Cywilizacyjna zagadka etyczna
Czy etycznym jest narzucenie na siłę zasad etycznych osobom do tego nie przystosowanym?
Wyobraźmy sobie biedaczka, nazwijmy go „Leming”. Jest to człowiek wychowany i żyjący w kompletnej fikcji.
Fikcją jest jego wykształcenie, gdyż tak naprawdę nie został dobrze wykształcony, nie zna historii własnego kraju (a co dopiero całego świata), nie zna podstawowej literatury, nie zna geografii, a nawet okolic własnego miejsca zamieszkania, nie zna elementarnych praw logiki, nie wie kompletnie nic o chemii (masa molowa, ciężar moli w jego szafie), łaciny nawet nie liznął, a teologia to dla niego ucisk państwa przez „chamów” memłących pod krzyżem przed pałacem prezydenckim i atakujących przechodniów.
Przekonanie o swoim wysokim wykształceniu ma, bo – raz – otrzymał stosowne zaświadczenie od instytucji, która przedstawia się jako szkoła wyższa, dwa – bo przebywa z innymi tak samo jak on „wysoko” wykształconymi, tak samo oczytanymi i wiedzącymi, i nie widzi żadnej różnicy.
Co powoduje u Leminga kolejną fikcję, polegającą na nieuzasadnionym poczuciu własnej wartości i wartości swoich opinii. Fikcję tę podtrzymuje fikcja konfrontacji różnych opinii, która jest jako prawda przyswajana dzięki wolnym, niezależnym i konkurencyjnym mediom, których fikcyjna jest wolność (nie szanują, bowiem wolności słowa), fikcyjna niezależność (bo są zależne od władzy i pieniędzy jak cholera) i kompletnie niekonkurencyjne (konkurują, co najwyżej w większym przypodobaniu się urzędnikom rozdającym koncesje i towarzystwu wzajemnej adoracji z biznesu, dającemu reklamy i kasę).
Leming, ufa mediom, gdyż ufa fikcyjnym autorytetom i prezenterom, których mylnie bierze za osoby wykształcone (nawet jeszcze bardziej), mądre, uczciwe i bezinteresowne, a owych prezenterów mylnie bierze za dziennikarzy.
Fikcją jest poczucie estetyki Leminga. Tzn. poczucie estetyki Leminga jest faktem, jednak ta leminża estetyka nie jest estetyczna. Leming, bowiem mylnie bierze za estetykę grę świateł podczas „Tańca z Gwiazdami” i bełkot wypowiedzi autorytetów. Nie oglądał nic Memlinga i nie czytał Conrada to nie wie, jak powinien wyglądać obraz estetyczny i rzeczowa, estetyczna wypowiedź. Mało tego, u Leminga nawet nuda jest fikcyjna, za nudną, bowiem uważa Carmen Bizeta, nudny jest Pan Tadeusz i nudne wnętrza Pałacu w Kórniku.
Z innymi fikcjami Leminga jest jeszcze gorzej. Żyje w świecie fikcyjnej sprawiedliwości, fikcyjnej niezawisłości sądów, fikcyjnego prawa (które jest po to by je łamać), fikcyjnej polityki, która MUSI (wg Leminga) być brudna, fikcyjnej uczciwości (bo pierwszy milion trzeba ukraść), fikcyjnie darmowej służby zdrowia, świecie fikcyjnych emerytur, które nie są wysługą, lecz haraczem płaconym nie eutanazowanym starym, przez młodych-zaradnych.
Wszystko fikcyjnie jak należy i iluzyjnie harmonijne.
No, może gdyby, nie ten natłok fikcyjnych nietolerancji (bo jak to jest, że prymitywni hetero mogą się żenić, a subtelni homo – nie?).
Ale cóż, Polska Leminga też jest absolutnie fikcyjna.
Począwszy od fikcyjnej nazwy, bezpodstawnie używającej przymiotnika „rzeczpospolita” – która zresztą najczęściej Lemingowi nic nie mówi, poprzez fikcyjną konstytucję zawierającą fikcyjne prawa obywateli (wielokrotnie ograniczane ustawami niższego rzędu) i fikcyjne zasady, z fikcyjną racją stanu (której nikt nie przestrzega, bo nikt tego nie wymaga i nie egzekwuje), z fikcyjną polityką wewnętrzną (złodziejstwa, głupoty, losowania i podziałów łupów nie nazywa się bowiem polityką), o fikcyjnej niepodległości i z fikcyjną polityką zagraniczną.
