Poprzedni artykulik zakończyłem zdaniem: trzęsę się na myśl że mam wyjść na ulicę, gdzie ci sami ludzie, którzy tak masowo piszą wiersze lub prozę, ludzie, których nigdy przedtem nie widziałem na oczy, chcą mnie powiesić na suchej gałęzi, zdjąć gacie, strzelić fotę i w ramach ubawu wetknąć w Internet.
Wszelako tuż po jego napisaniu postanowiłem kontynuować ledwo muśnięty wątek o naszej...