Rozejm między współlokatorami, czyli państwo Izrael na ziemiach arabskich.

Obrazek użytkownika Marek Jastrząb
Świat

Środki masowego przekazu, upajające się rzeziami, ze zwierzęcą lubością pokazują zdjęcia, filmy i opisy krwawych jatek ze bombardowanych dzielnic Gazy, a różni teoretycy od strategii, gier wojennych i bijatyk w imię POKOJU, zabrali się za sloganowe komentowanie żydowskiego odwetu. Rozlega się zatem ich krokodyle zawodzenie nad niewinnymi ofiarami. Nikt jednak ( z lamentujących) nie kwapi się poinformować Międzynarodowego Społeczeństwa Oburzonych Tą Jawną Podłością, że wśród niewinnych ludzi znajduje się wielu bandytów przebranych za porządnych obywateli. Że traktują swoich współbratymców (w imię których walczą) jak szańce.

b

Za obłudnych czasów komuny ględzono o wojnach sprawiedliwych i wojnach niesprawiedliwych. Otóż wojen sprawiedliwych nie ma i kropka, bo każda, niezależnie od powodów, powoduje śmierć, zniszczenia, tragedie. Co z tego za pocieszenie, że w słusznej sprawie zabito dziecko?

Przyczyna zabijania, jest nieważna. Tak bym powiedział o sporach pomiędzy Izraelczykami, a Palestyńczykami. A o zawieszeniu broni pomiędzy nimi, powiedziałbym, że jest kolejną fikcją. Chwilowym wybiegiem spracowanych oprychów.

c

Czytam komentarze do artykułu: http://wiadomosci.onet.pl/1891437,12,izrael_zaatakowal_szkoly_onz_w_strefie_gazy_-_zginelo_5_osob,item.html

Nie dziwi mnie więc zachowanie Hamasu bo cóż mogą robić okupowani Palestyńczycy gdy żyją w kraju mającym ich za gorszych obywateli? Kraju który uznaje tylko jedną religię? W którym małe dzieci na lekcjach malują ślaczki na rakietach wysyłanych prosto na palestyńskie domy? Nie ma tam szans na pokój dopóki nie zacznie sprawiedliwie się traktować rdzennych mieszkańców tej ziemi! Niech więc kolejna Intifada zakończy się wreszcie zwycięstwem! Szkoda tylko że znowu zginą ludzie...

Czytam następny tekst:
http://polski-narodowy-socjalizm.salon24.pl/378826.html
I rodzi się we mnie gorzka refleksja: jego autor powinien napisać słówko o hamasowych szczurach kryjących się przed bombardowaniem za plecami dzieci, o terrorystach instalujących na szkolnych podwórkach wyrzutnie strzelające gównem, o tunelowym przemycie rakiet, o palestyńskich dzieciach uczonych nienawiści, o tym, kto nie chce faktycznego pokoju z Izraelem i pragnie go ZNISZCZYĆ, a ogłosił rozejm tylko dlatego, by nie zostać wybitym do nogi (statut Hamasu: http://europa21.pl/wiadomosc/347-Hamas_-_partia_Jihadu._Statut_Hamasu_po_polsku

Jakby i tych teksów było za mało, proponuję następny:
http://zietkiewicz.blog.onet.pl/2,ID360054848,DA2009-01-19,index.html

A tu zamieszczam link do artykułu Krzysztofa Wojciechowskiego: http://prawica.net/node/15025#comment-296799

Jak z tych artykułów wynika, zdania są podzielone. W głównej mierze – obliczone na dokopanie rozmówcy. Rezonerskie. Nawiedzone. Tendencyjne, bo przesycone mocno śmierdzącym fanatyzmem. Szczególnie jaskrawo widać to podczas lektury jadowitych odpowiedzi na teksty E. Barbura. Na prowokacyjne, obraźliwe komentarze do nich i odautorskie, niewybredne repliki na nie.

Przeważnie są to komentarze i odpowiedzi mało subtelne, irytująco pewne swoich ahistorycznych racji, nasycone ODAUTORSKIMI POWODAMI faceta przekonanego o słuszności swoich racji, publicysty nie znoszącego sprzeciwu, nie cierpiącego jakiejkolwiek dysputy; ma być tak, jak napisał i trzeba się zgodzić z tym, co napisał. Koniecznie, bezdyskusyjnie, a ten, co ośmiela się mieć inne zdanie, powinien iść w cholerę. I jest bezpardonowo kasowany.

Ponoć jako gospodarz swojego internetowego wycinka Salonu 24, ma prawo odpowiadać swoim odwiedzającym w tak sposób, w jaki uzna zza stosowne. Może to i racja, lecz nie oznacza ono chamstwa. Inwektyw pod adresem politycznych przeciwników. Tym bardziej, gdy jest się dziennikarzem.

