A papieros dymi i mówi mi...

Obrazek użytkownika krzysztofjaw
KawiarNIA

 

Muszę się od razu przyznać: palę papierosy, choć onegdaj udało mi się je rzucić na okres około 3 lat i bez żadnych cudów medycznych typu tabletki czy plastry. Dlaczego wróciłem? Sam nie wiem, ale chyba uważałem, że po takim czasie wypalenie jednego nie zaszkodzi... no i "poleciało". Przez pierwsze trzy, cztery dni paliłem mało by w końcu znów "palić jak smok" najpierw słabe a później już  mocne papierosy.

 

Ale naprawdę palenie jest jednak paleniem. I nie ma tak naprawdę znaczenia, czy palimy cienkie, czy grube papierosy, słabe czy mocne, mentolowe czy wiśniowe, tradycyjne czy tzw. e-papierosy. Palenie jest paleniem, jest uzależnieniem od nikotyny i nie ma co wartościować tegoż uzależnienia.

 

Ileż to razy słyszałem: Ależ ja palę  "lighty", albo... palę tylko 4 papierosy dziennie. To nie tak źle! Raczej to tylko oszukiwanie własnego siebie...

 

Palenie nawet tych słabych, czy też tylko 4 dziennie jest uzależnieniem i warto wiedzieć, że tak samo wpływa negatywnie na nasz organizm jak palenie większej ilości papierosów.  Niektórzy alkoholicy np. (ale nie tylko) często – być może jako własne usprawiedliwienie – mawiają, że piwo to nie alkohol (w znaczeniu mocne wino, wódka, spirytus lub jakieś ichnie wynalazki)... A jakże!... Małe jabłko nie jest dużym jabłkiem, ale jest jabłkiem... słaba herbata nie jest mocna herbatą, ale jest herbatą... więc piwo też jest napojem alkoholowym... I nie ma sobie potrzeby wmawiać zupełnie fałszywego obrazu własnego ja, tworzyć fałszywej iluzji własnego uzależnienia.

 

Można zapytać: To po co palić w ogóle, skoro  4 wystarczają.... Dla przyjemności... Dla takowej może i można wypalić jednego na miesiąc czy pół roku. Ale 4 dziennie dla przyjemności? To coś ta przyjemność jakaś spowszedniała jest... a może to jednak potrzeba? A poza tym 4 w zwykły dzień, ale podczas np. piątkowego pobytu w pubie już z 10 papierosów, albo i więcej często można wypalić, nieprawdaż? I tych słabych też...

 

Zawsze fascynowały mnie zabiegi marketingowe firm tytoniowych. Naturalne już jest (w wielu branżach) tworzenie tzw. pozornego rozszerzania asortymentu poprzez kreowanie nowych marek, których tzw. rdzeń produktu zostaje niezmieniony.   Tworzy się nową wódkę z identyczną zawartością, jaką  posiada już inna wódka i siłą przekazu marketingowego, manipulacji klientem / konsumentem można mu wspaniale wmówić, że zupełnie inaczej smakuje i jest zupełnie inna... To samo jest z wieloma produktami i z papierosami również...

 

Więc albo palmy tyle, ile chcemy, ile potrzebuje nasz organizm, albo nie palmy w ogóle. Po co mamy się męczyć ograniczając palenie lub sztucznie kreując własne potrzeby określające wybór danej marki papierosów. Jeżeli już palimy to "chwytajmy dzień" z papierosem i zegnajmy go z 30 tym już wypalonym. To jest dopiero coś, a nie tam "od czasu do czasu", albo jeszcze często ukrywać fakt palenia... co często się zdarza... i cały czas myśleć, że już niedługo przyjdzie moment i czas, że można zapalić... bo przecież mamy ograniczona liczbę papierosów do wypalenia dziennie... Oj jak my cały czas wtedy myślimy jeno o paleniu... wszak chyba o niczym innym... To są dopiero katusze... a jeszcze w perspektywie... cały czas dochodzą pieniążki... papierosy takie drogie teraz są... Och... jesteśmy źli, ze palimy, ale palimy. Jeszcze bardziej jesteśmy źli, że wydajemy aż tyle na papierosy, ale dalej palimy i w konsekwencji jesteśmy źli, że papierosy są tak drogie... Kołomyja i hipokryzja...

 

Niemniej jednak niezależnie, ile wypalamy i jakich papierosów, skutki palenia są identyczne. Najgorsze dla mnie jest uzależnienie psychiczne a więc ubezwłasnowolnienie od (w tym wypadku) nikotyny. Jak palę to ona rządzi mną a nie ja samym sobą. To chęć zapalenia papierosa jest determinantą mojego zachowania - sam go nie kreuje ani nie jestem jego inicjatorem. Zwyczajnie: jestem zwykłym niewolnikiem, niewolnikiem czegoś niewidocznego, zwanego nikotyną, którego uzewnętrznianiem jest zniewolenie mnie samego przez zwinięte w rulonik takie białe z pomarańczowym ustnikiem i jakimś sianem w środku.

