„Niech jedzą ciastka!” – Maria Antonina Arłukowicz
Z miejsca przypomniał mi się kawałek dialogu z Machulskiego. Przy jakimś tekście już chyba cytowany. W „Vabanku” jednym z warunków, które Kwinto postawił parze przyjętych do ekipy szopenfeldziarzy, Moksowi i Nucie było „Żadnych pomysłów!”. Myślę, że to samo powinien zasugerować, przynajmniej na czas do wyborów, Premier, kiedy brał sobie do partnerskiego związku (to taki żart jakby już ktoś szukał paragrafu) pana Arłukowicza. I dobrze by na tym wyszedł. A przynajmniej przyzwoicie.
Jakoś nie potrafił mi zejść z oczu, podczas lektury materiałów opisujących błyskotliwy pomysł na walkę z wykluczeniem seniorów autorstwa pana Arłukowicza, pewien obrazek ilustrujący wykluczenie, który widuję dosyć często w moim miasteczku. Kiedyś o nim chyba nawet wspomniałem. Widuję czasem pewnego, z czasem coraz starszego i coraz bardziej zaniedbanego (bo jakże inaczej jeśli od kilkunastu lat w tym samym ubraniu) mężczyznę, który idąc chodnikiem penetruje zawartość ulicznych śmietników. Mimo, ze od lat wiedzie mu się chyba tak samo, zawsze robi to ze wstydem i z niezdarną dyskrecją, mając nadzieję, że inni tego nie widzą.
Pewnie zdziwiłby się jeden z bohaterów ostatnich dni, dziś z tryumfem odpalający pierwszy fajerwerk swoich pomysłów, pan Arłukowicz, gdyby wiedział, że ten mężczyzna, z kilku podobnymi sobie, od lat jest stałym bywalcem wszelkich wernisaży, które się odbywają w moim mieście. Jednak rozczaruję pomysłowego ministra. To nie głód sztuki czy ogólniej, kultury, stoi za tą obecnością. Panowie stawiają się na te imprezy z nadzieją, że przy okazji kontemplacji sztuki uda się im coś zjeść i wypić.
Przyznam, że tekst ten piszę z wściekłością bo ostatnio problem wykluczenia i „świetnych pomysłów” na ich rozwiązanie, z powodów zawodowych oglądam i poznaję na co dzień. I mam poczucie, że ani pan Arłukowicz ani jemu podobni nie są w stanie wyjść poza jakikolwiek pomysł, który nie kojarzyłby się z użytym przeze mnie w tytule nawiązaniem do slawetnego, pierwszego „genialnego” pomysłu na walkę z wykluczeniem.
Rdzeń pomysłu pana Marii Antoniny Arłukowicza, adresowanego do osób starszych opiera się na następujących elementach:
„Minister Arłukowicz chce […], zorganizować w pięciu województwach "czwartki seniora". Seniorzy tego dnia mogliby pójść do teatru, kina, muzeum czy innej instytucji kultury za symboliczną złotówkę.
Organizowane byłyby też Centra Seniora kontaktujące seniorów z organizacjami i instytucjami, które oferują im rozmaite usługi. Seniorzy byliby też namawiani do wolontariatu czy nauki w Uniwersytetach Trzeciego Wieku.”*
Ja rozumiem, że pewnie wielu z seniorów odczuwa głód kultury i wiedzy. Ale myślę, że nie jest to ten rodzaj głodu, który w pierwszej kolejności chcieliby zaspokoić. Tu przychodzi mi do głowy kolejna reminiscencja z nie tak znowu dawna. Gdy kilka tygodni temu byłem w szpitalu, po kilka razy dziennie miałem okazję kontemplować treść dość specyficznych, choć dla tego miejsca charakterystycznych plakatów. Tak się złożyło, że dotyczyły akurat spraw związanych z układem pokarmowym. Jeden z nich zaczynał się mniej więcej tak: „ Około 80% osób w podeszłym wieku wykazuje wyraźne objawy niedożywienia…”. Tym, którzy nie widzą związku utrudnię jeszcze wyjaśniając, że absolutnie nie chodzi o wspomniany głód kultury.
Ktoś pewnie zacznie mi klarować, że „owszem, nie jest to pewnie rozwiązanie uniwersalne, załatwiające wszelkie problemy ale dobre choć to”.
Gówno prawda!!!!!!!!!!!!
O to wspomniane „dobre i to” odbijam się od lat widząc jak przez palce do jakichś tam kieszenie przesypuje się w sumie całkiem spora kasa. Rzygać zwyczajnie mi się chce, gdy problem bitych dzieci załatwia się happeningiem, na którym „dzieci na koniec rysują największą tęczę świata”. Gdy przemoc podsumowuje się „marszem milczenia”, gdy na środku miasta ustawia się futrynę z drzwiami by „symbolicznie przejść na drugą stronę” solidaryzując się z chorymi na schizofrenię. I tak cały czas! Te cholerne „ciastka” skoro nie ma dla nich „chleba”!
Wiem, pomysł pana Arłukowicza na pewno się spodoba. Wiem też, komu spodoba się najbardziej. Ale tu zgadujcie sami. I zaręczam że wcale nie będą to ci wykluczeni, którzy dostaną „jałmużnę czwartkową” w formie „kuponu na kulturę i sztukę” o wartości jednego zeta.
Oni woleliby zdecydowanie ciastka. Jak już ma tak być, panie Mario Antonino Arłukowicz, to niech jednak będą te ciastka.
ps. Nosi mnie, gdy kolejny mądrala i „dobry wujek” zabiera się za „wyrównywanie szans” nie ruszając tyłka poza rogatki sporego miasta. I nosi mnie, że o tym, co widzę gdy ja się ruszam, pisać nie mogę.
psII. Nie napisałem nic o pomyśle pana Ministra na „system stypendialny”. To bowiem składałoby się wyłącznie ze słów powszechnie uważanych za obelżywe.
