Okrutne i perfidne tortury Urzędu Bezpieczeństwa (UB) na Zamku Lubelskim 1944-45

Obrazek użytkownika Sławomir Tomasz Roch
Historia

Dziś Oktawa Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych 2021. Gorąco polecam przepiękne, wierne, ponadczasowe świadectwo Żołnierza Wyklętego-Niezłomnego por. Czesława Życzko ps. „Orwid”, żołnierza 27 Wołyńskiej DPAK, rodem z kolonii Kisielówka nad rzeką Turia, Ziemia Swojczowska. Więzionego wraz z towarzyszami niedoli w mrocznej Baszcie Zamku Lubelskiego 1944-45. Oto jego wspomnienia:

....Powrót na Wołyń nie był możliwy, ponieważ rodziny polskie zostały wymordowane, a domostwa spalone. Aby szukać i stworzyć jakieś warunki do życia, udałem się do Lublina. W Lublinie znalazłem na parę dni przytułek u Sióstr Bernardynek. Niestety tu w Lublinie zostaję aresztowany przez Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego (UB) i osadzony w areszcie śledczym na Krakowskim Przedmieściu. W areszcie śledczym wspomnianego Urzędu postawiono mi zarzut z art. 1 „Dalsza działalność w Armii Krajowej”.

W celu wymuszenia fałszywych zeznań stosowano wobec mnie nieludzkie tortury, byłem kopany w bestialski sposób, bity pałami, kablami w bardzo czasami perfidny sposób. Wiązano mi ręce sznurem, wsadzano kij poza kolana i leżałem na podłodze zupełnie nieruchomy jak potwór. W tym czasie wlewano mi wodę do nosa, wsadzano mi szpilki za paznokcie. Gdy zaczynałem jęczeć, jak nieludzkie stworzenie, traciłem przytomność, zaczynałem wymiotować, wtedy uwolniano mi ręce i zarządzano krótką przerwę.

Po takiej przerwie ponownie stosowano te same metody, z tym że przychodziła następna zmiana „ubowców”. Wkładano mi palce w zamykające się drzwi, co było bardzo bolesne. Na wieczór nieprzytomnego zaprowadzono mnie do piwnicy budynku Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego i rzucono na regał drewniany bez siennika i przykrycia. Taki był mój odpoczynek, byłem tak posiniaczony, że musiałem leżeć na brzuchu.

W dniu 19 listopada 1944 r. zostałem przetransportowany do więzienia na Zamku Lubelskim, wraz z innymi kolegami. Na dziedzińcu Zamku Lubelskiego rozładowano nas i postawiono twarzą do muru więziennego, a ręce kazano założyć na szyję. Czułem się, jak zbrodniarz! W tej pozycji trzymano nas ponad godzinę, następnie pojedynczo, wzywali nas na przesłuchanie. Po dokładnym przesłuchaniu umieszczono nas w baszcie (I piętro) Zamku Lubelskiego. Jest to obiekt trzypiętrowy i profilu okrągłym, wewnątrz jak i z zewnątrz. Służył jako więzienie dla zagrożonych więźniów. W czasie okupacji niemieckiej z tej baszty nikt nie wrócił, tak twierdzi historia. W baszcie wewnątrz okrągłej jest podwyższenie cementowe ok. 30 cm, które służy jako legowisko, czy do spania.

Prowadzone rozmowy wśród nas odbijały się odgłosem, czyli echem po okrągłej ścianie i były bardzo uchwytne. Nawet ciche szepty można było zlokalizować. Do nas byli wpuszczeni tak zwani „kapusie”, aby w ten sposób nas rozszyfrować. Wokół ściany wewnątrz baszty istaniały tysiące podpisów i nazwisk przebywających tam więźniów. Były one wyryte w cementowej ścianie tejże baszty. Były tam również różne notatki i informacje w różnych kolorach, nawet były napisy własną krwią. Za niemieckiej okupacji przebywali tam również więźniowie i były napisy o wykonaniu egzekucji. Sam widok wewnątrz baszty był ponury, okienka mało widoczne i zakratowane. Sam widok napisów wewnątrz baszty oraz otoczenie, poruszyłoby człowieka nawet z kamiennym sercem, gdyż dziesiątki metrów, były wypełnione samymi nazwiskami.

Nadmieniam, że i ja osobiście nad swoim legowiskiem umieściłem swoje informacje. Po dwóch tygodniach pobytu w baszcie zostałem przeniesiony do więzienia na Zamku Lubelskim, na IV oddział I piętro do celi, jak pamiętam nr 29. Cela więzienna była o rozmiarach 4 x 5 m. Dookoła były drewniane prycze bez sienników, a do przykrycia było zaledwie parę koców. Cela więzienna była bez żadnego ogrzewania. Dla załatwienia spraw fizjologicznych służył 60 litrowy pojemnik, który opróżnialiśmy raz na dobę. W tej celi przebywało od 20 do 35 więźniów.

