Reportaż z rezerwatu

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

- Niechże panuje jeszcze ta świąteczna atmosfera - prosiła mama Łukaszka. - Przez te parę dni nie żyjmy w strachu, że o szóstej rano tajne służby kopią kaczą nogą w drzwi niewinnych ludzi!
- Kto jest zwierzchnikiem tajnych służb? - spytał spokojnie tata Łukaszka i upił łyk herbaty z miodem.
- Znowu te twoje teorie spiskowe - obraziła się mama. - Przecież ci agenci to byli ludzie...
- ...którym należy wybaczyć. Tak jak funkcjonariuszom esbe - wtrącił się dziadek.
- Ty nie wybaczyłeś - wtrąciła się babcia.
- "Wiodący Tytuł Prasowy" wybaczył - odparował gładko dziadek. - Nie wątpię, że tym razem też wybaczy. W końcu wszyscy jesteśmy ludźmi, nawet Kisław-Czeszczak. Zatem taki agent...
- O nie! - oburzyła się mama Łukaszka. - Przecież ci agenci byli gorsi od esbeków!
- Bili pałami? Mordowali skrycie? Wyrywali paznokcie?
- Rozkochiwali w sobie i rozbijali rodziny! - argumentowała mama.
- U nas w szkole pani pedagog mówi, że rodzina to teraz obciach - odezwał się Łukaszek od telewizora. - Teraz się żyje w kombinacie.
Po dziesięciu minutach krzyków ustalono, że chodziło mu o konkubinat.
- No i widzicie jak namieszaliście w głowie dziecku - stwierdziła z satysfakcją mama Łukaszka. - Wszystko przez brak świątecznej atmosfery.
- Święta to opium dla mas - wydęła wargi babcia.
- A co, może partyjne opium z czerwonym sztandarem lepsze? - zakpił dziadek.
- A żebyś wiedział! - zaperzyła się babcia. - Dzięki temu każdy miał w garnku kurę na obiad!
- Tylko najpierw trzeba było ukraść garnek i odebrać kury hodowcom - westchnął dziadek.
- Sami ich nie jedli, a innym nie dali!!! - babcia była na granicy eksplozji.
- Tak, trzeba się dzielić - pokiwał głową Łukaszek. - Babcia mogłaby zacząć.
- Ja??? Jak to, ja???
- Dostała babcia niedawno emeryturę, czy nie?
- Ręce przecz od mojej emerytury! Kułaki! Ja dźwigałam cegły na odbudowę stolicy!
- Sama nie wyda, a innym nie da - pokiwał ze smutkiem głową dziadek. - A są Święta!
- Święta, prezenty, choinka, prezenty, prezenty... - wymamrotała siostra Łukaszka pogrążona po uszy w książce.
- Ona czyta książkę! - Hiobowscy byli w szoku.
- To prezent od babci!
- "Dwanaście przykazań seksualnych rewolucyjnego proletariatu" - odczytał dziadek Łukaszka z okładki. - Wydawnictwo "Bić Lachów", Moskwa. Ptfu!
- O co innego mi chodziło z tą świąteczną atmosferą. Powinniśmy... - mama Łukaszka dyskretnie zerknęła do dzisiejszego wydania "Wiodącego Tytułu Prasowego" - ...budować zgodę. Szukać tego co nas łączy. A co nas łączy?
Padały różne propozycje. Mieszkanie, lodówka, że jeżdżą windą zamiast chodzić schodami, że wszyscy podbierają szampon siostrze Łukaszka, i tak dalej.
- Telewizja nas łączy! - oświadczyła w końcu mama.
- Ale co ty gadasz - oburzyła się babcia Łukaszka. - Chyba nic tak nie dzieli jak telewizor. Każdy chce oglądać coś innego. Nawet wiadomości...
- Bo te wasze kłamią - wtrącił szybko dziadek Łukaszka.
- Mamy tyle kanałów, że na pewno znajdziemy coś, co nas łączy - oznajmiła z mocą mama Łukaszka i cała rodzina nachyliła się nad programem telewizyjnym. Udało się wybrać jedną pozycję z programu, ale wybory trwały tak długo, że okazało się, iż audycja już się zaczęła.
Był to jeden z kanałów przyrodniczych, a sam program opowiadał o grupie ludzi zwiedzających jakiś rezerwat.
- To niesamowite - opowiadali do kamery. - Że też się zachowało takie miejsce, taka społeczność!
- Oni żyją, nie bójmy się tego słowa, zacofani!
- Zdumiewające są ich praktyki religijne. Jakieś bóstwo czczą. Jakie to prymitywne!
- Ma to pewien urok. Taki kult. Śpiewają, tańczą, dymy palą, ofiary składają. Ot, taki folklor.
- Święta mają fajne.
- Ja bym tak nie mógł, żeby taki szaman dyktował mi co mam robić.
- Nowoczesny człowiek oczywiście uważa to za zabobon. A oni jak chcą, niech żyją według tych swoich reguł.
- Surowe są, bardzo surowe. Wątpię, żeby sami ich przestrzegali. To chyba tak bardziej pod turystów. No bo czy normalny człowiek mógłby tak żyć?
