Groby naszych bohaterów

Obrazek użytkownika Rybitzky
Kraj

Wczorajszy pogrzeb Mieczysława Rakowskiego był namiastką tego co nas czeka, gdy na łono Lenina powędrują „bohaterowie" jeszcze więksi od niego.

Rację ma Krzysztof Leski dziwiąc się królewskiej skali pogrzebu komunistycznego aparatczyka.

Różni czerwoni bonzowie mogli sobie na nim przemawiać, proszę bardzo. Po co jednak wojskowa asysta towarzyszyła pożegnaniu kolaboranta?

Bo Rakowski, tak jak wszyscy władcy PRL, był kolaborantem. Nikim innym.

Możemy sobie wyobrazić pogrzeb Wojciecha Jaruzelskiego. Ileż to mów będzie o jego wielkości. Przyjadą towarzysze broni i partyjni koledzy. Kwaśniewski i Michnik wygłoszą płomienne mowy. Żołnierze przykryją trumnę flagą, a potem oddadzą salwę honorową. A to wszystko, oczywiście, na Powązkach.

Niewykluczone, iż przed tym haniebnym widowiskiem uratowałby nas wyrok sądu jednoznacznie stwierdzający zbrodniczy charakter czynów Jaruzelskiego. Ale tego oskarżony zapewne nie doczeka. I odejdzie żegnany, jakby był patriotą, a nie sprzedawczykiem.

A tymczasem ofiary Jaruzelskiego z grudnia 1970 roku nadal będą spoczywać w anonimowych mogiłach.

Brak głosów