Na przesłuchania wzywano nas przeważnie nocami. Przesłuchanie odbywało się na dziedzińcu Zamku w małym pomieszczeniu, w którym mieścił się stół i dwa krzesła. Na przesłuchanie byłem doprowadzany przez służbę więzienną. Same przesłuchania były prowadzone różnymi metodami, dla przykładu wchodząc do tego pomieszczenia już w drzwiach zostałem uderzony pistoletem w twarz, w tym momencie oblewa mnie krew płynąca z ust i nosa, a na otarcie dostałem szmatę. Po chwili kazano mi siadać na krześle i odpowiadać na pytania. W innych przypadkach bito mnie po gołym ciele kablami, na skutek czego byłem strasznie posiniaczony. Na następnym przesłuchaniu położono na stole pistolet, przesłuchujący mnie celowo odchodził do okna, kątem oka obserwował moje ruchy i zachowanie, następnie wrócił i pyta: „Jaki z ciebie partyzant?”. I uderzył mnie w twarz. Po chwili mówi do mnie: „Mów o dalszej przynależności do AK w Lublinie i kto jest twoim dowódcą?”. Podczas innych przesłuchań byłem katowany, w ten sposób, że wsadzano mi igłę pod paznokcie oraz wkładając palce w zamykające się drzwi, było to okropnie bolesne. Takie przesłuchania były prowadzone prawie co tydzień.

W porze nocnej często robiono pobódkę i kazano czołgać się na korytarzu po oblodzonej posadzce, na której celowo były pobite szkła, przez cały korytarz, tam i z powrotem, pomiędzy szpalerem „ubowców”, którzy bili kablami po plecach. Stosowano wobec nas nieludzkie tortury, miedzy innymi wsadzano nas na dobę lub dwie do karceru, a było to pomieszczenie 1x1 m. Panowało tam przenikliwe zimno, jak w lodowni, były jedynie dwa otwory wentylacyjne, po to by więzień się nie udusił, z góry skapywała lodowata woda, która sięgała po kostki. Co dwie godziny przez okrągły otwór wartownik sprawdzał, czy jeszcze żyję. To było straszne konanie. Tego bym nawet najgorszemu wrogowi nie życzył.

Z powodu stosownia wobec mnie nieludzkich tortur i bicia zachorowałem na płuca i owrzodzenie żołądka. Służba więzienna widząc moje niedomagania zdrowotne, potwierdzone przez felczera więziennego, postanowiła mnie zwolnić z więzienia na Zamku Lubelskim w dniu 2 lipca 1945 r. . Po wyjściu z więzienia prowadziłem intensywne leczenie szpitalne w Bydgoszczy i w Szczecinie oraz w innych szpitalach. Na skutek tych przeżyć, do chwili obecnej mam koszmarne sny, nie mogę normalnie wypocząć. Od 1945 r. do dziś towarzyszą mi różne nasilenia niepokóju, bóle głowy, bardzo często jestem rozdrażniony i podenerwowany. Coraz częściej tracę opanowanie i pamięć. Jestem przekonany, że te przeżycia więzienne przyczyniły się do utraty mojego zdrowia.

 

Braciom niedoli danego słowa dotrzymałem.....

 

W więzieniu na Zamku Lubelskim przebywałem pod innym nazwiskiem, jako Furtak Władysław ur. 22 stycznia 1926 r. w Lublinie i to uratowało mi moje życie. Po wyjściu z więzienia na Zamku Lubelskim i podleczeniu się z nabytych chorób, z wolna wracałem do normalnego życia, ale więzienne doświadczenia pozostały mi w pamięci na zawsze. Kolegów, którzy przebywali razem ze mną w jednej celi do samej śmierci nie wolno zapomnieć, gdyż uzgodniliśmy między sobą to, że kto zostanie przy życiu, niech kiedyś wspomni o naszej tragedii życiowej.

Pozostało mi w pamięci paru kolegów przebywających wraz ze mną w jednej celi więziennej. Jeden z nich Stanisław Bocian pochodził z Lublina i mieszkał za Zamkiem, miał tylko matkę, gdyż ojciec już nie żył. Matka prowadziła małe ogrodnictwo. Ponadto miał brata Czesława i siostrę mężatkę. Gdy oprawcy zabierali go do separatki – wiadomo po co – żegnając się ze mną prosił, abym gdy zostanę przy życiu kiedyś o nim wspomniał, że taka osoba istniała.

Siedział również ze mną jeden pan też z Lublina, którego nazwiska nie pamiętam, wiem tylko że był z ulicy Zamojskiego i miał prywatną fabryczkę pilników, losy jego nie są mi znane. Siedział ze mną również mecenas z Lubartowa, dość poważna osoba, żołnierz i oficer Armii Krajowej Okręgu Lubelskiego, który odznaczał naszego dowódcę dywizji. Był on średniego wzrostu i dość otyły. Właśnie on mi zawsze dodawał otuchy pamiętam, jak do mnie mówił: „Ty będziesz żył, ale ja nie! Wspomnisz w przyszłości o mnie, że ja ciebie pocieszałem.”.

Spaliśmy obok siebie i jego słowa wspominam do dziś, niestety nazwiska nie pamiętam, mimo iż było bardzo krótkie. Co się z nim stało nie wiem. Pozostał mi w pamięci pan Korsak, pochodził z Białostockiego, był niskiego wzrostu, ciemny blondyn. On bardzo przeżywał, to co jego spotkało, ciągle powtarzał: „Po co ja tak cierpię?”. Pamiętam, że palił papierosy, za papierosa oddawał swoją kromkę chleba. Jak potoczyły się jego losy, też nie wiem.

