"Jakby się kto pytał, Franciszkańska 3"

Obrazek użytkownika matka trzech córek
Idee

 

 

Pogrzeb, beatyfikacja, a teraz kanonizacja. Czy ktoś zliczy tłumy pielgrzymów, które przewinęły się przez ostatnie lata, przez Plac Świętego Piotra W Rzymie?

 A przecież nie ma dnia, żeby jakiś przybysz z Polski nie przyklękał przed grobem Jana Pawła II. Od lat pielgrzymujemy do Niego, nie tylko dlatego, że jest nam bliski.

To coś więcej. To poczucie obowiązku. Jakiejś, bliżej nieokreślonej powinności względem tego człowieka.

To potrzeba stanięcia przy jego grobie. Jakiś wewnętrzny przymus potwierdzenia tego, że się jest z nim. Razem. Że oto stanowimy wspólnotę narodową. My – Polacy – synowie i córki tej samej ziemi. Ojczystej ziemi. My - rodacy. Pamiętamy.Przybywamy.

 

 Mało kto dzisiaj pamięta atmosferę, jaka panowała w Polsce podczas ostatnich lat papieskiego pontyfikatu. Miliony lśniących zniczy i ogólnonarodowa żałoba po śmierci naszego Papieża, wyparły złe wspomnienia. To dobrze, bo sromota nie zasługuje na pamięć.

 Haniebne debaty telewizyjne na temat tego, czy Jan Paweł II powinien abdykować, czy nie, często kraszone podsuwanymi przez lewackie media złośliwymi „ilustracjami” papieskiego zmagania się z chorobą, były zapowiedzią tego, co ma przynieść czas.

 Jego śmierć, choć spodziewana,  zaskoczyła i oszołomiła decydentów i kościelnych hierarchów.

W Polsce, oficjalna ranga wydarzenia rosła wprost proporcjonalnie do tego, co działo się na świecie. Coraz śmielej i otwarciej, ale cały czas o dwa kroki z tyłu.

 Jeszcze w niedzielę, nazajutrz po śmieci Papieża, po wieczornej mszy, w jednym z  kościołów  w parafii warszawsko-praskiej, ludzie spontanicznie odśpiewali Barkę, nie zważając na wygaszane w świątyni światła, uznając, że krótka modlitwa za zmarłych zaintonowana przez kapłana, nie wypełnia potrzeby wspólnego przeżywania żałoby.

 Następnego dnia, spontanicznie, rozsyłając esemesami  informację, parafianie zorganizowali mszę uliczną. Zaproszeni na nią kapłani przynieśli komunikanty. Zabrakło kilku tysięcy sztuk. Zaskoczone miny księży pamiętam do dziś.

 To naród szczerze, spontanicznie i powszechnie opłakiwał Jana Pawła II. „Pasterze” dołączyli do niego. Media mimo woli podjęły „temat”.

  Wszyscy oczekiwali Testamentu z ostatnią wskazówką, gdzie spocznie ciało Papieża? Gdzie odbędzie się pogrzeb?

 

  To, co działo się po jego odczytaniu, uważam za sprzeniewierzenie się Ostatniej Woli Jana Pawła II.

 Słowa biskupa Życińskiego i innych hierarchów nie przekonały mnie:

„…Jan Paweł II jest "Ojcem całego Kościoła, całej rodziny ludzkiej. "Nie wolno więc nam zatrzymywać Go tylko dla siebie…"

 

 

 



Za życia był cały dla świata. Jako Ojciec Kościoła dawał światu siebie bez umiaru i skąpstwa. Chociaż wyeksploatowany z sił i zdrowia do granic możliwości, do końca nie zaprzestał swojej misji budowy pojednania i zgody, w imię Miłosierdzia Bożego.

  Papież bardzo kochał Polskę. Tęsknił za nią, a każdy przyjazd był dla niego wydarzeniem najwyższej wagi.

