Łazarz w Krajach Bałtyckich. Gorrące spostrzeżenia.

Obrazek użytkownika Łażący_Łazarz
Świat

Uff, wczoraj wróciłem z wypadu majowego samochodem we dwójkę na Litwę, Łotwę i do Estonii. Całe 9 dni. Chciałbym się na gorrąco podzielić moimi pierwszymi refleksjami.

 

Litwa:

Po pierwsze: Jestem zawiedziony Wilnem i Kownem. Ładne miasta, ale: Wilno to niestety skromny braciszek Lwowa. 3 ulice na krzyż, które warto obejrzeć, rynek - nic specjalnego i tylko broni je naprawdę cudowna Ostra Brama. Kowno to deptak w stylu warszawsiego Traktu Królewskiego. Na tle tych miast nie tylko nasz Kraków, Wrocław, ale i przetrzebiona polska Stolica wyglądają naprawdę okazale. Cmentarz na Rosie malutki i skromniutki ze wzruszającymi grobami polskich żołnierzy (od Żeligowskiego i z AK), Sercem Piłsudskiego oraz mogiłą Lelewela. Wszystko ze wspaniałym przewodnikiem to godzinka i po krzyku. Troki rzeczywiście rewelacyjne, najpiękniejsze miejsce na Litwie. Kiejdany zmasakrowane przez komunę, malutkie i sorki... ale mamy w Polsce kilkadziesiąt małych miasteczek, przy których się chowa ta „Perła Litewska.”. Taurogi nas załamały ze swoją repliczką zamku i urokiem Ożarowa.

 

I spostrzeżenia kulturowo-gospodarcze:

  

Litwini nie lubią Polaków. W dzień Flagi Polskiej miałem na sobie koszulkę z Orłem Białym i obserwowałem negatywne reakcje Litwinów w Kłajpedzie. Cos takiego jakby u nas Niemiec chodził ze szwabską Gapą albo Rusek z orłem dwugłowym. Na dodatek wszystko jest contra Polska. Np. na pomniku Janusza Radziwiłła w Kiejdanach napisy świadczące o jego pozytywnych ruchach zerwania stosunków z Rzeczpospolitą. Litwini eksponują swoją litewskosć ale prawda jest taka, że są strasznie zrusyfikowani. To język powszechny i powszechna ruska hmm.. „kultura”. Za to gospodarczo leżą i kwiczą. Drogi dobre ale tylko główne, a nam niestety zdarzyło się z nich zjeżdżać. Drogo i wybór mały. Chleb po 4 zł, byle piwko w butelce po 4.50 (po dzisiejszym kursie). Prawie 5 zł kosztuje litr benzyny. Pokój w motelu od 100 zł w górę. Obiadu tańszego niż za 40 zł nie znajdziecie (w Warszawie dobrze zjemy już za 20 - wiem, bo się czasem stołuję).

 

Łotwa: Drogi krajowe często szutrowe. Prawie żadnych atrakcji turystycznych (Ryga, Kieś, Sigulda), przykładowo: osławione WODOSPADY w Kuldidze (odwiedzane jak jakaś Riviera) to tylko urokliwy zakątek i załamanie na rzece o wysokości 2 m. Sytuacji nie poprawia kosztowna, o niewysokim standarcie i niewielka baza noclegowa.

Pamietają, że Inflanty i Kurlandia były nasze. Widoczny „kompleks polski” - też w legendach. Np zwiedzaliśmy jaskinię (a w zasadzie wnękę w skale), w której piękna Łotyszka straciła życie w XVII w. z rąk złego polskiego oficera, bo nie chciała wyjść za obcego. W Dźwińsku (Dougavapils) jeden z nielicznych pieknych budynków (bo miasto jest kompletną dziurą) to Dom Polski. Historycznych kamieniczek i chałupek może i sporo ale wszystko kompletnie zaniedbane. Dopiero w zasadzie odżywa. Ludzie żyją jeszcze biedniej na wsi niż na Litwie, a jest tak samo drogo, albo nawet drożej. Niesłychanie zrusyfikowani, w Rydze słychać prawie wyłącznie ten język, chociaż czasy sowieckie nazywają po imieniu jako „okupcję Łotwy”.

 

Estonia: Drogo i pusto. Po drodze spotkaliśmy wiele opuszczonych hoteli oraz kościołów (luterańskich). Zaniedbanych, zdewastowanych i zarośniętych. Przykre, zwłaszcza, że były to często kościoły zabytkowe. Pierwszy czynny hotel na trasie dopiero koło Tallina. Ogólnie czysto i widać ciążenie do Finlandii i Szwecji. Tallin przepiękny i europejski. Porównywalny z Pragą. Bije na głowę Rygę Łotewską i degraduje Wilno do 3 kategorii. Piękne wyspy a na wyspach może 2 miasta turystyczne. Wszystko czyste i zadbane, ale często dopiero się restauruje. Zresztą, Estów jest raptem 1200 000 więc co się dziwić. Drogo jak cholera. Ceny istnie skandynawskie. Bardzo wracają do tradycji Hanzy. Tyle, że turystów mają w dupie.