Siedział ze mną Czesław Piekuła, pochodził z Szostarki, żonę miał z Poznańskiego. Został zwolniony z więzienia podczas mojego pobytu. Siedział ze mną Władysław Chmura z Gościeradowa, o jego losach też nic nie wiem. Siedział ze mną Jan Burak z Polichna z zawodu kowal, o jego dalszych losach, także nic nie wiem. Siedziało ze mną dwóch braci Niewiadomskich, jeden miał na imię Tadeusz, pochodził z Kraśnika, także o ich losach dalszych, nic mi nie wiadomo. Siedział ze mną Kamiński, był wysoki i pochodził z Warszawy. Był nieco chorowity, miał problemy z żołądkiem. Był cudownym artystą – śpiewakiem, pomimo głodu zawsze śpiewał. Stawał przy oknie, a głos jego brzmiał na cały dziedziniec Zamku. Początkowo miał z tego tytułu kłopoty, ale to wszystko się utarło, nawet służba więzienna, już tego śpiewania nie broniła i z zachwytem słuchała. Był to bardzo inteligentny człowiek, ale co się z nim stało później, tego już powiedzieć nie potrafię. Pozostało mi w pamięci z celi więziennej nazwisko Jan Kwiatkowski, pochodził z Niedzicy koło Lublina, o dalszych jego losach, nic mi nie wiadomo.

Jestem zoobowiązany wspomnieć księdza kapelana Antoniego Dąbrowskiego ps. „Rafał”. Podczas mojego pobytu w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego jako aresztowany, w piwnicznych pomieszczeniach słyszałem odgłosy bicia oraz jęki naszego ks. kapelana Antoniego Dąbrowskiego, którego po tych dochodzeniach nikt już nie widział – znikł z tego świata. Prawdopodobnie został wywieziony do lasu i tam zamordowany, takie są twierdzenia. Księdza postać pozostała na zawsze w naszych sercach, pozostawiając po sobie wierność Bogu i Ojczyźnie.

Ksiądz. kapelan Dąbrowski w najgorszych sytuacjach pocieszał żołnierzy i podtrzymywał na duchu. Po rozbrojeniu naszej Dywizji tj. 25 lipca 1944 r. w Skrobowie koło Lubartowa, ksiądz kapelan Dąbrowski pracował w aptece lubelskiej. Co ważne, w wolnym czasie odprawiał msze święte w Katedrze Lubelskiej, w których uczestniczyliśmy. Właśnie w tym czasie został aresztowany i do dziś ślad po nim zaginął.

Na koniec pragnę wspomnieć moją żonę Helenę Furtak obecnie Życzko, która również swój młodzieńczy wiek, spędziła w celi więziennej Zamku Lubelskiego. Przeżyła te same tragedie życiowe: przesłuchania, tortury, za to tylko, że walczyła o Polskość, o wiarę dla przyszłego pokolenia. Oto treść stosownych zaświadczeń wydanych i przesłanych mi i żonie z Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie w dniu 14 listopada 1990 r.:

I dokument: „Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich – Instytut Pamięci Narodowej w Lublinie w oparciu o posiadane dokumenty /Księga główna więźniów śledczych Lublin za okres od 25.10.1944 r. do 22.02.1945 r. k.17, poz. 169/ informuje, że Furtak /!/ Władysław vel Życzko Czesław s. Władysława i Rozalii, ur. 22.01.1926 r. osadzony został w więzieniu na Zamku w Lublinie 19.11.1944 r. pod zarzutem przynależności do Armii Krajowej. Do więzienia przybył z Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie. Zwolniony został 02.07.1945 r.”

II dokument: „Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich – Instytut Pamięci Narodowej w Lublinie w oparciu o posiadane dokumenty /Księga główna więźniów śledczych Lublin za okres od 22.10.1944 r. do 22.02.1945 r. k.17, poz. 170/ informuje, że Furtak /!/ Helena, córka Andrzeja i Franciszki, ur. 16.03.1927 r. osadzona została w więzieniu na Zamku w Lublinie 19.11.1944 r. pod zarzutem przynależności do Armii Krajowej. Do więzienia przybyła z Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie. Zwolniona została 20.01.1945 r.”

Wspomniani tu powyżej moi przyjaciele z celi więziennej pozostali mi na zawsze w pamięci. Niestety dotychczas nie udało mi się z żadną osobą skontaktować, ponieważ życie ma swoje granice, wszystko się zaciera i życie się kończy. Aby uczynić zadość, przeto w swej relacji życiowej postanowiłem, bodajże skromnie pozostających w mej pamięci utrwalić na kawałku papieru, tak by o tym tragicznym okresie nasze pokolenie pamiętało. Pragnę ponadto zostawić po sobie słowa piosenki z celi więziennej Zamku Lubelskiego, oto one:

 

W powojennej służbie Ojczyźnie i Kresom

 

Po zwolnieniu z więzienia na Zamku Lubelskim odbyłem długie leczenie, ponieważ zapadłem na choroby płuc i nieżyt żołądka. Gdy po pewnym czasie odzyskałem siły, odnalazłem moją sympatię Helenę Furtak i już w 1946 r. zawarliśmy związek małżeński. Następnie poszukiwaliśmy z żoną jakiegoś cichego kątka, aby ustabilizować swoje własne i tak już mocno nadszarpnięte życie. W 1950 r. wyjeżdżamy na zachód do miejscowości Czaplinek, tutaj właśnie rozpoczynam pracę jako listonosz, następnie jako asystent. Po pewnym czasie ukończyłem wymagane wykształcenie i awansuję na kontrolera Urzędu, by w końcu zostać Naczelnikiem Poczty.

