Złote czasy

Obrazek użytkownika matka trzech córek
Kraj

 

 

Zadowolone miny naszych przywódców zdają się świadczyć o ich głębokim przekonaniu, o takim stanie rzeczy. Pewnym siebie głosem oznajmiają, że Polska kwitnie dostatkiem, a nasze sukcesy gospodarcze oklaskuje już nie tylko Europa, ale i Ameryka, zwłaszcza USA.

 Że ktoś w to nie wierzy? Malkontentów nigdzie nie brakuje. Mniejsza o nich. Trzeba się radować, bo takich czasów, jak obecne, dawno w Polsce nie było.

 Przedwczoraj, Bronisław Komorowski obwieścił wszem i wobec, że mamy złote czasy. Skoro sam Prezydent widzi złoto, pora, by społeczeństwo też dojrzało jego blask.

  Komu zawdzięczamy ten drogocenny stan, który Prezydenta wprowadził w euforię?

  Komu? Ależ oczywiście, że tylko jednej personie, która, jakkolwiek by się nie ustawiła, to i tak sukces murowany!

 "Wiesz, Donald, jakbyś nie stanął - zawsze sukces!"

 To Donald Tusk jest zbawcą narodu. To jemu zawdzięczamy złote czasy i całe dobrodziejstwo z nich wynikające.

 

 Patrząc na to wszystko, myślę sobie, że ktoś tym ludziom robi wielką krzywdę, utwierdzając ich w przeświadczeniu o doskonałości ich rządów. Czy ktoś nimi manipuluje? Podtyka im pod nos tylko pachnące kwiatki, odrzucając przedtem wszystkie inne, mniej wonne?

 Oni naprawdę wierzą w to, co mówią! Mamy złote czasy!

 

 

]]>GUS podał najnowsze wyniki bezrobocia]]>

Opublikowano: piątek, 24, styczeń 2014 20:08

https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRP2WunmK8uFT2qSfEBtoy21_vgsCzn6weI3UkFAn43X_rr5EVb8AŹródło: sadeczanin.info

Mimo zapowiedzianego przez Donalda Tuska końca kryzysu, stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła na koniec grudnia ub.r. 13,4%. To o 0,2% więcej niż miesiąc wcześniej. W grudniu 2012 roku odsetek zarejestrowanych bezrobotnych również wynosił 13,4%.”

 

13.02.2014

]]>Bankructwa firm w Polsce. Jest dużo gorzej]]>

To o blisko 12 proc. więcej niż rok wcześniej.

 

Polacy przestają spłacać kredyty mieszkaniowe. Czy to początek zawału?

Ostatnia aktualizacja: 25 marca 2014 11:11

 

Tempo, w jakim psuły się kre­dy­ty w stycz­niu

Pra­wie 11 mld zł – tyle są warte zo­bo­wią­za­nia hi­po­tecz­ne nie­uisz­cza­ne na czas.

Teo­re­tycz­nie mamy ciszę przed burzą. Port­fel kre­dy­tów za­cią­gnię­tych na zakup miesz­kań i domów wciąż ob­słu­gi­wa­ny jest do­brze, bo tylko 3 proc. tego port­fe­la to złe po­życz­ki. Dla po­rów­na­nia w kre­dy­tach kon­sump­cyj­nych ta­kich po­ży­czek jest 15 proc. A jesz­cze w po­ło­wie ubie­głe­go roku było 17 proc.

Mimo to Po­la­cy mają coraz więk­szy pro­blem z re­gu­lo­wa­niem swo­je­go hi­po­tecz­ne­go za­dłu­że­nia. Pro­blem w tym bo­wiem, że war­tość złych kre­dy­tów – gdy po­li­czyć ją w zło­tych – ro­śnie bar­dzo szyb­ko”

 

]]>http://natemat.pl/2457,prawda-o-polskiej-biedzie-w-kraju-zyja-dwa-milion...]]>

 

 

 Chyba że sprawy mają się zgoła inaczej i przeświadczenie Donalda Tuska o sukcesie gospodarczym, wzięło się z powszechnie znanego faktu, iż zły humor Premiera gorszy niż zaraza. Może to jego ekipa dwoi się i troi by wykazać pozytywne efekty swojej pracy, bo innych nie ośmieliłaby się zaprezentować?

