Oburzonym na oburzonych na oburzonych

Obrazek użytkownika Budyń78
Kraj
Lis zaatakował dziennikarzy „Uważam Rze”, Węglarczyk „Solidarnych 2010”. Pojawił się więc słuszny odpór, tymczasem, nie będąc ani Lisem, ani Węglarczykiem ośmielam się twierdzić, że jednak coś tu nie gra.
O co poszło? Zacznijmy od Lisa. Lis napisał na swoim portalu, ze skoro dziennikarze uważają, że Hajdarowicz dokonał zamachu na wolność słowa, to konsekwencją powinna być rezygnacja z pracy dla tegoż Hajdarowicza w innym tytule. Jedyną odpowiedzią było stwierdzenie, że kto, jak kto, ale Lis powinien w tej sprawie siedzieć cicho. W innych też, ale w tej nawet bardziej. I w porządku niby, wszyscy wiemy, jaką dziennikarką lekkich obyczajów jest redaktor Lis, niemniej… Pisałem o tym dwa razy, mogę napisać i po raz trzeci – sytuacja w której równocześnie na portalu wpolityce.pl czy w radiu Warszawa krytykuje się Hajdarowicza jako autora wyjątkowo ohydnego ataku na wolność słowa i pobiera się od tegoż samego obrzydliwego typa pensje jest dwuznaczna. Nie trzeba być kreaturą pokroju Lisa, by to zauważyć. Myślę, że i redaktorzy Zaremba czy Feusette to wiedzą, durniami przecież nie są i tym świętsze i gorętsze oburzenie, jak on śmiał. Wiadomo, dobrych intencji trudno się u Lisa doszukiwać, ale ja, życząc wszystkim bohaterom dramatu jak najlepiej, też mogę spytać, jak to właściwie jest? I to wcale nie dlatego, że planuję wziąć udział w konkursie na naczelnego Rzepy, bo pora znaleźć wreszcie jakąś porządną pracę. Ta już niestety nieprędko byłaby porządna. Zwłaszcza z panem Węglarczykiem za plecami, bo zdają się potwierdzać informacje, że będzie on nowym zastępcą naczelnego „Rzeczpospolitej”. I co, będziecie Panowie pisać dla gazety z zastępcą szefa Węglarczykiem? Może warto przełknąć i taką gorzką pigułkę, ale do tego wrócę na końcu tego tekstu. Na razie zaś zostanę przy Węglarczyku.

Ten śmieje się, że do „Super Expressu” dodano film „Solidarni 2010” i prawicowcy po lekturze filmu będą mogli poczytać sobie kolejny odcinek seksualnych przygód dzieciobójczyni z Sosnowca. No i znów to samo. To, kto krytykuje, krytykę znosi niby, bo wszyscy wiemy, co to za jeden. Kłopot w tym, że Super Express, którego dość długo broniłem jako medium, łączącego formę tabloidową z ciekawą publicystyką i udostępnianiem łamów naprawdę wartościowym postaciom, jednak się w pewnym momencie zatracił. I o ile mogę jeszcze przełknąć ten hołd dla konwencji, który każe do jednego numeru wpychać płytę i wkładkę o Żołnierzach Wyklętych z jednej, a dodatek pornograficzny z drugiej strony o tyle lansowanie Katarzyny W. jest przekroczeniem granic, które jestem w stanie tolerować. Ponieważ w pewnym momencie (który dla mnie łatwo uchwycić – była to sesja pani W. jeżdżącej konno w bieliźnie) informowanie o sprawie interesującej (no, trudno) czytelników zamieniło się w jawne promowanie nowej celebrytki. Bądź sobą – zabij dziecko. To za dużo nawet dla takiego jak ja sporadycznego pożeracza tabloidów. To już nie wakacyjna, czy weekendowa guilty pleasure, a zło w formie czystej.

A przecież niewiele później to Super Express stał się narzędziem nagonki na Martę Kaczyńską. Znowu – bo ludzie mają prawo wiedzieć. Więc jazda. A oberwało się przecież nie tylko Marcie, ale – i tu kolejne przekroczenie granic – jej córce, wnuczce prezydenta Kaczyńskiego. Nieszczęśliwie akurat w tym samym czasie Super Express rozpoczął publikację filmów Film Open Group jako płatnych dodatków do wydania papierowego. Zwracałem wówczas uwagę na pewną dwuznaczność sytuacji, zaś w apogeum sprawy Marty Kaczyńskiej i jej córki apelowałem na facebooku FOG o przemyślenie jeszcze raz kwestii współpracy. Niestety bezskutecznie. Pamiętam, że wówczas wiele osób apelowało o bojkot SE, całkowicie słusznie. Tymczasem dziś te same osoby problemu już nie widzą. W szmatławcu ukazać się ma film „Solidarni 2010” i okazuje się, że wątpliwości dobre były parę tygodni temu, ale teraz niekoniecznie. To ja przepraszam, ale pozwolę sobie na parafrazę wypowiedzi Węglarczyka i napiszę, że po obejrzeniu „Solidarnych 2010” prawicowcy będą mogli zapoznać się z nowymi doniesieniami o Marcie Kaczyńskiej i jej córce. Może takie postawienie sprawy zmusi kogoś do refleksji?

Oba opisane wyżej problemy można wbrew pozorom wyjaśnić przekonująco, przynajmniej dla osób życzliwych i dziennikarzom od Hajdarowicza i niezależnym filmowcom z Wrocławia. Ponieważ żyjemy w kraju systematycznie ograniczanej wolności słowa, trzeba wykorzystywać – dopóki się da – każdą możliwość dotarcia do potencjalnego widza czy czytelnika. Ja takie postawienie sprawy zrozumiem, choć może nie poprę w swojej komfortowej sytuacji, w której i tak nikt mi za nic nie chce zapłacić i pracuję póki co społecznie. Ok, nawet przyjąłbym do wiadomości takie właśnie postawienie sprawy – Ty robisz swoje za darmo i na swój rachunek, a my pracujemy, spłacamy kredyty, utrzymujemy rodziny, więc z łaski swojej zamknij pysk. No trudno. Nawet to byłoby lepsze, niż udawanie, że nie ma najmniejszego etycznego problemu.

Brak głosów

Komentarze

Feusette! :)

A z wpisem niestety się zgadzam. Oczywiście, że problem etyczny istnieje... rodziny i kredyty pewnie też...

Vote up!
0
Vote down!
0
#308111

poprawiłem, dzięki

Vote up!
0
Vote down!
0
#308112

podobnie pisze Toyah. Coryllus też.

Vote up!
0
Vote down!
0
#308114

GW dowali Kościołowi Katolickiemu ale niewiele osób się połapie że to antyklerykalne pismo, ponieważ w weekendowym wydaniu jest DVD z JP2 albo mapka sanktuariów maryjnych Europy.
Remek

Vote up!
0
Vote down!
0

Remek

#308115

Mierzmy równą miarą. Dycha.

Vote up!
0
Vote down!
0
#308123

Celnie.

Pozdrawiam i znikam.
Obibok na własny koszt

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#308141

dobrez powiedziałeś. No, jest to dylemat.
Przez ostatnie lata udoskonalono nieco kształt architektury, rytm bębnów i piszczałek, nikczemny rytuał pogrzebów...

ale retoryka nadal jest parciana

Vote up!
0
Vote down!
0
#308142