Te wszystkie fikcje utrzymują Leminga w stanie fikcyjnego przekonania, że myśli i że sam do jakichś opinii dochodzi. Tymczasem myślenie jest kompletnie fikcyjne. To, bowiem tylko odwzorowanie i powtarzanie. Myślenie - cóż - wymaga konfrontacji autentycznych faktów, z autentycznym przekazem, podczas autentycznej nauki w procesie falsyfikowanym na autentyczne bieżąco przez autentyczne doświadczenie. Tymczasem u leminga fakty zostały zastąpione przez fikcyjne fakty medialne.
Leming, bowiem uznaje za prawdziwe tylko to, co widzi w fikcyjnych relacjach medialnych.
On widzi spotkanie polityków i myśli, że to tam zapadły decyzje. Słyszy sprawozdania z rozmów i myśli, że właśnie o tym na podczas tych rozmów rozmawiano. Leming jest przekonany, że to, czego nie ma w TV nie istnieje. Że jeśli nie ma z tego zdjęcia, filmu lub relacji autorytetu to znaczy, że fikcją są takie zjawiska jak zmowy, układy przestępcze pomiędzy politykami, spiski, zdrady, udziały polityków w mafii, szantaż teczkami TW, że fikcją są działania rosyjskich służb specjalnych, niemiecka ekspansja na wschód, zamachy, szpiegostwa, zabójstwa, przekupstwa, korupcje i podłość.
Leming fikcyjnie ocenia, że to, co jest w TV piękne musi być mądre i dobre, a to, co brzydkie i małe musi być nieuczciwe, żałosne i złe.
Leming, więc jedne fikcyjne fakty z jednej fikcyjnie wolnej telewizji, porównuje z innymi fikcyjnymi faktami z innej fikcyjnie uczciwej gazety, a potem dochodzi do wniosków, które mylnie ocenia jako jego, gdyż w rzeczywistości usłyszał je wcześniej oglądając fikcyjnie obiektywną i fikcyjną, co do zasady, relację, oraz słysząc fikcyjnie rzeczową rozmowę, na fikcyjnie wysokim poziomie, toczoną przez fikcyjne autorytety. Potem Leming konfrontuje ten rzekomy wynik rzekomo samodzielnego myślenia z jakimś fikcyjnym doświadczeniem. Najczęściej nie swoim, lecz innego Leminga, który fikcyjnie mu je zrelacjonował, albo, (co częstsze) z fikcyjną opowieścią fikcyjnej dziennikarki.
I wszystko się Lemingowi zgadza (a jak się nie zgadza, to dojdzie do wniosku, że powinno sie zgadzać i zgadzać się zacznie - taka wyuczona konstrukcja dostosowywania faktów do opinii jest konieczna u Leminga, by nie zwariował w konfrontacji z autentycznym doswiadczeniem).
A gdy do tego dołoży jeszcze fikcyjne wyniki tzw. sondaży opinii publicznej i fikcyjne opinie międzynarodowej opinii publicznej przytoczone w fikcyjnych „Faktach” to samozadowolenie ma pełne, oraz poczucie trafności swych przekonań i głębi swojej wiedzy. I nikt. Kompletnie nikt, go nie przekona, że to najprawdziwsze samozadowolenie ma absolutnie fikcyjne podstawy, gdyż i wiedza Leminga jest fikcyjna i fikcyjna trafność tych przekonań.
I teraz w ten fikcyjny świat Leminga wchodzi autentyczny Archanioł Gabryjel i nagle, bęc, jednym ruchem płomiennego miecza wyrzuca całą fikcję, a wprowadza prawdę, sprawiedliwość, przestrzeganie autentycznych wartości, docenianie wiedzy i umiejętności, autentyczną myśl i czytelne mechanizmy, oraz zdrowe i racjonalne zasady funkcjonowania otoczenia (od polityki, przez prawo po sztukę i obieg informacji). Nagle wszystko, wokół co Leming znał, rozpoznawał i w czym się dobrze czuł staje inne, obce (autorytety siedzą w więzieniach), nieznośne, etyczne i takie jakieś...łee... moherowe?
Wyobrażacie sobie u kogoś większy szok?!
I ja się pytam: Czy, etyczna jest nawet tylko próba narzucenia na siłę dobrych zasad etycznych osobom, do tego nie przystosowanym? Czy to ich nie zabije? Bo ja mam obawy, że to już ten stopień zatracenia.
