Żonglerka jak za Gierka
W filmie, „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz” jest taka zabawna scena, w której oburzony klient dyskutuje z kierownikiem warsztatu samochodowego
– Panie kierowniku ja już czekam cały miesiąc!!
– Pan siada, sekundę... Miesiąc mówi pan?!
– Noo!!
– No i już nieprawda, bo nie miesiąc, a 37 dni kalendarzowych.
– Więc już więcej!
– Więc już się pan mija z prawdą, prawda..? Noo. 37 dni.. no skoro pan tyle czeka to może pan poczekać jeszcze jeden dzień.
– Ja mam czekać jeszcze jeden dzień, a ten pan dopiero...!
– Nie chwileczkę, niech pan siada. Pan jest moim gościem na razie, ja mówię. Samochód tego pana przywieziono dzisiaj rano, 8 godzin temu. Czyli, że dla niego jeden dzień czekania dłużej to jest 300% więcej czasu.
– Ale..
– Jest czy nie jest?
– No jest.
– No, jest. A dla pana, skoro pan czekasz 37 dni to jeden dzień więcej to będzie.. yyy.. No kochany, no jakby nie liczyć no (liczy różnymi sposobami), no jakby nie liczyć... To dla pana jeden dzień jest niecałe 3, dokładnie 2 koma 702. No to na stratę 2 koma 7 no, to jeszcze możemy sobie pozwolić, ale, żeby stracić 300% czasu.. ho ho kochany, co to to nie – my na czas musimy patrzeć po gospodarsku!
Stanisław Bareja w ten prześmiewczy sposób ukazał zakłamanie ówczesnych władz i nachalne uprawianie propagandy sukcesu.
Przecieram oczy ze zdumienia, gdyż po 20 latach jesteśmy świadkami spektakularnego deja vu.
Przerobić kryzys i nieudolność rządu w sukces to zadanie niezwykle trudne i zdawałoby się niemożliwe do wykonania. Jednak nie u nas nad Wisłą.
Ja jeszcze rozumiem zagubionych rządzących, którzy liczby, cyfry i procenty przedstawiają w taki sposób, aby wypaść jak najlepiej. Jednak udział w tej bezczelnej manipulacji, mediów i różnego rodzaju ekspertów zapraszanych do studia stanie się za jakiś czas przykładem bezprecedensowej akcji zakłamywania prawdy i traktowania społeczeństwa jak ciemnej głupiej tłuszczy. Kto wie czy o rządach Tuska nie powstanie kiedyś zabawna komedia?
Komunikaty, jakie słyszymy najczęściej mówią z nieskrywaną dumą, że nawet w kryzysie „będziemy jedyną gospodarką w regionie, która osiągnie, niewielki, ale jednak wzrost”
albo
„nawet przy spadku PKB do -1, 4%, jak przewidują unijni specjaliści, to i tak wobec -5% spadku w Niemczech jesteśmy w komfortowej sytuacji”
albo
„Polska jest liderem w radzeniu sobie z kryzysem i odnotuje najmniejszy spadek PKB”
Czekam z utęsknieniem, który specjalista jako pierwszy porównując polskie -1, 4% i niemieckie -5% ogłosi, że jesteśmy ponad 400% lepsi od Niemców.
Ja stawiam na Waldemara Kuczyńskiego.
A teraz kilka liczb i faktów.
Na koniec rządów PiS-u wzrost PKB wynosił +6, 6%, a w Niemczech za ten sam rok 2007, +2,4%.
Jeżeli spełnią się unijne prognozy, to Niemcy osiągając spadek produktu krajowego brutto cofną się w porównaniu z rokiem 2007 o 7, 4%, a Polska przy spadku PKB do -1, 4% spadnie o całe 8%.
Jak więc widzimy całe to czary-mary jest możliwe tylko w oparciu o wzrost gospodarczy, jaki pozostawił po sobie wraży PiS.
Nie neguję tego, że wówczas była koniunktura, a obecnie mamy kryzys, ale to bezczelne kreowania Polski na lidera i to w porównaniu z Niemcami jest tak bezczelną manipulacją, że dziwię się nawet tym przychylnym PO dziennikarzom, że w tym kompromitującym cyrku uczestniczą.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1148 odsłon
Komentarze
Re: Żonglerka jak za Gierka
5 Maja, 2009 - 22:09
Skoro nawet EuroKolchoznicy obnizaja prognozy, to musi cos w tym byc.