Od 1983 r jestem w stanie spoczynku tj. na emeryturze. Rodzina moja składa się z pięciorga dzieci, posiadają również średnie wykształcenie. [...] Po wielu latach jakie upłynęły od tego czasu, wydaje się nam nieraz, jak gdyby był to jakiś sen, jakbyśmy to nie my, byli wówczas uczestnikami tamtych zdarzeń. Podświadomie siła Boża każe nam mówić o tym czego byliśmy uczestnikami i przekazać młodym pokoleniom te fakty, aby nie uległy zapomnieniu i nie pokryły się na zawsze mgłą niepamięci; aby przeszły one do skarbnicy doświadczeń Narodu i aby ludzie biorący w nich udział, tym samym doczekali się właściwej oceny. Nie znamy tego, co czeka nasz kraj w przyszłości. Patrząc na to do czego było zdolne moje pokolenie, patrząc na ten ogromny wysiłek włożony w obronę Polaków i Polski we wrześniu 1939 r., patrząc wreszcie na poniesioną ofiarę za wolność naszych dzieci i wnuków mam nadzieję, że dzisiejsza Polska nie zginie, jak nie zginęła przed 60 laty. Mam nadzieję, że Polska nie zginie nigdy. [fragment wspomnień Czesława i Heleny Życzko z d. Furtak z kolonii Kisielówka na Wołyniu, wysłuchał, spisał i opracował S. T. Roch]

 

P.S.

Polecam dobrze opracowaną powojenną historię miasteczka Czaplinek 1945-2009. Jest tam wspomnienie o Czesławie i Helenie Życzko z d. Furtak. Czytaj więcej na stronie: ]]>https://www.czaplinek.pl/sites/default/files/vpress/pdf/czaplinek1945-20...]]>

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)

Komentarze

W tej poruszającej filmowej opowieści o najnowszej historii Polski o słynnym lubelskim miejscu kaźni, czyli Zamku Lubelskim. Więzienie na Lubelskim Zamku należało do jednego z najbardziej okrutnych stalinowskich więzień. To tutaj więźniów bito, torturowano, łamano ich psychicznie i fizycznie. Wykonywano tutaj również kary śmierci, ostatnią na Edwardzie Bukowskim, żołnierzu zgrupowania partyzanckiego AK WiN, dowodzonego przez majora Hieronima Dekutowskiego "Zaporę". Wyrok na Bukowskim wykonano dokładnie 12 stycznia 1954 roku i był to jeden z ostatnich wyroków śmierci, wykonanych w stalinowskiej Polsce. Film został zrealizowany w ramach serii publicystyki historycznej dr Leszka Pietrzaka pt. ZAKAZANE HISTORIE. Realizacja: SWC studio - studio kreatywne: produkcja filmowa, web design, DTP. Opublikowany 15 stycznia 2019 r. przez SWC studio:

 

Gorąco polecam też i ten b. cenny materiał filmowy: „Było... nie minęło Zamek Lubelski”. Tu bowiem na Zamku Lubelskim, jednym z najmroczniejszych miejsc PRL-u, tu właśnie zaczęło się okrucieństwo wobec żołnierzy Armii Krajowej.... . A zmęczony długą, morderczą wojną lud stał, patrzył, bał się i modlił.... . Opublikowany 8 lutego 2015 r. przez Kitsune:

 

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1636929

Lublin, 21 czerwca 2015 r. . Śladami pamięci o Żołnierzach Wyklętych z Magdaleną Zarzycką-Redwan urodzoną w więzieniu na Zamku Lubelskim. Dokumnet filmowy opublikowany 23 czerwca 2015 r. przez Józef Wieczorek TV:

 

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1636930

Paweł Brojek opublikował 1 marca 2021 ciekawe opracowanie z tej okazji, w którym pisze: „1 marca 1951 r. w więzieniu mokotowskim, po pokazowym procesie, strzałami w tył głowy zostali straceni członkowie IV Zarządu Głównego Zrzeszenia WiN: Łukasz Ciepliński, Mieczysław Kawalec, Józef Batory, Adam Lazarowicz, Franciszek Błażej, Karol Chmiel i Józef Rzepka. 60 lat później Sejm RP ustanowił dzień 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

19 stycznia 1945 r. gen. Leopold Okulicki rozwiązał Armię Krajową. Po tym wydarzeniu w kręgach byłych oficerów AK zaistniała potrzeba stworzenia nowej organizacji, która kontynuowałaby walkę z nowym okupantem. Walka miała dokonywać się nie tak jak dotychczas na drodze zbrojnej, lecz poprzez działalność polityczną.

W maju 1945 r. utworzono Delegaturę Sił Zbrojnych. Na jej czele stanął płk Jan Rzepecki, w czasie wojny Szef Biura Informacji i Propagandy w Komendzie Głównej AK. 2 września 1945 r. w miejsce DSZ powołano Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość. Dla podkreślenia cywilnego i politycznego charakteru organizacji dowódcy zrezygnowali z używania stopni wojskowych, a „komendy” zostały zastąpione przez „zarządy”.

W deklaracji ideowej organizacji zapisano żądania opuszczenia Polski przez wojska radzieckie i NKWD oraz zaprzestania prześladowań politycznych i utworzenia apolitycznej armii, a także przeprowadzenia wolnych wyborów, niezależnej polskiej polityki zagranicznej oraz rewizji granicy wschodniej.

