DZIAMBOR TAKI SAM ALE JUŻ NIE TEN SAM

Kiedy słucham posła Dziambora z KONFEDERACJI to przymykam oczy i automatycznie młodnieję. Przenoszę się w czasie do końcówki rządów PZPR i nauk towarzysza Mietka Rakowskiego – b. I sekretarza KC PZPR, który 25 sierpnia 1983 wziął udział w spotkaniu ze stoczniowcami Stoczni Gdańskiej.

Jako ówczesny wicepremier w rządzie Wojciecha Jaruzelskiego, tow. Rakowski sprawował równolegle stanowisko przewodniczącego Komisji Rady Ministrów ds. Dialogu ze Związkami Zawodowymi. Jak pamiętamy – Polska Zjednoczona Partia Robotnicza – po kolejnej wojnie z warchołami, wyszła naprzeciw masom robotniczym i 22 lipca 1983 roku zakończyła stan wojenny, o czym nie omieszkał poinformować stoczniowców tow. Mietek. Bo w 1983 roku PZPR – choć była taka sama, to nie była już ta sama!  PZPR kolejny raz przepoczwarzyła się, mając jednak nadal robotników na swoim celu. Ale bynajmniej nie na celowniku…

Tow. Rakowski odważył się na spotkanie w stoczni im. Lenina, gdzie stosując zasady dialektyki marksistowskiej udowodnił stoczniowcom, że gdyby nie PZPR – paśli by nadal krowy. Wdzięczność stoczniowców nie trwała jednak długo, gdyż 1 listopada 1988 mimo najlepszych wyników ekonomicznych ze wszystkich liczących się stoczni polskich, Stocznia Gdańska została postawiona w stan likwidacji przez rząd premiera Mieczysława Rakowskiego. Pod pretekstem słabych wyników ekonomicznych. Dialektyka marksistowska zatoczyła swój kolejny krąg…

Tryumf dialektyki marksistowskiej – czyli zdolność do udowodnienia wszystkiego, w tym do usprawiedliwienia każdej bredni przetrwał aż do dnia dzisiejszego, czego przykładem jest nie tylko stacja TVN, obsadzona przez resortowe dzieci. Dialektykę marksistowską stosuje także Konfederacja, w tym poseł Dziambor, który gdy mówi – człowiek od razu młodnieje.

Wprawdzie nie masz większego kontynuatora dialektyki marksistowskiej niż syn komunisty Mośka Mordki - red. Andrzej Morozowski który stwierdził w TVN24, że gdyby nie PZPR to „nie byłoby walki z analfabetyzmem czy masowej elektryfikacji” - to przecież właśnie Konfederacja i osobiście poseł Artur Dziambor czerpią garściami ze spuścizny komunizmu.

Wywiad publicysty tygodnika „wSieci” Jakuba Maciejewskiego z Dziamborem na portalu wPolityce.pl. udowodnił niedowiarkom, że posłowie Konfederacji pobierali nauki bezpośrednio od tow. Mietka Rakowskiego - mistrza dialektyki marksistowskiej. Okazją do wywiadu z Dziamborem - uczniem tow. Rakowskiego był fakt zbanowania konta Konfederacji na Facebooku oraz żądań polityków Konfederacji interwencji państwa. Argumentacja jest prosta jak zasady dialektyki marksistowskiej – „bo to zagraniczny kapitał, bo to ich ogranicza, bo przeszkadza, bo potrzeba porządku. Można się z tym zgodzić - ale dlaczego w takim razie ta zasada nie zadziałała przy tzw. „lex TVN”? Wtedy Konfederacja broniła prawa zagranicznego kapitału do wpływania na demokrację, na wybory, na cenzurowanie jednych i promowanie drugich?” – pyta się red. Maciejewski…

Odpowiedź Dziambora jest prosta, jak proste były słowa towarzysza Rakowskiego do mas robotniczych: Telewizja TVN nie wpływa na wybory w takim stopniu, jak Facebook!

Stąd jest prosta droga do konkluzji, że gdyby nie TVN i Konfederacja, paślibyśmy krowy, bylibyśmy analfabetami a elektryczność do dziś byłaby nieznana w Polsce. Red. Maciejewski zwraca uwagę, że jeszcze niedawno Janusz Korwin-Mikke mówił, że „Facebookowi wszystko wolno, bo to kapitalizm przecież, że jeśli to jest monopol to upadnie, ale że w sumie monopolem nie jest, bo są inne portale społecznościowe i „nie każdy musi mieć konto na Facebooku”. Gdy zaś Facebook - zresztą faktycznie stosując cenzurę - zawiesza profil Konfederacji, to Korwin twierdzi, że to faszyści i bolszewicy”.

Czy oparty na dialektyce marksistowskiej przekaz TVN-u i Konfederacji wystarczy, by postraszyć Polaków, że będą paśli krowy, nie będzie szkół i elektrowni i rządzić nami będą faszyści i bolszewicy – jeśli Polacy nie wybiorą sił postępu? Tak przynajmniej sądzą resortowe dzieci z TVN-u, poseł Dziambor i Konfederacja…