Holokaust, Srebrenica, Wołyń
Dla jednych to nieomal religia, dla drugich świeża rana, a dla Polaków blizna, którą bez przerwy rozdrapują. Rozdrapują ci co dokonali i ci co to chcą dla świętego spokoju zapomnieć w imię nowej religii – pokoju za wszelką cenę. W każdym z tych haseł kryją się ludzkie cierpienia i ogrom bólu jednak ich wydźwięk i znaczenie jest zupełnie różne. Z pamięci ludzkiej całego świata o eksterminacji Żydów wyłgali się po latach Niemcy – to zrobili naziści i faszyści, a nawet – jak się okazuje, gdyż cały świat o tym co jakiś czas napomyka – pomagali im w tym Polacy. Z tego elementu historii Europy zrobiono biznes (odszkodowania), atrakcję turystyczną w Polsce (wycieczki turystyczne), lekcję obowiązkowej historii i propagandy (wycieczki szkolne z kraju gdzie stolicą jest Telewizja), a nawet nową religię świata, a tej - nikomu nie wolno obrażać. Ba, obrażać - za to się idzie za kraty! I na wieczną rzeczy pamiątkę wpisano na listę dziedzictwa kultury światowej; do obejrzenia – oczywiście w Polsce, tej kolebce ksenofobii i antysemityzmu jak artykułują to tzw. media światowe. Podobną pamiątkę można obejrzeć w Hiroszimie, ale tzw. media światowe jeszcze nie prowadzą wojny propagandowej z narodem japońskim. Czas pokaże czy to nie sami Japończycy zrzucili na siebie te dwie bomby...
Jak na dłoni widać jak postępuje prezydent Turcji mówiąc do całego świata o historii Ormian sprzed stu lat: to nie było ludobójstwo. W podobnym tonie mówi Poroszenko i władze Ukrainy: to nie było ludobójstwo. Innymi słowy: spadajcie; i co taka Armenia czy Polska z tym robi? No co? Spuszcza głowę...
A Rosji, czy ktoś jej zarzuca jakieś ludobójstwo? A takiej Ameryce, Francji?
Srebrenica jest całkiem świeżą raną i winowajca już został wskazany i skazany. Dla Europy i świata jest tylko hasłem natomiast dla mieszkańców byłej Jugosławii raną, która się raczej nigdy nie zabliźni. To coś takiego jak Wołyń. Jako zupełnie niezwiązani z tym rejonem Europy i nie posiadający nawet elementarnej wiedzy o Srebrenicy dajemy wiarę każdej informacji prasowej. Winę przypisano Serbom, a przecież tam mieszkali i Bośniacy i Chorwaci. To rejony gdzie gotowały się wspólnie nacje i religie, gdzie dominacja jednych nad drugimi pozostawiała ślad w historii tych ziem; zupełnie jak historia Kresów, a w niej Wołynia - tylko z tym jednym zasadniczym wyjątkiem: Srebrenicę mędrkowie Europy określili ludobójstwem. Widać, że Wołyń nie spełnia jakiegoś warunku...
W jednym i drugim przypadku ludzie innej wiary i narodowości byli sobie sąsiadami szanując, czy tylko tolerując, się wzajemnie. Do czasu. Do czasu aż ktoś to zechce wykorzystać. I wykorzystał.
Te trzy tytułowe hasła (niby o tym samym), a jak wiele je różni: Holokaust to dobrze zorganizowana, planowa i precyzyjna w wykonaniu akcja państwowa (podobnie jak Turcy z Ormianami czy nasz Katyń), Srebrenica to raczej działanie wojskowe i to w zasadzie dorywcze; a Wołyń?
Wołyń to wysublimowany w swym okrucieństwie akt zemsty jednych przeciw drugim. Okrucieństwo człowieka nad drugim człowiekiem, o którym obrońcom praw zwierząt nawet się nie śniło, a obecni kontynuatorzy tego nurtu znęcania się nad człowiekiem – czyli ISIS – nawet nie dorastają w tym względzie Ukraińcom do pięt. A cały Holokaust jawi się w świetle Wołynia jak nieznośne sanatorium. O tym piszą ci, co to przeżyli, co pamiętają. Będą pamiętać też ich dzieci.
Polakom zrobili to Ukraińcy – sąsiedzi. Chodzący do wspólnych szkół, wzajemnie się łączący w małżeńskie pary... a potem przymuszonych do zamordowania żony, męża czy wspólnych dzieci. Nie jacyś okupanci, którzy najechali kraj i przyszli grabić, palić i ustanowić kontyngenty na zboże, mleko, mięso i tytoń. Nie rząd wrogiego kraju rękoma swoich żołnierzy - to od dziesiątek lat byli sąsiedzi.
To już Niemcy (o i le można to tak ująć) zachowali się z klasą w stosunku do tych przez siebie wymordowanych – przyznali się do tego zwalając winę na Marsjan i wypłacając w imieniu tych Marsjan odszkodowanie tym, którzy przeżyli. Natomiast rządzący Ukrainą i masa ich mieszkańców nie ma zamiaru robić niczego podobnego w tym kierunku; zamiast tego słyszymy, że: zrobimy wam drugą rzeź wołyńską.