Głównym celem Zrzeszenia była skierowana do polskiego społeczeństwa propaganda niepodległościowa przed mającymi nadejść wyborami, infiltracja komunistycznych struktur władzy, a także działalność wywiadowcza a rzecz emigracyjnego rządu.

Ze względu na działalność NKWD i bezpieki, w strukturach Zrzeszenia, zwłaszcza w województwach wschodnich, w dalszym ciągu działały wywodzące się z AK oddziały partyzanckie. Z końcem 1945 r. walczyło w nich ok. 7 tys. partyzantów.

W latach 1945-1947 Zrzeszenie WiN było największą ogólnopolską organizacją niepodległościową działającą w konspiracji. Szacuje się, że na przełomie 1945/46 liczyła 30 tys. członków.

WiN od początku stanowiło dla władz komunistycznych przeszkodę w realizacji planów politycznych ZSRR wobec Polski. Urząd Bezpieczeństwa i NKWD nieustannie próbowało rozbić organizację. Członkowie I Zarządu Głównego z prezesem Janem Rzepeckim zostali aresztowani już w początku listopada 1945 r. w Łodzi.

Z czasem rozbite zostały kolejne zarządy: II z płk. Franciszkiem Niepokólczyckim na czele w październiku 1946 r. oraz III - działający pod kierownictwem ppłk. Wincentego Kwiecińskiego w styczniu 1947 r.

Próbę odbudowania rozbitych struktur WiN podjął wówczas ppłk Łukasz Ciepliński ps. „Pług”. Było to tym trudniejsze, że organizacja była rozbita przez aresztowania z przełomu 1946 i 1947 r. oraz przetrzebiona w konsekwencji wyjścia z konspiracji wielu działaczy po amnestii z lutego 1947 r.

Pomiędzy 27 listopada a 2 grudnia 1947 r. zostali aresztowani prawie wszyscy członkowie IV Zarządu Głównego. Brutalne śledztwo wobec Cieplińskiego i jego współpracowników osadzonych w więzieniu mokotowskim trwało aż trzy lata i było prowadzone pod bezpośrednim nadzorem NKWD. Zarzucano im m.in. współpracę z hitlerowcami podczas okupacji i działania przeciw władzy ludowej. [...]”

Cały wpis jest dpstępny na stronie: https://prawy.pl/113074-narodowy-dzien-pamieci-zolnierzy-wykletych-chwala-bohaterom/

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1636932

Ulicami stolicy przeszedł w poniedziałek 1 marca 2021 r. Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych, zorganizowany przez środowiska narodowe. Uczestnicy obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych złożyli wieńce pod tablicą upamiętniającą polskich patriotów pomordowanych w więzieniu mokotowskim.

Anna Mandrela, autorka książek o Witoldzie Pileckim powiedziała: „Zbieramy się tutaj, 1 marca pod murami więzienia mokotowskiego aby uczcić pamięć o naszych bohaterach, o tych, którzy byli brutalnie torturowani i mordowani w tym więzieniu.”

I dodała jasno i klarownie o metodach komunistycznej propagandy: „Podczas wojny walczyli z Niemcami, przez komunę nazwani faszystami. Jest jakże aktualne, ukazuje obłudę, ukazuje mechanizmy propagandy stosowane wtedy oraz jakie stosuje się dzisiaj.”

Przybliżyła też zebranym sylwetkę podpułkownika Łukasza Cieplińskiego, szefa IV Zarządu Głównego WiN, który oddał życie za Polskę katolicką, wolną od sowieckiego bezbożnego systemu.

Z kolei Robert Bąkiewicz, prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości zwrócił się do zebranych z takim gorącym apelem: „Ci ludzie umierający tu, umierający w lasach, gdzieś na wygnaniu. Ogromny smutek. Czasy, w których przyszło im żyć też były takie jak mury tego więzienia. Wydaje się że analogia do tamtych czasów narzuca się sama. [...] Dzisiaj my jako spadkobiercy ideowi tych ludzi, którzy tutaj ginęli, jesteśmy dehumanizowani. Odbierana nam jest godność i szacunek. Musimy pamiętać, że prowadzimy naszą walkę dla wyższych celów niż własna wygoda i przyjemność. Musimy brać wzorce z tych, których dzisiaj czcimy. To oni mają być dla nas przykładem. My musimy również dzisiaj wznieść się ponad własne możliwości. Musimy starać się dorównać temu poziomowi, który oni nam wskazali.”

Po przemówieniach Marsz ruszył ulicami: Rakowiecką, Puławską, Szucha, Alejami Ujazdowskimi na Plac Trzech Krzyży. Źródła: Media Narodowe, PCh24.pl

Cały wpis jest dostępny na stronie: https://www.pch24.pl/marsz-pamieci-zolnierzy-wykletych--musimy-starac-sie-im-dorownac,82370,i.html#ixzz6nuT32ze7

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1636933

Program obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Lublinie - 1 marca 2018 r.:

- Godz. 9:00. Złożenie kwiatów i zapalenie zniczy przy tablicy w Bramie Zamkowej oraz pod Pomnikiem Zaporczyków na pl. Zamkowym.