- Mam nadzieję, że wszyscy w tym rezerwacie są dobrowolnie i nikt ich nie zmusza. Pytanie co z dziećmi. Rząd powinien interweniować. Odebrać je, reedukować, i dopiero jak będą pełnoletnie i zachcą, to będą mogły wrócić.
- Dobrze, że władze się nad nimi ulitowały i dały im skrawek kraju gdzie mogą sobie żyć w tym swoim odosobnieniu. Przecież oni zginą w nowoczesnym świecie.
- Całą nowoczesną kulturę odrzucają. Żadnej eutanazji, homoseksualizmu czy pedofilii. Dziwacy. Odwrócili się plecami do całego świata. Bo co, bo tradycja?
- Nie. Nie asymilują się z otoczeniem. Mają swoje szkoły, swoje władze, podobno nawet chcą mieć swoją walutę. Na szczęście używają naszego języka.
Mama Łukaszka zadowolona pomachała gazetą i powiedziała:
- No i widzicie, potrafimy coś zrobić razem. Razem obejrzeliśmy reportaż o wizycie w rezerwacie Indian w USA...
- Jakie USA? - przerwał jej Łukaszek. - Nie widziałaś autobusu tych turystów? Nie miał amerykańskich blach.
- Blach??
- Tablic rejestracyjnych.
- Też zwróciłem na to uwagę - kiwnął głową tata Łukaszka. - Miał nalepkę, że jest z Francji.
- Mówili po francusku - wtrąciła siostra Łukaszka.
- Mogli pojechać do USA - powiedziała gorzko babcia Łukaszka. - Stać ich. Nie to co u nas. Kiedyś było lepiej!
- Za Gomułki też można było jechać do USA - zakpił dziadek.
- Nawet nie wiemy czy to USA... - zaczął tata Łukaszka ale przerwało mu pojawienie się na ekranie lektora.
- Nadaliśmy właśnie przed chwilą reportaż z wycieczki do rezerwatu katolików pod Lyonem!
Zapadło niezręczne milczenie przerywane jedynie głośnym sapaniem dziadka.
- Obejrzyjmy może coś jeszcze. Wróćmy do normalności, do naszego świata - zaproponowała mama Łukaszka i przełączyła kanał na chybił trafił. Akurat zaczynały się wiadomości.
- ...dwudziesty dziewiąty grudnia, zapraszam. Zaczynamy od wiadomości z kraju. Jedno z naszych ministerstw zamówiło kalendarze książkowe dla swoich pracowników. Są to kalendarze w wersji lux, oprawne w skórę, ze złotymi zdobieniami i wysadzane drogi kamieniami. Sprawę badał nasz reporter.
- Witam państwa bardzo serdecznie! Jest ze mną rzecznik ministerstwa, któremu zadam teraz to pytanie. A zatem...
- Witam państwa - wciął się rzecznik. - Pytanie znam, znam też odpowiedź i zaraz jej państwu udzielę. Otóż jesteśmy ministerstwem. Reprezentujemy duży, nowoczesny, europejski kraj. Do nas przychodzą interesanci. Musimy jakoś godnie reprezentować miliony Polaków! Takie koszta są nieuniknione!
- No tak, tak. Ale... - uśmiechnął się chytrze reporter. - Ale udało mi się ustalić, że te kalendarze, które pracownicy mają dostać, będą na kończący się właśnie rok!
- Hm... No... Tak...
- Dlaczego na kończący się rok, a nie na ten, który się właśnie rozpoczyna?
- Bo w trosce o pieniądze podatnika wzięliśmy tańszą wersję - uśmiechnął się szeroko rzecznik ministerstwa. - Kalendarze na nadchodzący rok są kosmicznie drogie! A te, na ten, który się właśnie kończy, był tańsze i to znacznie.
- No wiecie co... - zaczął oburzony tata Łukaszka, ale mama zdążyła zmienić kanał. Był to kanał historyczny.
- Polska zawsze miała szczęście do dobrych władców - oświadczył jakiś młody człowiek, podpisany jako "magistrant historii słusznej". - Zwłaszcza w najnowszym okresie. Weźmy na przykład takiego Tunalda-Doska. Co z tego, że Sobieski ratował Austrię przed Turkami? Tunald-Dosk uratował Grecję przed Niemcami!
- Idiota - oświadczyła lodowato mama Łukaszka. - Przed Niemcami nie trzeba nikogo bronić! To naród niosący kaganek pokoju!
- Chyba kaganiec - wtrącił dziadek.
- Gdzież tam Tunaldowi-Doskowi do takiego na przykład Gierka - skrzywiła się babcia. - No w czym on bije Gierka, no w czym?
- W zadłużeniu - odpowiedział tata Łukaszka i mama zaczęła krzyczeć. W tym momencie Łukaszek zakosił pilota i przełączył na kanał sportowy.
- Polka wygrała!!! - krzyknął spiker i wszyscy Hiobowscy się ucieszyli. Co prawda mama Łukaszka zaczęła się tłumaczyć, że ona tak odruchowo, i że cieszyła się bardziej ze słowa "wygrała" niż Polka, bo feminizm to jest coś kolorowego i dobrego, a Polska to nacjonalizm i faszyzm. Ale nie zmieniało to faktu, że wszyscy początkowo się ucieszyli.
- No to czekam, kiedy sportu zabronią - zaczął krakać dziadek Łukaszka.