 

 

Podsumowanie: dla Łotwy i Litwy Polska jest oknem na Europę. Niechętnie się do tego przyznają, ale jesteśmy dla nich krajem niesłychanie atrakcyjnym i wzorem gospodarności. Jak naród jesteśmy wprawdzie pomijani - nawet jeśli coś jest tłumaczone na 15 języków, to trafi się węgierski lub ukraiński ale nigdy polski. Jednak też wiele urządzają wycieczek do Warszawy, a w kurortach wystrojem nawiązują do polskich wzorów (np. Palanga bardzo podobnie jest stylizowana jak Sopot). Nie mają wyjścia bo innych wzorów nie mają - ruskie są za toporne a zachodnie za bardzo niosiągalne. A przy tym widać biedę i kryzys. Myślę, że jesteśmy dla nich szansą, z której muszą skorzystać. Dla Estonii Polska to kraj daleki i nie po drodze. Ich oknem są Helsinki i Sztokholm. Zresztą nawet język jest ugrofiński. Jako Polacy w Tallinie byliśmy wydarzeniem, ale nie wiążą z nami żadnych nadziei gospodarczych.  

 

Cały region bałtycki jest zdominowany przez sieć hipermarketów Maxima, Stacje benzynowe STATOIL (sic!) i poczucie odrębności LT-LV-EST od całej reszty (na produktach promują na wzajem własne języki). Czują, że jako trójka jada na jednym wózku. Dla nich wszystkich Europa to coś dalekiego, do czego będą aspirować za wszelką cenę. Nawet za cenę największych ustępstw dla Brukseli.

 

To tyle na początek

Brak głosów

Komentarze

Po polsku - w Dźwińsku. Jest to niewatpliwie najpiękniejszy budyne w miescie nie licząc Cerkwi św. Borysa i Gleba.

Przed budynkiem obelisk (niewidoczny) z napisem:

AK
Stanęli w potrzebie i padli Żołnierze z V ODC "WACHLARZA" z Inflant w 1944 r.

Ps. tekst powyższy jest pisany naprawdę na roboczo, gorrąco i szybko bo wracalismy pół nocy. Stąd pewne niedoróbki.

Vote up!
0
Vote down!
0

 
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl

#19279

Wygładzanie, cyzelowanie, "eliminacje niedoróbek". Zmora wspóczesnego dziennikarstwa, i nie tylko. W sumie po "ukulturnieniu" powstaje badzo gładki twór. Łatwy w czytaniu, a jeszcze łatwiejszy w zapominaniu.
Naprawdę uwielbiam teksty pisane na gorąco i z "niedorókami", bo po tych tektach poznaję piszącego.
Pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."

#19297

jestem głodny. Więc idę coś zjeść.

Vote up!
0
Vote down!
0

"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."

#19300

Żeby poznać Wilno, to potrzeba średnio około tygodnia. Wiele przewodników wymienia miejsca tylko po łebkach. Nie dziwię, się przeto że z "dobrym przewodnikiem" był Pan tak krótko. Troki natomiast, to rzeczywiście piękny zakątek, ale też w tym mieście wielu mija ciekawy cmentarz karaimski z przełomu XV i XVI wieku. Zamek, kienesa, restauracja z kibinami lub czinakami i dalej w drogę. Co do antypolskiego nastawienia, to bywa z tym naprawdę różnie. Im dalej na północ tym gorzej. Ponadto nasi bracia Litwini dzielą się na cztery odłamy, które posiadają odmienny portret psychologiczny - od przyjaznych i zawsze pogodnych Dzuków po posępnych i nieufnych Żmudzinów. I tak na koniec Daugavpils :) Może czasem lepiej używać nazw polskich :)

kniaź Michaił (rodem z powiatu trockiego)

Vote up!
0
Vote down!
0

kniaź Michaił

#19313

Nie ukrywam, że na Wilno nie mieałem zbyt wiele czasu. Cóż, taki był plan by w ciągu 9 dni zobaczyć co się da w 3 krajach. Nie mam więc aspiracji by przeprowadzać gruntowne analizy i wypowiadać się ex catedra na temat zakątków oraz wszelkiego bogactwa Wilna. Siłą rzeczy, moja opowieść koncentrować sie będzie na odniesionych wrażeniach. A one są jakie są. Rzecz jasna spotkalismy różnych Litwinów ale też mamy oczy i uszy - a opinia jednego z Polaków mieszkajacych w okolicach cmentarza na Rosie (na ul. Warszawskiej) była potwierdzeniem naszych obserwacji. Litwini (generalizując) nie pałają do nas sympatią. Zwłaszcza na Wilenszczyźnie, Żmudzi (Kiejdany) i w okręgu Kłajpedy. Jednak w takiej Palandze, mocno nastawionej na turystykę byliśmy traktowani bardzo przyjaźnie. Po prostu TURYŚCI i "czort z nimi" skąd są.