 Jak bardzo przekonywujący bywają ludzie premiera, niech świadczy posłuch, którego doświadczyła jego była minister zdrowia, pani Kopacz, kiedy opowiadała o współdziałaniu rosyjskich patologów, że o kopaniu na metr w głąb, nie wspomnę.

A taki Arłukowicz,, na przykład? Wizja tego, co ma zdziałać, wprost oślepia jasnym blaskiem wszystkich niedomagających Polaków, zaglądających w jego szczere oczy. I tak, od bez mała czterech lat… bez skutku.

 Mogą przekonać? Mogą! Potrafią być wiarygodni? Owszem!

 

Tylko, jaki interes miałby Prezydent w kadzeniu Premierowi? Nawet nie chcę brać pod uwagę rozmyślnego działania, które miałoby  uwieść syrenim głosem sternika, by jego statek sprowadzić na manowce. Byłoby to zbyt śmiałe posądzenie.

 Chyba, że owa „syrena” sama dała się oczarować jakiemuś współczesnemu Rasputinowi i bezwiednie podąża wyznaczoną ścieżką i kursem…

 

  

Fot: ]]>www.fakt.pl]]> A w Polsce bieda

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)

Komentarze

Nie ma nic groźniejszego dla polityka niż cierpienie na kompleks siły i władzy, ponieważ jest on oparty na sprzeczności. Z jednej strony polityk czuje siłę wynikającą z pełnionej władzy, jednakże ku swojemu zdziwieniu i niezrozumieniu otoczenia nie może jej uzewnętrznić tak, jakby oczekiwał. To podstawowa bolączka polityków w państwach demokratycznych, powodująca, że zmieniają się w małych satrapów marzących o nieomylności na bazie swojego autorytetu i jedynowładztwie.

Autorytetów politycznych niestety dzisiaj w polityce państw zachodnich jest jak na lekarstwo a może i nawet mniej, ponieważ te znane to przeważnie autorytety technokratyczne, gdzie politycy napawają się samym faktem możliwości wydawania decyzji – brania udziału w procesie decyzyjnym, gdy od ich słowa zależy ostateczne zdanie. Formalne spełnienie tych faktów może być źródłem satysfakcji nawet dla najbardziej demokratycznego technokraty, czy technokratki. Jednakże nigdy nie zadowoli to polityka o zapędach autorytarnych, tam ambicje grają na werblach i mówią głośne nie dla wszystkiego, co nie wynika z auto ekspresji, przy czym w skrajnych przypadkach nie jest nawet akceptowane odgadywanie intencji „władcy” przez klakierów, albowiem autorytet otoczony posłusznymi technokratami czuje się automatycznie zagrożony ich sprawnością działania. Być może z tego powodu największe kariery w polityce w krajach budujących swoje demokracje – „bierni, mierni, ale wierni”. Przy czym uwaga – nie można totalnie uogólniać, albowiem wszędzie – nawet w polityce zdarzają się porządni ludzie, aczkolwiek niestety akurat w naszych czasach bardzo rzadko.

Polityk nieposiadający władzy czuje potrzebę budowy swojego autorytetu formalnego i nieformalnego, ponieważ to właśnie w ten sposób może dokonywać projekcji siły stanowiącej kluczowy zasób w staraniu się o władzę. Dążenie do władzy realizuje się poprzez budowę autorytetu za pomocą takich składowych, które dają przewagę nad otoczeniem a zarazem budują autorytet w szeroko rozumianym audytorium wszelkiego typu interesariuszy.