Brak głosów

Komentarze

jwojciech59

Robisz więcej dla Polaków, niż coryllus, seawolf, toyah,
ziemkiewicz. Dajesz optymizm. Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

jwojciech59

#210398

Dziękuję bardzo za tak ogromny komplement. Pozdrawiam i życzę miłej lektury następnych odcinków.

Vote up!
0
Vote down!
0
#210412

jwojciech59
Czytam od bardzo dawna... Daję czasami Pana teksty czytelnikom "Wiodącego.. ". Czytają, marszczą czoła, pracują kąciki ust. Rozumieją! Ale odbierają to nie jako
satyrę, tylko jako satyrycznie zdefiniowany podtekst, nie
zatracili ostatecznie instynktu samozachowawczego.
W związku z tym jest Pan bardzo skuteczny.Natomiast przy
np. coryllusie włącza im się "mechanizm matki Łukaszka"
i oczekiwany przez nas skutek diabli wzięli. Nie działa
i nie ma siły aby ich przekonać, przynajmniej przekracza
to możliwości mojego systemu nerwowego. Natomiast jeśli
chodzi o mnie Pana teksty są taką patriotyczną endorfiną.
Jest przyszłość! Pozdrawiam jeszcze raz.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwojciech59

#210424

Jeszcze raz bardzo dziękuję :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#210753

1.Nigdy nie jest tak źle,żeby nie mogło byc gorzej.
2.Jeżeli juz jest tak źle,że nie może być gorzej...to będzie!
W związku z powyższym...życzę Tobie i wszystkim Twoim czytelnikom...DOSIEGO ROKU 2012!!
Wybacz mi ironię,ale mi jest łatwo śmiać się...
Saluti e addio da Italia :-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#210717

Również dosiego! Śmiejmy się, póki można, póki wolno...

Vote up!
0
Vote down!
0
#210754