych wartości. Wolał osaczać ich komunizmem stopniowo.

Także w 1980 roku wrogowie Polski pamiętali o historycznych dokonaniach jej mieszkańców. Sowieci byli przekonani, iż w Warszawie nie będzie biernego oporu jak w Pradze. Będzie opór jak najbardziej aktywny i krwawy. Dlatego nie spieszyli się do interwencji, mimo próśb Wojciecha Jaruzelskiego. Woleli, żeby lokalni renegaci sami rozprawili się z buntowniczym narodem.

Doszło więc do stanu wojennego i wieloletnich rządów wojskowej junty. Wydarzenia te pokazały, że Polakom pozostało niewiele z dawnego ducha. Ale dopiero okres wolności po 1989 roku udowodnił, iż nasz naród nie ma w sobie już nic z dawnego poczucia honoru oraz patriotycznego obowiązku.

Jeszcze 70 lat temu ludzie tacy jak Jaruzelski lub Kiszczak zawiśliby zaraz po odebraniu im władzy. I to nie tylko z powodu stanu wojennego, ale całych swych zdradliwych karier. Tymczasem w obecnej Polsce zaczęto ich usprawiedliwiać, a nawet czynić z nich bohaterów.

Dla dawnej polskiej elity, zamordowanej w Katyniu lub poległej w powstaniu warszawskim, taki obrót spraw byłby nie do pomyślenia. Lecz nowe „elity" nie widziały nic złego w gloryfikowaniu zbrodniarzy. A zobojętniały naród przyglądał się temu w milczeniu, albo nawet przyklaskiwał.

Jeśli ktoś chciałby w przyszłości powtórzyć manewr Jaruzelskiego to będzie wiedział, że wystarczy się odpowiednio przygotować. Nikt kos na sztorc przeciwko niemu nie wystawi. Polacy potulnie nadstawią policzki.

Brak głosów

Komentarze

"Generał-patriota" to część mitologii GW-czej, trudno by było odszczekać tysiące artykułów wysmażonych przez nadredaktora i uczniów czarnoMichnika. Już lepiej iść w zaparte i udawać, że generał nie ma śladów krwi na rękach.
Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".

#9109

Przeszlosc jest oczywiscie zmitologizowana. Na przyklad Powstanie Styczniowe. W glowach mamy obrazy Grottgera, a tymczasem bylo znacznie gorzej. Piekne polskie kobiety z krucyfiksami, to jakis znikomy procent, za przeproszeniem, populacji. W Warszawie bawiono sie dobrze. Ach ta 'Warszawka". Polskie damy darzyly wdziekami ruskich oficerow. Czasem gdzies w prasie przemknela wzmianka, ze jacys tam po lasach biegaja. Prosze rzucic okiem na ksiazke takiej jednej cipy, zapomnialem nazwiska, imie - Agata - tytul:"Rosjanie w Warszawie".Moze Tuszynska?
Skurwic mozna kazde spoleczenstwo, trzeba tylko wlozyc w to troche wysilku.

Vote up!
0
Vote down!
0
#9123

RAZ fajnie napisał: historia patriotyzmu to jak pornol: można odnieść wrażenie, że tak jak na pornusie, to w rzeczywistości człowiek może "cztery razy po dwa razy", a tymczasem wszystko jest kręcone nawet przez kilka dni, aktorzy są wyćwiczeni itp. Tu jest podobnie: jednostki wybitnie moralne i oddane krajowi to rzadkość, większość ludzi jest gdzieś pomiędzy. Nie o to chodzi, żeby nad tym załamywać ręce, ale trzeb o tym pamiętać.

Vote up!
0
Vote down!
0
#9124

Polacy w latach 80-tych nie mieli sił, do zorganizowania powstania. Stan wojenny złamał ducha Polaków, który nie odrodził się w czasach III RP, ponieważ po 89' zniknął (pozornie) wspólny wróg i nasi rodacy, analogicznie do czasów Rzeczpospolitej Szlacheckiej, pogrążyli się w degrengoladzie i waśniach.

Pomimo to, jestem pewien, że w sytuacji zagrożenia dla suwerenności RP i bezpieczeństwa polskich rodzin, Polacy powstaliby organizując ruch oporu. Póki co, Europie nie udało się nas do końca spacyfikować.

Zbyt wiele pesymizmu w Twoim tekście jak na tak pesymistyczne czasy, jestem za tym, by krzewić nadzieję ku pokrzepieniu serc. Wdeptywanie jej ostatków w ziemię w niczym nie pomoże.

Vote up!
0
Vote down!
0
#9128