 

Przecież brak papierosa wyzwala w nas najgorsze emocje: złość, gniew, niepokój wewnętrzny, wściekłość. Często cierpią na tym najbliżsi i najbliższe otoczenie... Więc jednak biegniemy do kiosku by... kupić te papierosy, zapalić, zaciągnąć się i... już świat jest nasz, już jesteśmy spokojni, już jest dobrze... do najbliższej konieczności zapalenia kolejnego... Czyż to nie jest czyste niewolnictwo i ubezwłasnowolnienie?

 

Można też przestać być niewolnikiem a stać się człowiekiem decydującym o sobie i dokonującym świadomych wyborów.  Można po prostu rzucić palenie. Jest to trudniejsze niż nawet odstawienie alkoholu przez alkoholika (poza ciągiem alkoholowym)... zapewniam.

 

Najlepiej zaś, aby być prawdziwie wolnym i decydować o sobie przy pomocy własnej, wolnej woli.... rzucić wszystkie nałogi i zobaczyć jaki świat może być piękny, gdy nic nie musimy... nie musimy zapalić papierosa, nie musimy wziąć narkotyku, nie musimy kupić lepszego auta, nie musimy dziś odwiedzić kosmetyczki ani po raz kolejny zrobić korekty chirurgicznej nosa, nie musimy się napić alkoholu, nie musimy mieć lepszej komórki, itd...

 

Osobiście jestem przeciwnikiem leczenie uzależnień poprzez podawanie farmakologicznych zamienników środków uzależniających, np. w przypadku nikotyny: wszelkie plastry, gumy, itp., zawierające nikotynę. Jeżeli mamy rzucić to najlepiej rzucić od razu. Jednego dnia i koniec. Stosowanie plastrów, czy gum , czy też innych "cudotwórców" to nic innego, zarówno z punktu widzenia psychobiologicznego, jak i fizycznego jak - według mnie -  niemalże tzw: ograniczenie palenia do kilku czy kilkunastu sztuk, albo palenie do połowy. To jest tylko i włącznie oszukiwanie siebie i swojego organizmu. No bo jak to jest: nie palimy a dostarczamy nikotynę.... czyli jest tak jakbyśmy de facto realnie palili (pomijam tu substancje smoliste).

 

Firmy "parafarmaceutyczne" są mistrzami w kreowaniu strachu i wymyślaniu na likwidację tego stanu strachu  kolejnych, cudownych lekarstw lub tzw. parafarmaceutyków (genialny wprost zabieg do wprowadzania do obrotu niesprawdzonych "dziwnośći")  lub też na podtrzymywaniu sprzedaży (popytu) na swoje produkty. Czyż myślicie, że gdyby te wszystkie plastry, gumy były skuteczne... to tak by je reklamowano i wydawano niepotrzebnie ogromne środki finansowe? Przecież one się muszą jakoś zwrócić prawda? A palacz jak alkoholik zawsze będzie starał się znaleźć wytłumaczenie, że próbuje i - mimo, ze już raz kupił i się nie udało - kupi jeszcze raz choćby dla uspokojenia bliskich lub swojego sumienia.

 

Rzucenie każdego nałogu, w tym i papierosów zależy tylko od nas samych, niektórzy mówią, że zależy od "naszej głowy", "tkwi w głowie". Tak jest. Wszystko zależy naprawdę od nas i naszej siły podjętej decyzji o  wyjściu z uzależnienia. Od tego czy chcemy naprawdę, czy też udajemy, że chcemy. Plaster czy guma za nas nie rzuci palenia! Więc jeżeli chcemy i jesteśmy zdecydowani, to po co nam plastry i gumy? No chyba, że od początku najzwyczajniej w świecie konfabulujemy i oszukujemy siebie samych lub otocznie...

 

Nie paliłem 3 lata i na początku przeżyłem katusze, przytyłem 11 kilo, po dwóch tygodniach dopiero "odszedł głód nikotynowy, byłem dumny i... w sytuacji w sumie bezstresowej znów zapaliłem... jednego... by przez tydzień powrócić w zasadnie do normalnego palenia.

 

Jednak spróbuję jeszcze raz rzucić, bo już mam dość bycia zniewolonym przez papierosa... chcę jak kiedyś być wolnym i decydować sam w pełni o sobie... a nie patrzeć na wydychany przeze mnie dymek z uczuciem, że palenie mówi mi, iż jestem nim właśnie zniewolonym.

 

 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...

© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)

]]>http://krzysztofjaw.blogspot.com/]]>

kjahog@gmail.com

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (7 głosów)

Komentarze

Trzeba powiedzieć NIE i nie palić. W moim przypadku to działa już 40 lat. Wystarczyło włączenie myślenia typu, że przecież finansuję z własnych środków niszczenie własnego zdrowia, więc co ze mnie za ekonomista rządzący własną kasą?  To było spalanie paczki marlboro dziennie. Po podjęciu decyzji kilka istniejących sztuk papierosów zostało połamanych i wyrzuconych do kosza. Palenie się skończyło i obecnie nawet nie mogę przebywać w pomieszczeniu z palącymi. Najwyżej kilkanaście minut, później kaszlę i duszę się. Przynajmniej teraz wiem jak pachnie powietrze po letniej burzy i nawet jak pachnie świeży, padający śnieg. A ile kasy się zaoszczędza? Gorąco polecam. Wystarczy trochę silnej woli.

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

Szpilka

#1611213

... gdy w 1969 roku wylądowałam w sanatorium w Ciechocinku z powodów kardiologicznych powiedziałem sobie dość palenia (do tamtej pory paliłem nawet do 2 paczek dziennie)

 Nie ukrywam, że miałem początkowo sprzyjające warunki: zero stresu oraz niepalące brydżowe towarzystwo damsko - męskie, jednak to tylko był trzytygodniowy komfort, następne 2 miesiące pracy w stresie i głód nikotynowy oraz wszechstronnie palące towarzystwo współpracowników wymagało charakteru i silnej woli, ale dałem radę i do dzisiaj nikt w moim domu nie zapali papierosa - nie ma zmiłuj się, jest rano czyste powietrze, zęby się nie kleją i płuca pomimo wielu lat pracy w szkodliwych warunkach na emeryturze jeszcze wydolne.

Szkoda, że autor artykułu wrócił do nałogu i chwała mu za to, że ponownie próbuje się od niego uwolnić, życząc powodzenia trzymam za niego kciuki aż do bólu. Niezależnie od przeżytego już wieku, zawsze warto dać swojemu organizmowi szanse na walkę z zanieczyszczeniem powietrza na które mamy niewielki wpływ osobisty i nie dobijać go trucizną z papierosowego dymku.

 Anegdota o nałogu - czyli dlaczego zawsze walczyć o zdrowie:

 ...skazaniec pod szubienicą prosi w ostatnim życzeniu o piwo (przedtem był nałogowym piwoszem) - kat podaje mu kufel piwa a skazany zdmuchuje z niego piankę. Dlaczego nie pijesz z pianką pyta kat, przecież to jest bardzo miłe uczucie, gdy pianka przylega do ust i tak mile odbija się od żołądka?

 Bo piwo z pianką bardziej szkodzi na nerki i po powieszeniu nie może się odbić!

Vote up!
1
Vote down!
0

niezależny Poznań

#1611301

Oczywiście, że można skończyć palenie z dnia na dzień i że jest to w dużej mierze tylko i wyłącznie siła woli. Owszem pojawia się głód nikotynowy, ale można wytrzymać. Żałuję, że po trzech latach wróciłem do nałogu, ale był to dla mnie szczególnie stresowy czas. Taraz spróbuję na nowo rzucić, jak mi się uda to poinformuję :)

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1611326

tylko rzuć, a za oszczędzone pieniądze kup sobie coś wartościowego.

Vote up!
2
Vote down!
0

Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain

#1611488

Palenie to wolna wola palacza.
Dopóki nie będzie chciał rzucić to nie rzuci a jak zechce to będzie dokładnie tak jak to Pan opisał. Palenie tkwi w umyśle palacza i nie ma nic wspólnego z poziomem nikotyny we krwi,
pozdrawiam. 

Laudetur Iesus Christus et Maria semper Virgo
 

Vote up!
2
Vote down!
0

panMarek

#1611322

Ma Pan rację... tylko silna wola... i męska decyzja. 

Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1611327

Puścić sobie dymek przy porannej kawie i nie lubię gdy ktoś mówi mi co mam robić, bo tak to stosowali komuniści i zawsze lepiej wiedzieli co dla ludzi jest najlepsze i na siłę chcieli uszczęśliwiać Polaków, serwując im komuszą ideologię.

Moje życie i moje decyzje i wara tym co chcą za mnie decydować, a tu na portalu NP wielu próbuje za mnie decydować co i jak.

A jest i jeden nawet zuch, ale tylko przy komputerze i mi karze iść precz z NP, tak że żydo-komuchów tu nie brakuje

Pozdrawiam.

Vote up!
1
Vote down!
-1

Jestem jakim jestem

-------------------------

"Polska zawsze z Bogiem, nigdy przeciw Bogu".
-------------------------

Jestem przeciw ustawie JUST 447

#1611349

jest ode mnie. Nikt nie mówi Tobie czy masz palić, czy nie. To są tylko dobre rady, rzuć a będziesz zdrowszy i zadyszka nie będzie Ciebie dopadała tak szybko. Lubisz sobie zapalić przy kawie ponieważ nie jesteś wolnym człowiekiem, jesteś niewolnikiem nałogu. Czy nie chcesz doczekać wesela wnuków?

Vote up!
2
Vote down!
0

Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain

#1611490