Na dwadzieścia sześć lat pontyfikatu, Jan Paweł II był w ojczyźnie tylko dziewięć razy.

Czy to dużo, czy mało, wie ten, kogo życie rzuciło na emigrację.

 To jest moja Matka, ta ziemia! To jest moja Matka, ta Ojczyzna! – Wołał, kiedy zarzucano mu zbytnią troskę o to, co dzieje się w Polsce, wskazując Watykan jako dziedzictwo.

  Czy Kardynał Dziwisz nie wiedział, jakie są pragnienia Karola Wojtyły?

Po śmierci, kiedy Stolicę Piotrową przejąć miał następny wybraniec konklawe, ciało Papieża - Polaka powinno było wrócić do Polski.

 Jego ukochany Kraków godnie przyjąłby dostojne szczątki Wielkiego Rodaka.

Na dziedzińcu Wawelskim stanęłaby stosowna kaplica. Cały naród by ją budował. Albo w Łagiewnikach. To doskonałe miejsce.

 

Największy z Polaków –  Jan Paweł II  - Święty, byłby w Ojczyźnie. Otoczony rodakami, których tak bardzo kochał i którzy jego kochali.

 

Już podczas pogrzebu rozlegały się okrzyki o świętości zmarłego. To wieściło szybki proces kanonizacyjny. Tak też się stało.

 Ci z nas, którzy pielgrzymowali do grobu Jana Pawła II, wiedzą dobrze, jak to jest pomiędzy obcymi.

 

 Dzisiejszej nocy policja interweniowała. Polacy zakłócili ustalony porządek. Zbyt wielu nas przyjechało i wiadomo było, że miejsca na Placu Św. Piotra zabraknie. A każdy chciał być jak najbliżej Niego.

 Zapowiadano, co prawda, ustawienie licznych telebimów dla pielgrzymów w różnych częściach miasta, ale z obiecankami różnie przecież bywa. Tak się stało i teraz.

 Rozsypane śmieci, jakieś worki, kartony – pozostałości po polskich pielgrzymach uwieczniono na fotografiach. Pewnie pojawią się w jutrzejszych gazetach. Dobrze, że spadł deszcz, zmył kurz po polskich pątnikach…

 

Polacy nie są bogaci. Koszty wyprawy do Watykanu przekraczają możliwości przeciętnej polskiej rodziny. Większość pielgrzymów organizuje się w zbiorowe grupy, dzieląc wydatki pomiędzy sobą, co znacznie obniża cenę wyjazdu.

Tylko nieliczni korzystają z biur podróży i hotelowego zakwaterowania.

 

 Rzym jest odległym miastem. Nie każdy Polak zdoła  osobiście uczcić Papieża modlitwą przy jego grobie.

 

 Inaczej  rzecz by się miała, gdyby grób naszego Świętego był w Polsce.

To do naszego kraju zjeżdżaliby pielgrzymi ze świata, by pokłonić się Janowi Pawłowi II.

Krakowska Bazylika w Łagiewnikach rozpowszechniałaby kult Miłosierdzia Bożego z wielokrotnie większą mocą niż dotychczas, bo bliskość grobu Jana Pawła II, znacząco wpłynęłaby na liczbę odwiedzających, co  przesłanie Siostry Faustyny Kowalskiej uczyniłoby powszechnie znanym.

Istniejące zaś w sąsiedztwie Bazyliki Sanktuarium Bożego Miłosierdzia promieniowałoby na cały chrześcijański świat, spełniając tym samym plany i zamierzenia Ojca Świętego Jana Pawła II.

 Dla nas – Polaków, grób naszego Papieża stałby się miejscem powszechnych, popularnych pielgrzymek, Celem dostępnym dla wszystkich mających potrzebę pokłonienia się Świętemu, uczczenia go i podzielenia się radościami i troskami.

 Łączyłby nasz podzielony naród, tak samo jak wtedy, kiedy to on pielgrzymował do nas.

