„Zaćpana hołota” i inne koalicje – na marginesie debaty

Obrazek użytkownika rosemann
Kraj

Zanim przejdę do meritum mojego tekstu, jedna uwaga. Określenie „zaćpana hołota” autorstwa panów Millera i Rozenka nie oddaje prawdy o ludziach tworzących sejmową reprezentację RPP. Nie oddaje też prawdy o tych, którzy widząc działania tej formacji ciągle ją popierają. Prawdę o jednych i drugich oddają jedynie słowa, określane jako rynsztokowe i absolutnie nie nadające się do użytku w publicystyce.

Jeśli Donald Tusk, jak wielu sugeruje, osobiście odkomenderował „sprawdzonego towarzysza” J.Pajacyka do opozycji, był to bez wątpienia bardzo celny strzał. Prosto w… powiedzmy, że we własne kolano. Ten ruch, którego owocem są jak dotychczas kolejne pyrrusowe zwycięstwa Tuska, może doprowadzić do czegoś, co jeszcze nie tak dawno zdawało się wręcz niemożliwe. Nie, nie mam na myśli wyjścia PiS na pozycję lidera sondaży poparcia. Jak na razie to nie PiS „wychodzi” tylko coraz wyraźniej PO opada z sił i nie jest w stanie utrzymać tępa. Zatem kiedyś musiało do tego dojść, że PO liderem być przestanie.

Dzisiejsza awantura w sejmie, która poziomem zachowania niektórych (Pajacyk, Pajacyk i jeszcze raz Pajacyk) zdecydowanie przekroczyła to, co mogłoby być sygnałem alarmowym nie tylko dla sejmowych ale w ogóle dla jakichkolwiek publicznych obyczajów w naszym kraju, powinna być zapamiętana przede wszystkim z powodu słów posła Balta. Nie, nie tych, które przypisał mu (na tej samej zasadzie zapewne, na jakiej ktoś krzyczy „Ale się ktoś spierdział” mając oczywisty handicap węchowy) przywódca „naćpanej hołoty”. Warto zapamiętać słowa posła Balta skierowane do Jarosława Kaczyńskiego „Ja Panu pomogę tego bezideowego chama wywalić z polskiego życia publicznego!"

Jeszcze trochę takiej koalicji PO-RPP jak ta dziś oglądana, jeszcze więcej konsekwencji w „zdobywaniu rządu dusz na lewicy” prze pajacyka i jego „hołotę” a zobaczymy jak dalece nieprawdziwe będą niedawne twierdzenia, że PiS nie ma koalicyjnej zdolności. Może się okazać, że ta zdolność sprawi, iż tym specom od szacowania „koalicyjnych zdolności” oczy zajdą bielmem ze zdumienia. Tylu się namnoży na lewicy posłów Baltów, gotowych wspierać Kaczyńskiego.

Jeszcze nie tak dawno ostrzegałem przed możliwością zdobycia przez Pajacyka władzy. Teraz jestem o to spokojny. Nawet jeśli ją zdobędzie, ja co najwyżej uśmiechnę się na myśl o tych, dzięki którym to się ziści i w duchu wyjadę do nich z taką inwokacją „A dobrze wam głupie qtasy!”

Jednak obecnie, gdy priorytetem coraz większej rzeszy SLD-owców staje się wyłącznie krwawa rozprawa z konkurencją „pajacąt”, może się tak zdarzyć, że przy najbliższym rozdaniu na krótko w ławach opozycji miejsce obok J. Pajacyka zajmie szef mniejszego ugrupowania opozycyjnego D. Tusk. Na krótko bo później zająć może inne miejsce.

Koalicja, która by w takich okolicznościach mogłaby powstać, długo się nie utrzyma. Ale niech się nie cieszy przyszła opozycja. Póki się z nią PiS-SLD-PSL (a jakże by inaczej!) nie rozprawi, będzie trwać. Pokłóci się dopiero jak po „bezideowym chamie” śladu już nie będzie.

Jestem marzycielem? Nie. O Millerze u władzy nie marzę. Mam wyje…chane na „zaćpaną hołotę”. Ale jeśli się ziści popatrzę chętnie. Ktoś mi zarzuci, ze źle życzę Ojczyźnie. Ja? Czy to ja na tego bezideowego chama Pajacyka i jego bezideową hołotę oddawałem głos?

Brak głosów