- Godz. 10:30. Złożenie kwiatów i zapalenie zniczy przy Mogile – Pomniku Zamordowanych na Zamku Lubelskim w latach 1944–1954 na cmentarzu przy ul. Unickiej

- Od godz. 11 do 11.40. Złożenie kwiatów i zapalenie zniczy pod pomnikiem Żołnierzy Wyklętych przy Parafii pw. Michała Archanioła przy ul. Fabrycznej w Lublinie, pod pomnikiem NSZ przy rondzie NSZ, pod pomnikiem WiN przy rondzie WiN

- Godz. 12:00. Msza w intencji poległych, zamordowanych i zmarłych Żołnierzy Wyklętych – kościół pw. Świętej Rodziny przy ul. Jana Pawła II w Lublinie

- Godz. 13:00. Konferencja Historyczna w Domu Akcji Katolickiej (ul. Jana Pawła II). Wręczenie medali Pro Patria, prezentacja serii monet „Wyklęci przez komunistów Żołnierze Niezłomni” wydanych przez Narodowy Bank Polski, prelekcja Artura Piekarza (IPN) na temat Żołnierzy Wyklętych, projekcja filmu Arkadiusza Gołębiewskiego „Kochankowie z lasu”.

- Godz. 14:00. Akcja krwiodawstwa: Słodka krew – przelej krew za Bohaterów, pl. Zamkowy–al. Solidarności

- Godz. 18:00. VII Lubelski Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych.Relacja filmowa opublikowana 2 Marca 2018 r. przez Moja Ojczyzna:

 

Oraz bezcenna relacja z IX Marsz ku Pamięci Żołnierzy Wyklętych, Lublin - 01.03.2020. Opublikowana 2 Marca 2020 r. przez Moja Ojczyzna:

W dniu Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych ulicami Lublina po raz dziewiąty przeszedł Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych, zorganizowany przez lubelskie organizacje społeczne i narodowe. Wydarzenie jest coroczną inicjatywą upamiętniającą polskich żołnierzy, którzy po II Wojnie Światowej nie złożyli broni i podjęli walkę z sowieckim okupantem.

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1636934

Marsz ku czci Żołnierzy Wyklętych w Lublinie, 1 marca 2013 r. . Opublikowany 4 Marca 2013 r. przez Solidarność Lublin:

 

Oraz jeszcze jedna relacja z 9. Lubelskiego Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Ulicami Lublina po raz dziewiąty przeszedł Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych, zorganizowany przez lubelskie organizacje społeczne i narodowe. Opublikowana 1 Marca 2020 r. przez Radio Lublin:

 

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1636935

Przed Panteonem-Mauzoleum Żołnierzy Niezłomnych–Wyklętych w kwaterze „Ł” na powązkowskim Cmentarzu Wojskowym, odbyła się uroczystość w hołdzie żołnierzom podziemia antykomunistycznego. W okresie powojennym w kwaterze „Ł” potajemnie chowano ofiary zbrodni czerwonego reżimu. Modlitwę w intencji żołnierzy niezłomnych poprowadził biskup polowy Józef Guzdek.

Uroczystości odbyły się z udziałem m.in. Premiera RP Mateusza Morawieckiego, Jana Józefa Kasprzyka, szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, Jarosława Szarka, prezesa IPN, przedstawicieli Sejmu i Senatu RP oraz rodzin, wolontariuszy i mieszkańców Warszawy. Obecny był też płk Waldemar Nowakowski, ps. Gacek, żołnierz podziemia niepodległościowego, jeden z członków Zrzeszenia WiN.

Podczas uroczystości odczytany został list od Prezydenta RP Andrzeja Dudy, który podkreślił, że Żołnierze Wyklęci mieli być unicestwieni, ponieważ dali świadectwo radykalnego sprzeciwu wobec zniewolenia Polski pojałtańskiej. Prezydent powiedział dobitnie: „Mieli zginąć, ponieważ ich twardy, zbrojny opór udaremniał plany daleko idącej sowietyzacji naszego kraju”. [...] „nie ciąży już niesprawiedliwe odium” [...] „odbierają teraz zasłużoną chwałę jako żołnierze niezłomni”.

Premier Morawiecki z kolei podkreślił, że żołnierze niezłomni: „nie wylądowali na śmietniku historii niczym Maciek Chełmicki z filmu Popiół i diament, tak, jak tego chcieli komunistyczni oprawcy” [...] „walczyli po dobrej stronie, to oni reprezentowali dobro, a ich oprawcy komunistyczni, ubeccy kaci w katowniach reprezentowali, byli przedstawicielami imperium zła”.

Prezes Jarosław Szarek zaś szczytnie zadeklarował, że IPN: „nie ustanie nigdy w poszukiwaniach, aby wszyscy mieli swój grób; aby wszyscy zostali odnalezieni”.

W czasie uroczystości Jan Józef Kasprzyk odznaczył medalami Pro Bono Poloniae i Pro Patria osoby zasłużone w kultywowaniu pamięci o żołnierzach wyklętych, m.in. Tadeusza Płużańskiego, prezesa Fundacji „Łączka” i Beatę Sławińską, współzałożycielkę fundacji.

Po czym jasno i stanowczo podkreślił: „Ci, którzy podważają sens tej walki winni podważać także sens wszystkich naszych zrywów, insurekcyjnych trwających od konfederacji barskiej aż po powstanie warszawskie”.

Modlitwę w intencji żołnierzy niezłomnych odmówił bp Józef Guzdek. Zacytował treść jednego z grypsów płk. Łukasza Cieplińskiego, prezesa IV Komendy Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość: „Odbiorą mi tylko życie. A to nie najważniejsze. Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Polskę niepodległą i szczęśliwą, jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę dziś bardziej niż kiedykolwiek, że idea Chrystusowa zwycięży i Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona. To moja wiara i moje wielkie szczęście”.