 

Bardzo żałuję, że nie wrócił do domu. Do Polski.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nadszedł z daleka, gdzie zbóż złote łany
W oczach niósł piękno ich niezapomniane
Serce wiatr Auschwitz przejmował mu zimnem
Lecz on wierzył w miłość i pisał jej hymny

Ta miłość, co serce wypełnia każdego
Miłość bliźniego

Nadszedł z daleka, w pokornym milczeniu
Niósł w dłoni księgę i budził sumienia
Gdy kule zła dosięgły go, by zniszczyć
Płakaliśmy razem w głębokiej modlitwie
A świat znalazł serce w ]]>dniu]]> hańby i zdrady
Broniliśmy prawdy

Piękny wędrowiec w biel przyodziany
Tysiące miejsc witał niestrudzony
Cierpliwe oczy mącił strach i trwoga
Że zło w ciemną stronę wytycza nam drogę

Gdzie miejsce miłości zajmuje nienawiść
Zło nie ma granic

Idź, niech prowadzi cię nasz Pan
Idź, słowa prawdy przynieś nam

Pójdź, tam, gdzie wojna, gdzie bieda i głód
Gdzie sypali godności już grób
A twe serce niech w pamięci ma
A twe serce niech w pamięci ma
Że Kainem bywa każdy z nas

I trąby anielskie ze wschodu zagrzmiały
Wstrzymaliśmy oddech, drgnął świata fundament
I krzyknęliśmy "niechaj z woli Boga
odtąd ku wolności nasza biegnie droga"
Unieś ramiona, naucz syna swego
Miłości bliźniego

Idź, niech prowadzi Cię nasz Pan
Idź, słowa prawdy przynieś nam
Idź, tam gdzie wojna, gdzie bieda i głód
gdzie sypali godności już grób

A twe serce niech w pamięci ma
A twe serce niech w pamięci ma
że Kainem bywa każdy z nas
że Kainem bywa każdy z nas

]]>https://www.youtube.com/watch?v=C5ZZpxp7y8M]]>

 

]]>http://www.milosierdzie.pl/lagiewniki/index.php/pl/]]>

]]>http://fakty.interia.pl/raport-beatyfikacja-jana-pawla-ii/pontyfikat/new...]]>

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)

Komentarze

Bo my jesteśmy tylko ciałem ,naszej ziemi solą

Dusza mimo różnych poglądów należy do Boga

Lecz wbrew przeznaczeniu do piekła wiedzie wielu droga

Modlitwa może sprawić prostowanie naszej drogi

Bo tylko diabeł jest dla każdej jednej duszy srogi

Bóg jest pełen Miłosierdzia i kocha wszystkie dzieci

Nawet gdy  się zawieruszy na złą drogę poleci

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#1423822

Kto zna zamysły Najwyższego? 

Tak miało być! Jakże często tym wnioskiem zamykamy dyskusje, odsuwając wszelkie wątpliwości i rozterki.

 Katolicka pokora zamyka nam usta i chyli kark.

O ileż łatwiej byłoby ją znieść, gdybyśmy byli pomiędzy swoimi, o takiej jak nasza mentalności. 

Niestety, rzeczywistość jest inna. Jesteśmy jak te owce pomiędzy wilkami...

 

Pozdrawiam serdecznie i dziekuję za mądre słowa.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1423830

...jak czytałem zmagania testamentowe  -JP II chciał przecież na początku - aby kości moje w ojczyźnie z której pochodzę spoczęły...a potem ....pokora, pokora, pokora - porównując - Ojcze jeśli możesz - oddal ode mnie ten kielich....ale zaraz potem pokora, pokora, pokora - niech się stanie wedle woli Twojej......prawda ???

Vote up!
1
Vote down!
0

ardawl

#1423869

I często bywa jak w piosence:

"Bo rozum mówi przestań, rozsądek mówi "nie!". A serce...robi to, co samo chce..."

Pozdrawiam serdecznie

Vote up!
0
Vote down!
0
#1423873