Boję się o chorych rodaków i boje o najbliższych. Gdyż czym wiekszy rozjazd z rzeczywistością tym groźniejszy upadek z wysokosci. I dlatego nie wiem, po prostu mam wątpliwości, czy słusznie i dobrze czynię tak kawa na ławę.
Boję się reakcji poddanych Złego na Dobro.
Może warto by mu (im) stworzyć najpierw inną fikcję? Fikcję przepaści tam gdzie naprawdę jej nie ma. Wtedy będzie mógł, będą mogli biec tam gdzie trzeba bezpiecznie w swym rozkosznym tumanie, i dla siebie samych, i dla innych Lemingów, a także dla nas, ich krajan, kolegów, przyjaciół i członków rodzin.
A może jednak bardziej etyczna jest wojna? Bo wredna, zrozumiała i coraz bardziej możliwa.
Najlepiej fikcyjna. Leming i tak nie rozpozna.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 9001 odsłon
Komentarze
W zasadzie niepotrzebne wspomnienie, aż o wojnie
20 Września, 2010 - 20:39
Tymczasem problemy powoduje zwykła komunikacja.
Bo na jakim poziomie porozumiewać sie i dyskutować, kiedy nie tylko opinie są fikcyjne, gdyż nie tyle przemyślane ile zreprodukowane, ale też aksjomaty takie jak fakty zaistniałe są z gruntu fałszywe?
Gdy pytamy: dlaczego tak sądzisz? Dowiadujemy się, iż: przecież było taki i tak. Mówimy: ale to nie prawda, tak wcale nie było. Wtedy padają źródła: TVN, POLSAT, GW. Kwestionujemy oczywiscie. Ależ mylisz się, wyraźnie pokazali, relacjonował taki a tki (tu nazwisko fikcyjnego dziennikarza) a potwierdzili ci i ci (tu nazwiska fikcyjnych atorytetów). Gdy do tego dodamy fałszywe wnioskowanie (tzw fabrykowanie konsekwencji typowe dla erystyki) zaprezenowane nam przez Leminga, poparte niedoróbkami wiedzy (mity, stereotypy) i gotowymi sofizmatami to okazuje się, że musimy najpierw zakwestionować wszystko - a to już jest niemożliwe, zwłaszcza, że Leming obce informacje natychmiast wypiera. Niechby chociaż wartości były wspólne, ale gdzie tam, to co dla nas jest atutem dla nich minusem, argumentowanym kolejnymi memami i sofizmatami zastepujacymi mu logikę i znajomosć rzeczy.
Doprawdy, trudno sie nie poddać.
Typowe jest też to, że na najmniejszy dowód zazwyczaj nie mamy szans, ponieważ "wypacie faktów" u Leminga jest na tyle niekomfortowe, że dosyć szybko wywołuje u niego agresję i nagły emocjonalny atak (krzyk, niedopuszczenie do słowa, inwektywy).
Tak to wygląda.
Dlatego niestety, by dotrzeć do zatrutych mózgów potrzebna jest polityka faktów dokonanych i także (nad czym boleję) mądra polityka dezinformacyjna.
By wygrać z szulerem nie wystarczy świetna umiejetność grania w karty. Pamietacie film "Iluzjonista"?
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl
Re: Cywilizacyjna zagadka etyczna
20 Września, 2010 - 21:18
Jeżdżąc dzisiaj samochodem rozmyślałem na podobne tematy. wyszło mi na ot, że najtrafniej ujął problem lemingozy Hannibal Lecter mówiąc: "... albo jest się białym człowiekiem, albo hołotą mieszkającą w przyczepie jako przynęta na tornado. ...". To adekwatne porównanie według mnie.
Nie wojna, nie ma takiej potrzeby. Wystarczą zwykłe bojówki, które ustrzelą co bardziej aktywnych przywódców lemingozy. Nie trzeba ich wszystkich wycinać, wystarczy łeb uchetać przywódcom. Potem nie będzie problemu, pójdą za głosem, który do nich wystarczająco mocno dotrze. Nawet jeśliby ten głos mówił dokładnie coś przeciwnego niż ich dotychczasowi liderzy. Łykną to bez problemów.