Barbur opisuje rzeczywistość - jednostronnie. Przedstawia ją taką, jaka mu się jawi: w niesłychanym uproszczeniu. Świat jest dla niego podzielony na dwie części: na czarną i na białą. Pozytywną i negatywną. W pierwszej (tej lepszej) jest Izrael i jego sprzymierzeńcy. Druga (ta zła), zarezerwowana jest dla państw wrogo usposobionych do Izraela, jest zawężona do stereotypowych mniemań.

Świat według Barbura dzieli się na nieprzyjaciół i czołobitnych wyznawców. Po dwóch stronach barykady mamy więc dwa przeciwstawne ugrupowania. Dwa światy. Światy obce sobie i wzajemnie nierozumiejące się. A nawet, nieusiłujące się zrozumieć.

Nie mam zamiaru uczyć Pana Barbura podstaw dziennikarstwa. Nie jestem, nie byłem i nie będę dziennikarzem, bo w tym zawodzie pracuje za wielu ignorantów. Ignorancja ich polega na pisaniu wnikliwych tekstów o sprawach znanych powierzchownie. Ze słyszenia, z drugiej ręki, z trzeciej opinii. Jego egzaltowana i niepodważalna wiedza o nierozwiązywalnych (jak dotąd) problemach bliskowschodnich, jest tak samo głęboka i przenikliwa, jak wiedza turysty o kraju znanym z krótkiego postoju na lotnisku.

c

Na kontrowersyjnym blogu Eli Barbura znalazłem komentarz Tomasza de Chartres. Komentarz trafiający w istotę tego problemu: Co zrobiliście, żeby biedota i młodzież palestyńska ze Strefy nie wpadła w ręce Hamasu - daliście ich ojcom przynajmniej okazję do zarobienia na życie?
http://prawdalezynawierzchu.salon24.pl/379308.html

d

Odrębnym, lecz jakże istotnym i wartym przeanalizowania problemem naszych czasów jest mentalność obydwu zwaśnionych społeczności. Szkoda, że w aktualnych dyskusjach o kolejnym konflikcie zbrojnym na obszarach Gazy, zabrakło opracowania na temat jego historycznych ŹRÓDEŁ. Informacji o tym, że Izrael został DOKWATEROWANY do ziem zaludnionych przez arabskie plemiona. Ze jest dzikim lokatorem niepotrafiącym zrezygnować ze swoich utopijnych roszczeń .
Przypomnieć się godzi, że błędne koło spornych żądań, narodziło się w okresie dominacji brytyjskiej.

Mętna zgoda Brytyjczyków (deklaracja Balfoura) na podział Palestyny na dwie części, arabską i żydowską, a przez Żydów opacznie zinterpretowana, jako zgoda powstanie państwa Izrael na terenach zamieszkałych przez arabskie plemiona, zaowocowała pogardą wobec żyjących tam plemion i stała się podstawą praw izraelskich do narzucania Palestyńczykom, mieszkającym u siebie - swoich. Podstawą do narzucania ich ludziom o innej MENTALNOŚCI. Ludziom mającym odrębne zapatrywania na świat. Wyznającym inne hierarchie wag ziemskich i duchowych problemów. Wychowywanym przez wypaczony Islam. Od pokoleń wychowywanym w duchu nienawiści do innowierców.

W tym miejscu zdam się na szczególny cytat:

"Posługując się ulubionym nacjonalistycznym konceptem „prawa historycznego”, syjoniści uważają, że Żydzi, zasiedlając ponownie Palestynę w czasach nowożytnych, odbierają jedynie to, co zostało im nieprawnie zabrane przez Rzymian po powstaniu w Judei w 70 roku n, e. Następstwem tego toku rozumowania jest stanowisko głoszące, że inne ludy semickie, które zamieszkują te terytoria od niepamiętnych czasów, mogą tam być zaledwie tolerowane…"

Norman Davies – "EUROPA MIĘDZY WSCHODEM A ZACHODEM" str. 292

e

Sprzeczność interesów trwa od lat i obecnie jest trudno wypowiedzieć się w sposób jednoznaczny, po której stronie skłóconych ze sobą nacji znajduje się WIĘCEJ POWODÓW do agresywnej zawziętości. Ale zgodzić się trzeba, że stosowane w XXI w. siłowe metody rozwiązywania konfliktów, są tragiczne dla obydwu narodów, każdy z nich bowiem traci za dużo.

Izrael – prestiż: jest coraz bardziej osamotniony w udowadnianiu swoich politycznych racji, a coraz mniej popierany w prowadzeniu orężnego postępowania.
Palestyna – szansę na zwyczajną egzystencję. Na gospodarczy rozwój. Na radykalną zmianę swojej mentalności. Osobowości ukształtowanej przez uzasadnione poczucie eksploatacji swoich ludzkich zasobów.

Brak głosów

Komentarze

No cóż, widze, że przynajmniej są jakieś osoby mające wyważony stosunek do tej sprawy. A pan EB to straszny bufon, bez dwóch zdań, usuwa nawet najbardziejk neutralne (ale jakoś kłopotliwe dla niego) komentarze.

Vote up!
0
Vote down!
0
#11292