Ile takich rzezi i jak trzeba ich dokonać, aby mogło być uznane za ludobójstwo?
Czy UE nie wie o tym?
Wie i dlatego za wszelką cenę rządzące nią kacyki chcą wprowadzić ten potencjalny element chaosu do Polski i Europy. W ten sposób podminowana będzie Polska, bo UE została już nasączona Islamem i ekstremizmem. U nas mamy ustawę 1066* i czeka ona sobie na swój czas chaosu. Duda nie widział potrzeby jej unieważnienia, rząd i sejm także. Czy to z powodu Ukraińców, których ilość może się w przyszłości nagle zwiększyć?
Popatrzmy zatem z pewnej perspektywy na Niemcy... jakim są szczęśliwym krajem. Nie oskarżyli nikogo o ludobójstwo na swoim narodzie, natomiast sami go dokonali i żyją z tym w najlepsze; nawet dogadali się z potomkami swoich ofiar i robią wspólne interesy. Czy taki praktyczny niemiecki naród nie jest w stanie zrobić tego jeszcze raz, i to niekoniecznie na tym samym narodzie? I jeszcze jedno: jakim ssynem trzeba być, żeby to przypisywać Polakom? Praktycznym czy ideologicznym?
Srebrenica jest świeża. Prezydent Serbii próbuje zdjąć łatkę ludobójstwa ze swego kraju akcentując ofiary serbskie przywołując pamięć takiego miejsca z tego okresu – w Bratuncu. To była wojna pomiędzy republikami federacji Jugosławii, a w tym przypadku zginęli cywile z rąk wojskowych. Władze Ukrainy uważają wszystkie mordy popełnione na Polakach za bohaterstwo narodowe. Też mi bohaterstwo... zabić sąsiada.
Dlaczego w tych kategoriach nie traktują tak swoich ludobójstw Niemcy, Turcy, Rosjanie, Francuzi czy Anglicy? Zabrakło im polotu czy nie są na tyle bezczelni? Już nawet nie pytam: dlaczego kolejne rządy w Polsce nie robią nic z tą rozdrapaną przez rządy Ukrainy raną. Jesteśmy tylko pionkiem w grze i takie rządy mamy.
A wydawałoby się to takie proste dla poprawy stosunków pomiędzy dwoma krajami – przyznać się do błędu i układać relacje na nowej (trochę oczyszczonej) płaszczyźnie, a przecież wiadomo jak długo goją się rozdrapane rany; latami. Nie ma woli, nie ma klasy, jest tylko drzemiąca ciągle nienawiść do Lacha. Jednak trudno tego wymagać od mentalnego rzeźnika skoro całe życie patroszył kury. A wypatroszyć indyka, świnię? Nie ma sprawy... nic się nie stało.
11 lipca – pamiętaj o Polakach Pomordowanych na Kresach.
Przypomina o tym pan Aleksander Szumański, przypominają nieliczni inni. Biologia jest nieugięta i gdy ich zabraknie (ostatnich naocznych świadków), kto da wiarę temu popełnionemu na Polakach okrucieństwu, kto przeciwstawi się walcowi propagandy miłości, kto ostrzeże przed powtórką...
Jeśli nie dotyczy to Twojej rodziny to nie wiesz co to znaczy okrucieństwo. I ta data nie będzie dla Ciebie znaczyła więcej niż symboliczny – 3 maj.
* Czy któryś z szanownych blogerów jest w stanie dotrzeć do wiarygodnych informacji o takiej samej (bądź podobnej) ustawie w naszych krajach sąsiednich? Słowacja, Czechy, Litwa, Łotwa, Węgry... czy one też są przygotowane, by własne społeczeństwo wziąć za przysłowiowy pysk? Przyznam, że jak na razie to mam trudności ze znalezieniem takowych, a byłoby łatwiej ocenić sytuację i to co nas czeka.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1608 odsłon
Komentarze
Witaj
12 Lipca, 2016 - 14:50
Ja również kompletnie nie rozumiem postawy rządzących wobec ustawy 1066. W ogóle o niej nie mówią, choć nawet P. Kukiz wniósł wniosek o jej anulowanie. Szczerze? To mnie bardzo niepokoi. Pisałem kiedyś o tej ustawie i zwyzywałem B. Komorowskiego od najgorszych. Co mam teraz powiedzieć, gdy rządzą Ci, na których głosowałem?
A w sprawie rzezi wołyńskiej. Zgadzam się, że takiego aludzkiego betialstwa nie można nawet znaleźć u hitlerowców. To było jakieś zezwierzęcenie i najgorsze jest to, że duża część dzisiejszych Ukraińców dalej nienawidzi Lachów. Nie ufam im i tyle.
I jeszcze jedno. Moja rodzina ze strony mamy (dziadek, babcia, moja mama i trzy jej siostry) uciekła przed Ukraińcami na początku lat 50-tych zaostawiając cały dobytek. Udało im się dotrzeć do Lublina. Tak więc ta nienawiść cały czas tkwiła w Ukraińcach, nawet lata po wojnie. I jestem pewien, że dalej w nich drzemie.
Pozdrawiam
krzysztofjaw