* http://wyborcza.pl/1,75248,9794963,Arlukowicz_o_wykluczonych.html#ixzz1PRK0YkmK
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3306 odsłon
Komentarze
Czwartkowa jałmużna Arłukowicza
16 Czerwca, 2011 - 20:35
Sympatyczka p.p. Kaczyńskich
... .... ....!!!! :0 :@ !!!
(nie chciałabym jutro zostać obudzona o świcie przez panów w kominiarkach)
Sympatyczka p.p. Kaczyńskich
Może na wzór króla
16 Czerwca, 2011 - 23:24
Może na wzór króla Stasia, Bartuś zdecyduje się jednak na czwartkowe obiady?
"Ojczyzna to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć, tracą życie"
"Ojczyzna to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć, tracą życie"
Bardzo dobre porównanie, ten znany zestaw: chleb-ciastka, do
16 Czerwca, 2011 - 21:38
sposobu rozwiązywania problemów Polaków (jakoś nie chce mi się uzywać terminu: społeczeństwo). I nie zmienia mojej oceny teza, że pono Maria Antonina nie miała nic złego na myśli, choć nie zgrzeszyła inteligencją. Wg ówczesnych przepisów francuskich - podobno - piekarnie, w przypadku gdy zabrakło chleba, miały obowiązek sprzedawać ciasta/ciastka w cenie chleba.:)
Rozumiem, że fundusz ubezpieczeń społecznych to trochę coś innego niż budżet państwa czy samorządu (ale nie do końca). Nie zmienia to refleksji, że pieniądze zamiast do ludzi pójdą na dotację instytucji "kulturalnych", może wspomogą te działania "kultury wyższej", które w ogóle nie maja szansy się sprzedać.
Prócz drwiny w oczy emerytów, to może jeszcze kilku wydrwigroszy (krewnych i znajomych królika) szarpnie trochę szmalu
Bar
16 Czerwca, 2011 - 21:39
s
Re: „Niech jedzą ciastka!” – Maria Antonina Arłukowicz
16 Czerwca, 2011 - 22:49
Arłukowicz jest "cham, ćwok, swołocz, żłób i woda na młyn ..." (to cytat ze sławnego skeczu), a dziennikarze, którzy byli przy tej wypowiedzi nie lepsi.
O ile pamiętam to na przykład w Warszawie wszystkie muzea są za friko w poniedziałki, czyli swoją propozycję ukulturalniania osób starszych to se Arłukowicz może w buty wsadzić.
Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A
Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A
Re: „Niech jedzą ciastka!” – Maria Antonina Arłukowicz
16 Czerwca, 2011 - 23:01
Na operację zaćmy, która to przypadłość bardzo często jest udziałem ludzi w starszym wieku, czeka się w moim mieście trzy, a nawet cztery lata. Moja Mama, która jakiś czas temu zapadła na tę chorobę, a dziś już bardzo słabo widzi, byłaby z pewnością "zachwycona", że towarzysz Arłukowicz z ferajny Donalda chce ją wysłać do teatru w któryś czwartek. Inwencja tych łajdaków po prostu powala.
Pozdrawiam :)
Dama Pik
P.S. Książka, którą dostałam niezasłużenie, znakomita!
Dama Pik
,
16 Czerwca, 2011 - 23:26
Pomysły Arłukowicza potwierdzają tylko zasadność stwierdzenia, że każdy socjalista to idiota.
Grunt, że skutecznie pomogą sobie i swoim znajomym, wszak ktoś te centra będzie obsługiwał, ktos nadzorował, a jeszcze ktoś kontrolował.
Efekt znamy juz z państwowych domów dziecka: wiecej pracowników niż sierot.
A po cholerę starcom wieczorki?...
17 Czerwca, 2011 - 06:51
Skoszarować, posadzić na rowerki i za michę, kazać pedałować wytwarzając tak deficytowy w Polsce prąd!. Tak przecież postępowali lewicowcy całego świata. Stalin, Kim Dzong Il, Gomułka. Domy starców, przytułki i hospicja. Krótka droga do Boga!.
Re: „Niech jedzą ciastka!” – Maria Antonina Arłukowicz
17 Czerwca, 2011 - 09:21
Spokojnie, to tylko obietnica przedwyborcza. Przepisy wykonawcze do tego pomysłu opublikuje się po cichu po wyborach. Będą tam szczegółowe rozwiązania.
Niesłyszący będę mogli za złotówkę pójść do filharmonii, niewidomi na wystawy malarskie, wierzącym będzie się organizować wycieczki do muzeów ateizmu, działacze opozycji z czasów PRL będą mieli okazję posłuchać odczytów gen. Czesława Kiszczaka, reszta cierpliwie poczeka na stosowne pomysły rządu
przekłamania
25 Czerwca, 2011 - 11:24
Smutne, że barwna i piękna postać Marii Antoniny znów staje się ofiarą przekłamań! Nie była to osoba naiwna, bezczelna, głupia ani infantylna, a tym bardziej wyrachowana. Tragizm jej polegał na tym, że imputowano jej mnóstwo zachowań- między innymi owo o ciasteczkach i łącznie z pomówieniem o lesbijstwo- w ramach polityki ówczesnej epoki rewolucji w której stała się synonimem wszelkiego zła...
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/historia/ofiara-angielskich-szantazystow,1,3332720,wiadomosc.html
http://pl.wikipedia.org/wiki/Maria_Antonina_Austriaczka
Przykre, że tym razem wiąże się ją z zachowaniami niejakiego Arłukowicza, coby nie powiedzieć- do pięt jej nie dorastającemu!