Co do Daugavpils - jak zauważyłeś użyłem też polsiej nazwy. Na mapie jest jednak inaczej.

Szkoda Kniaziu, że o tych atrakcjach napisałeś mi dopiero teraz a nie przed naszym wyjazdem gdy TU na Niepoprawnych (i na S24) prosiłem o rady: co zobaczyć.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

 
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl

#19314

Przy następnym wypadzie na Kresy, chętnie Panu pomogę i użyczę wiedzy. Doceniam to, że stara się Pan pokazać piękno tamtych regonów i całym sercem jestem z Panem. Przykre, że wielu naszych rodaków woli wyjeżdżać do np: Egiptu (co też samo w sobie jest ciekawe, o ile nie kończy się jedynie smażeniem na plaży, zamiast poznania kraju). Co do antypolskich Wilnian, to ma Pan rację, ale trzeba pamiętać, że jest to element przyjezdny, często obcy temu regionowi (najczęściej ze Żmudzi lub Suvalkiji*) W miejsce wypartych i odwiecznie mieszkających tu Polaków znaleźli się napływowi Litwini, którzy raz, że nie rozumieli ducha tego miasta (i myślę, że nadal nie rozumieją), a dwa, że zostali przytłoczeni polską historią tego miasta. Tak właśnie wyhodowano sobie kompleksy! Trwają one do dziś, choć powoli zaczyna się to i zmieniać ku lepszemu. Mam tylko nadzieję, że kiedyś zagości między nami przyjaźń.

*Suvalkija - litewska część Suwalszczyzny

kniaź Michaił

Vote up!
0
Vote down!
0

kniaź Michaił

#19316

Że podrózujemy ostatnio w takie rejony jak Baltica, Rumunia lub Ukraina. Rzuć okiem na moje relacje z tamtego roku:

http://www.antydziad.salon24.pl/92247,czy-polska-jest-piekna

Ale oczywiście bywam też gdzie indziej:

http://www.antydziad.salon24.pl/92286,ii-wojny-swiatowej-nie-bylo-a-co-drugi-dom-na-wiosce-ma-200-lat

Od dawna promuję bowiem dwa kierunki polskiej geopolityki: jesteśmy naturalnym liderem regionu więc powinniśmy z szacunku do siebie, naszej tradycji i naszych sąsiadów (dzisiejszych i byłych) zacząć z tego korzystać. Dwa: stwórzmy warunki raju podatkowego, gospodarczego i bankowego (na przyładzie Szwajcarii) a sąsiedzi sami do nas przyjdą. Po prostu, wracam myślą do tego, o czym marzył Piłsudski a co wtedy się udać nie mogło a dziś mamy wszelkie warunki.

W pewnym uproszczeniu mogłoby to wyglądać tak:

http://www.antydziad.salon24.pl/92312,polska-rzeczypospolita-narodow-rok-2013

Widzisz Kniaziu, wzorce są ale potrzebna jest też wzajemna wiedza i szacunek. A jak je przełamywać bez odwiedzin?

Mam jeszcze do Ciebie pytanie kulturowe: Wileńszczyzna jest pełna tzw. totemów (tak to nazywam) a więc rzeźbionych słupów drewnianych przy drogach. Z czego wynika ten zwyczaj i co one oznaczają?

Vote up!
0
Vote down!
0

 
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl

#19318

totemy, które Pan wspomina, to litewska sztuka ludowa, słynna ze świątków, krzyży przydrożnych misternie rzeźbionych (polecam szczególnie wiejskie cmentarze, pełne ślicznych rzeźb Chrystusa, Maryi). Są wśród tych dzieł też nawiązania do pogaństwa (nota bene chciano wprowadzić taką religię jako państwową - na szczęście ustawa przepadła w głosowaniu w Sejmie). Pod Duksztami Pijarskimi znajduje się las pełen rzeźb przedchrześcijańskch bożków litewskich, w którym "neopoganie"* odprawiają swoje modły.

pozdrawiam

kniaź Michaił

Vote up!
0
Vote down!
0

kniaź Michaił

#19343