Andrzej.A
Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A
Re: Cywilizacyjna zagadka etyczna
21 Września, 2010 - 04:58
Rzeczywiście kluczowa jest grupa odniesienia. Ale z pewną tezą się nie zgodzę. Wystarczy aby ludzie pojęli zadany logiki formalnej i nabyli umiejętność i nawyk samodzielnego poszukiwania i zdobywania wiedzy oraz krytycznego patrzenia na rzeczywistość. Czy Platon był erudytą? Nie, on patrzył i myślał. Nie jest wszakże ważne czy ktoś wie co to masa molowa, ważne że potrafi się dowiedzieć, wiedzieć że może mu to być do czegoś potrzebnie i posiąść ten „niedosyt” w pojmowaniu świata, aby potem móc odkrywać go samodzielnie. Wtedy nie będą potrzebne szkolenia i ludzie będą umieli krytycznie patrzeć na świat. Oczywiście kluczowe są w tym media robiące lemingom kupę w głowę, ale to nie wszystko. Ważny jest realny upadek naszego systemu edukacji, nastawiony na kreację lemingów. Oddzielmy kreację mądrych ludzi od przekazu wiedzy. Oczywiście z pewnymi kwestiami trudno się nie godzić, ale to co zastosowałeś w tekście to metoda charakterystyczna michnikowszczyzny na wyróżnienie elity od motłochu, tylko w drugą stronę.
Lemingostwo ma jeszcze jeden aspekt, a mianowicie politycznie poprawną ortodoksję i niechęć do zmiany poglądów pomimo oczywistych faktów. Kluczem do tej postawy jest właśnie brak aparatu logicznego.
Pozdrawiam
________________________________________
jazda konna to ulubiony sport pomników
http://kolatka.blogspot.com
Re: Cywilizacyjna zagadka etyczna
20 Września, 2010 - 21:37
Można badać plemię lemingów. Tylko po jakiego .... trwonić siły.
Jak dać odpór ? Niestety sami jesteśmy bierni i niezorganizowani.
Zatracamy instynkt samozachowawczy(genetyczna choroba prawicy RP), nie potrafimy postawić na :
"eni Folk ein reich, ein Fuhrer"
Przez lata kształtowani przez salonowe myślenie boimy się oddać "serca" Ojczyżnie.
Boimy się pokazać w przstrzeni publicznej - okazać zasady i wymagać od innych ich poszanowania.
"Nie pluj na godło"
http://www.youtube.com/watch?v=dfhFGA_7ZWs
łazarzu,
20 Września, 2010 - 21:58
dziękuję, że jesteś, jak miło zobaczyć w słowach to, co człekowi po głowie się błąka...łazankę miziam w okraglutką piętkę
Taktyki wojenne
20 Września, 2010 - 22:49
Próba przekierunkowania skanalizowanego myślenia Lemingów, to praca na długie lata. Typowy Leming to bezmózgowiec wykreowany przez edukację i media, a więc praca nad nim to zawracanie Wisły kijem. Nie tędy droga. Uderzyć trzeba w wodza, przywódcę, króla, a w naszym przypadku jaśnie nam panującego trampkarza i pełniącego obowiązki gajowego jak również POpierajace ich paryjne gremium. Kiedy tego jadowitego potwora pozbawi się głowy, reszta cielska czyli lemingi zrobią co im się każe i to z równie głębokim ptrzekonaniem i gorliwością jak do tej pory.
NIEPOPRAWNY INACZEJ
#tańczący z widłami -
21 Września, 2010 - 10:09
O to, to - ta strategia dobrze rokuje. Dobrze Waść myślisz...
Re: Cywilizacyjna zagadka etyczna
20 Września, 2010 - 23:17
Mi się wydaje, że tylko Archanioł Gabryel jednakowoż...
Kolibryści
21 Września, 2010 - 01:38
Ciekawe, że objawy (a zatem może i etiologia) jest indentyczna dla koliberałów, tyle że zamiast mediów masowego rażenia u nich następił imprinting Bastiatem, Korwinem i resztą tej całej nieziemskiej hołoty.
Pozdrawiam nadludzko.
ŁŁ
21 Września, 2010 - 10:04
Krzysztof J. Wojtas
I dobre i kiepskie.
Dobre, bo dość logicznie charakteryzuje stan mentalny większej części społeczeństwa.
Kiepskie - bo nie wychodzi poza standardy myślenia o problemie.
Już Mufti zrobił krok dalej w ostatnim poście wskazując kierunek oparcia - czyli poszukiwanie i określenie czym jest istota polskości.
Tu, w tekście, brak nawet takich sugestii. Gorzej. Dalej jest myślenie, co można dla społeczeństwa zrobić - czyli jak nim pokierować.
To błędna strategia.