Jedynie działanie w zespole i nastawienie się na grę zespołową może w sposób naturalny ograniczyć naturalny atawizm, jednakże do tego potrzebne są kolektywne formy sprawowania władzy – samego rządzenia. Uwaga decyzję może podejmować jeden polityk, ale ich wypracowywanie może zależeć od decyzji współdecydującego kolektywu, z którym decydent na mocy przepisów formalnych musi się liczyć. Jednakże nawet takie zabezpieczenie, znane już ze starożytnego Rzymu ma swoje wady, które czynią taką konstrukcję ustrojową niewydolną i w pewien sposób ryzykowną. Dlatego też, chyba nie ma lepszego „bezpiecznika” niż wiek polityków. To znaczy zbudowanie takich struktur, w których dopiero po przejściu przez pewny ciąg funkcji „pośrednich” – dana osoba mogłaby w sposób wiarygodny pretendować do najważniejszych funkcji decyzyjnych.

Bardzo ważne jest zróżnicowanie kompleksu siły i władzy ze względu na płeć. O ile w przypadku mężczyzn sprawa jest stosunkowo prosta – ewentualnie silnie przeklinają lub nadużywają siły, mniej lub bardziej werbalizując swoją „siłę” dla zaspokojenia rządzy władzy, której im brakuje. To w przypadku kobiet „u władzy”, zawsze powstaje problem potrzeby udowadniania, że posiadają siłę, a wręcz, że są zdolne do sprawowania władzy formalnej w swoim środowisku. Co ciekawe występuje to także w środowiskach sfeminizowanych, gdzie konkurencja w obrębie tej samej płci jest skrajnie silna i po prostu ekstremalna. To jak bardzo potrafią nienawidzić się kobiety mogłoby zaskoczyć nie jednego mężczyznę. W realiach politycznych sprawdza się tylko jeden model władzy kobiet – „królowa matka”, czyli jedna kobieta, (bo wiadomo, że królowa może być tylko jedna) w otoczeniu dworu stworzonego głównie z mężczyzn – przynajmniej na poziomie, na którym można zagrozić jej pozycji.

Proszę się zastanowić na własny użytek, u kogo z polskich polityków możecie państwo rozpoznać tą wewnętrzną sprzeczność pomiędzy siłą i władzą. Wynikające z tego konfliktu kompleksy mogą rozłożyć skuteczność każdego, nawet najpotężniejszego i najsilniej umocowanego polityka. Rzeczywiste kłopoty mogą wyniknąć wówczas, gdy dotyczy do decyzyjnego polityka, od którego rzeczywiście „coś” ostatecznego – granicznego zależy.

Warto nadmienić, że omawiany problem występuje w biznesie – w strukturach władzy korporacji, jednakże nie ma przełożenia na formacje mundurowe, gdzie władza jest jawnie zdefiniowana poprzez oficjalnie uznawane rangi. Natomiast wszystkie struktury miękkie, w tym także podstawowe komórki społeczne jak nawet rodziny w erze genderowego-feminizmu – mogą mieć z kompleksem siły i władzy poważny problem.

Władca polityczny musi być silny! Do tego niezbędny jest autorytet. Bez tego zawsze prędzej czy później pojawiają się problemy. Najgorzej jak sprawujący władzę słabeusz uwierzy w to, że jest silny i wejdzie w konflikt z innym politykiem rzeczywiście silnym i mającym więcej władzy, w tym wypełniającym ją bardziej skutecznie.

 

KRAKAUER

Vote up!
4
Vote down!
0
#1422121

Popularnosc TuSSka spada, "slupki" coraz nizsze a drugi bandzior nie nadstawia tak prowokujaco swego zadu , wiec i  "slupki" duzo wyzsze . Prezydet od bulesci narodu jest jednakowo odpowiedzialny za obecna sytuacje Polski jak i premier. Dlaczego wielu Polakow tego nie widzi, nie wiem . O tym jaki i kim jest Komorowski mowi Wojciech Sumlinski , bardzo polecam zamieszczony z nim  wywiad . To powinni zobaczyc wszyscy Polacy a moze wtedy otworza im sie oczy. Niestety zbyt wielu nie obchodzi przyszlosc Polski , ani ich dzieci i wnukow .

http://www.youtube.com/watch?v=uZG5MxACD6c

 

Vote up!
1
Vote down!
0

Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain

#1422216