Uroczystość zakończyła ceremonia złożenia kwiatów pod Panteonem Wyklętych–Niezłomnych. Źródło: KAI

Cały wpis jest dostępny na stronie: https://www.pch24.pl/warszawa--modlitwa-w-kwaterze-l-w-intencji-zolnierzy-niezlomnych,82367,i.html#ixzz6ntbwnTUz

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1636938

Akcja patriotycznego Podziemia dzieje się w ponownie zniewolonym Lublinie, gdzie wielu Żołnierzy Niezłomnych–Wyklętych jest więzionych, torturowanych, potajemnie mordowanych i grzebanych. Filmik opublikowany 28 lutego 2016 r. przez Viktoriia Lishchenko:

 

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1636939

W struny uderzyli z mocą i fantazją Leszek Czajkowski i Paweł Piekarczyk. Utwór opublikowany 27 lutego 2016 r. przez 13grudniaORGpl:

 

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1636940

Ppłk. Marian Pawełczak, ps. "Morwa" (ur. 1923 w Stasinie koło Lublina), żołnierz wyklęty oddziału mjr. Hieronima Dekutowskiego, ps. „Zapora”. Wspomina zabawną sytuację, kiedy to razem z kolegami partyzantami przejął od Niemców psa szkolonego do zwalczania wroga. Pies był bardzo nieprzyjazny i nie dawał się w żaden sposób poskromić, aż pewnego dnia polscy żołnierze „upili’ go bimbrem. Zwierzę zataczało się i zapadło w sen, a po przebudzeniu stało się zupełnie przyjazne dla Polaków, pomagało im w walkach z Niemcami. Pies stał się pełnoprawnym członkiem oddziału i otrzymał imię „Bimber”. Zginął na placu boju, a ppłk Pawełczak razem z kolegami żałowali „Bimbra” jak każdego innego członka oddziału.

Dalsza cześć opowieści to wkroczenie Armii Czerwonej na tereny Lubelszczyzny. Początkowo partyzanci od „Zapory” planowali przyłączyć się do „wyzwolicieli” i razem z nimi pójść do walki z Niemcami, ale po licznych ostrzeżeniach, wycofali się do lasu. Dzięki temu uniknęli rozbrojenia przez Sowietów i represji z ich strony.

Nagranie zrealizowane przez INSTYTUT PILECKIEGO w ramach projektu ŚWIADKOWIE EPOKI. Dokument historyczny opublikowany 17 kwietnia 2020 r. przez Świadkowie Epoki

 

Vote up!
1
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1636941

Zobacz konferencję on-line zorganizowaną przez Fundację Kwartalnika "Wyklęci" na temat kobiet zaangażowanych w antykomunistyczne podziemie.

Do tej grupy b. zasłużonych kobiet należy zatem dopisać Panią Helenę Życzko z d. Furtak ps. „Pszczółka”, żołnierza 27 Wołyńskiej DPAK, rodem z koloni Kisielówka nad rzeką Turia, Ziemia Swojczowska. Oto stosowne fakty: II dokument: „Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich – Instytut Pamięci Narodowej w Lublinie w oparciu o posiadane dokumenty /Księga główna więźniów śledczych Lublin za okres od 22.10.1944 r. do 22.02.1945 r. k.17, poz. 170/ informuje, że Furtak /!/ Helena, córka Andrzeja i Franciszki, ur. 16.03.1927 r. osadzona została w więzieniu na Zamku w Lublinie 19.11.1944 r. pod zarzutem przynależności do Armii Krajowej. Do więzienia przybyła z Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie. Zwolniona została 20.01.1945 r.”

Dokument filmowy opublikowany 8 Marca 2021 r. przez PCh24TV (Polonia Christiana), a zatem:

 

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1636942

To stare, ludowe, przysłowie polskie oddawało tej prawdzie pierszeństwo, iż tylko człowiek pracowity i wytrwały dojdzie z czasem do majątku. Leniwy i złodziej zaś skończy pod mostem. Ta złota zasada odnosi się jednak do wszystkich aspektów naszego życia. Nie możemy ustawać w czynieniu dobra, a stosując zasady dobre i sprawdzone zawsze osiągniemy cel. Naturalnie tym najważniejszym celem naszej drogi jest zbawienie, a po drodze niejako jest i prawda, jest honor, jest wdzięczność bliskich i dalszych. I za tę dobroć Poeto, za wdzięczność dziękuję. Pozdrawiam b. serdecznie STRoch

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1636943

Episkopacie Polski czy toczy się już proces betyfikacyjny męczennika komunizmu ks. Stanisława Zielińskiego, kapelana i żołnierza podziemia niepodległościowego NSZ, opiekuna ubogich. Jeśli się nie toczy to ja pytam publicznie dlaczego?! Czego mu brakowało?! Mieszkańcy Kraśnika i okolic może trzeba napisać specjalną petycję-prośbę do Metropolity Lubelskiego abp Stanisława Budzika. Może to coś pomoże, przyśpieszy pewne prace, które trzeba wykonać dla dobra nas wszystkich, dla prawdy. Pozdrawiam Robik i dzięki STRoch

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1636945

Piękny program muzyczno-poetycki w wykonaniu aktorów i wokalistów z tak polskiego Wilna, poświęcony Narodowemu Dniowi Pamięci Żołnierzy Wyklętych - 1 marca 2021 r.. Już po raz jedenasty Teatr uczci ten dzień wspólnie z Polakami w Polsce i na LItwie. Wydarzenie, które jest inicjatywą społeczną, powstałą z potrzeby upamiętnienia polskich bohaterów powojennego podziemia niepodległościowego, objął patronatem Prezydent RP Andrzej Duda.

Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, który obchodzony jest 1 marca, ustanowił Sejm w 2011 r. Inicjatorem święta był prezydent Lech Kaczyński, a w przywracaniu pamięci o żołnierzach podziemia antykomunistycznego ważną rolę odegrał także prezes IPN w latach 2005-2010 Janusz Kurtyka, który zwracał uwagę, że tematyka ta jest słabo obecna w społecznej świadomości Polaków lub też jest zafałszowana w wyniku polityki historycznej władz PRL.

Sama nazwa „żołnierze wyklęci” powstała w 1993 r., gdy Liga Republikańska, organizacja antykomunistyczna działająca w latach 1993-2001, przygotowywała wystawę na Uniwersytecie Warszawskim poświęconą podziemiu antykomunistycznemu. Szukano wówczas wspólnej nazwy dla oddziałów, które po zajęciu Polski przez Armię Czerwoną podjęły walkę z komunizmem. Termin „żołnierze wyklęci” upowszechnił Jerzy Ślaski, który w 1996 r. wydał książkę o takim właśnie tytule.

Wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej prof. Krzysztof Szwagrzyk powiedział o tym: „Czy potrafimy dziś określić, ilu żołnierzy wyklętych, współpracowników, uczestników opozycji antykomunistycznego oporu zginęło w latach 1944-1956? Precyzyjnie – nie. Możemy mówić o około 20 tysiącach, może być 30 (tysięcy), bo na pewno nie mniej. 20 tysięcy zostało zabitych w walce, zamordowanych w kazamatach Urzędów Bezpieczeństwa, zakatowanych i potem prawie zawsze ich zwłoki ukrywano”.

I dodał jednoznacznie: „Może się rodzić pytanie: po co? Jeżeli ich zabito, to przecież nie byli groźni. (Ale) byli – dla władzy ludowej byli. Bo komuniści mieli świadomość tego, że są ciałem słabym, obcym, który w warunkach polskich – bez poparcia sowieckich bagnetów – nie przetrwałby kwartału”.

Przypomniał nadto, że od pewnego czasu polskie państwo – poprzez działalność Instytutu Pamięci Narodowej, w tym poprzez Biuro Poszukiwań i Identyfikacji – realizuje bardzo ważny obowiązek odszukiwania tajnych miejsc pochówku ofiar m.in. zbrodni komunistycznych. Mówił zatem o tym: „To ile w takim razie możemy dziś powiedzieć, że odnaleźliśmy tych grobów i ilu zidentyfikowaliśmy? Kilkuset. To oznacza, że jesteśmy na początku długiej drogi. Nie wydaje mi się, żeby nasze pokolenie mogło ten obowiązek wypełnić. Bo ci, którzy mordowali byli nie tylko doskonałymi mordercami, ale też w tym swoim fachu potrafili doskonale maskować swoje zbrodnie (...). Dziś krok po kroku trzeba takie miejsca odnajdywać”. Koncert opublikowany 1 Mar 2021 r. przez Teatr Wilno:

Część historyków przyjmuje, że w latach 1944-1963 przez antykomunistyczną konspirację przewinęło się do 300 tys. osób. Podawane są też niższe szacunki, które wskazują, że w krótszym okresie lat 1944-1956 przez wszystkie organizacje podziemia antykomunistycznego (grupy o charakterze zbrojnym, ale i organizacje cywilne o charakterze antykomunistycznym) przewinęło się ok. 120 tys. osób, a w samych oddziałach bojowych walczyło ok. 20-25 tys. osób.

Historycy szacują, że w latach 1944-1956 wskutek terroru komunistycznego w Polsce śmierć poniosło ok. 50 tys. osób, które zginęły na mocy wyroków sądowych, zostały zamordowane lub zmarły w siedzibach UB i Informacji Wojskowej, więzieniach i obozach, a także zginęły w walce lub w trakcie działań pacyfikacyjnych.

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1636946

.......w której my niepoprawni blogerzy i blogerki straciliśmy wpisy z całego roku, oto notatka samego Gawriona z 3 Września 2021 r.: „(...) Witajcie. Na razie serwis mocno odbiega od ideału ale już działa. Pierwsza sprawa i najważniejsza - niestety straciłem backupy (powiem Wam jeszcze jak to się stało) i portal jest w stanie z maja 2020. Tak - wiem że to beznadziejna sytuacja. Jeśli macie wszystkie wpisy, treści to możecie je dodać ponownie i dać mi znać w komentarzu jakie daty poustawiać. (....)”.

Wpis pomógł odzyskać Gawrion i za to wielkie, wielkie dzięki! Naturalnie trwale utracona została oryginalna ocena wpisu, pierwotne zainteresowanie wpisem, jak i b. wiele b. cennych, spontanicznych komentarzy blogerów, blogerek i naszych gości pod samym wpisem. Niestety! Powyższe komentarze......, odzyskać się udało ponownie. STRoch

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1636947