Zmień myślenie. Najpierw zacząć trzeba od siebie - co chcemy uzyskać i jak żyć.
To jak żyć oznacza - jakie ograniczenia chcemy na siebie nałożyć. Bo tylko tą drogą można coś osiągnąć.
Dlatego podtrzymuję swe pierwotne stanowisko. Może je bardziej sprecyzowałem.
Twoje propozycje są formą (pisałem) realizacji pewnego etapu. Pierwszy krok.
Może uda sie to uzgodnić.
Krzysztof J. Wojtas
Krzysztofie - ja po prostu głośno myślę
21 Września, 2010 - 11:30
Co nie znaczy, że jestem nieomylny.
Zaczynanie od siebie identyfikuje dłuuugi proces - nie wiem czy wystarczy na to czasu.
Być może jest jednak droga na skróty. Być może jest jakieś inne, prostsze rozwiązanie.
Jedno jest pewne, siedząc tylko w Internecie gówno zrobimy. Więc I etapem jest z niego wyjście i zasiedlanie także bardziej tradycyjnych przestrzeni - do czego serdecznie zachęcam. Ale tego i innych kluczowych działań nie uzgadnia się publicznie.
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl
ŁŁ
21 Września, 2010 - 11:40
Krzysztof J. Wojtas
Iran odmówił mi wizy - więc mam czas. Inaczej właśnie bym wybywał.
Krzysztof J. Wojtas
@Krzysztof J. Wojtas
21 Września, 2010 - 11:43
O! Czy ma Pan jakieś informacje lub przynajmniej domysły dlaczego odmówił? (jeśli to nie sprawy osobiste)
Mufti
21 Września, 2010 - 19:16
Krzysztof J. Wojtas
Po zlożeniu wniosku i odczekaniu, zaproponowano mi aby zgłosic sie do jakiegoś irańskiego biura turystycznego, to wtedy moga rozpatrzeć.
Dla mnie to forma kradzieży 50 EU.
Krzysztof J. Wojtas
Dycha
21 Września, 2010 - 10:05
za opis zjawiska i za ścisłość obserwacji.
Pozdrawiam
@ŁŁ
21 Września, 2010 - 10:08
pitekantropus wrzucił na nppl bardzo pouczający film o lemingach
http://niepoprawni.pl/content/twarze-gazety-wyborczej
Czy etyczne jest narzucenie mu zasad?
Nie tylko etyczne, ale bezwzględnie konieczne!
Łażący_Łazarz
21 Września, 2010 - 12:11
Jak zapewne wiesz Łazarzu, jedną z istotnych motywacji lemingów salonowych jest potrzeba akceptacji ze strony salonu, chęć bycia na salonie, wspólnota interesów, wręcz adopcja przez pewne grupy, nierzadko szemranego interesu. Sam znam wielu takich. Jest też wielu bacznie obserwujących skąd wiatr wieje, są najemnicy z własnej woli lub z powodu swojej przeszłości. A tak z innej beczki. Zawsze się zgadzałem ze stwierdzeniem De gustibus non est disputandum, z jednym zastrzeżeniem: jeżeli ktoś mi ględzi, że jazzu, bluesa, muzyki klasycznej nie da się słuchać, a impresjonizm to wizje po dobrej flaszce, to ja z nim nie walczę. Znajduję jednak taki utwór lub obraz, a może książkę ( oczywiście dla młotka nie kojarzący się z danym gatunkiem, a i przystępny do przyswojenia ). który do niego trafia. I tak zaczyna się edukacja. Niestety nie zawsze wiadomo, czy i kogo warto edukować. My do nich z kagankiem oświaty, a oni nas knutem.
Nie jestem radykałem, przynajmniej na codzień. Jednak sądzę, iż należy wroga zlokalizować, wyjaśnić ludziom jakie są jego prawdziwe intencje, przygotować metody walki i jak chwasty usunąć z naszego ogródka. Niech sobie rosną tam gdzie są mile widziane. Reedukacja i resocjalizacja to niestety metody, które rzadko przynoszą efekty, a lewackie fascynacje doprowadziły do tego, iż za sfałszowanie Biletu Narodowego Banku Polskiego dostaje się większy wyrok niż za gwałt zbiorowy z okrucieństwem. Brak słów.
A idea by Lemingi i ich mocodawców wyprowadzić na manowce fikcyjną wojną słuszna, niech się wykrwawią w walce z wiatrakami.
Pozdrawiam
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.