Pluj na wszystko,w co sam nie wierzysz

Obrazek użytkownika Zygmunt Zieliński
Kraj

Młody, 35letni medyk, ortodoksyjny Żyd, przy okazji robienia testu na Covid19, odwiedzając mieszkanie chrześcijanina napluł na wizerunki Jezusa i Maryi. Tłumaczył to tak: „ponieważ Tora uznaje to za idololatrię (bałwochwalstwo) każdy powinien rzecz taką odrzucić”. Jestem przekonany, że krytyka postępku tego ortodoksa zasłuży u wielu „postępowców” na miano antysemityzmu.

Kiedy przeglądałem artykuł Przemysława Witkowskiego p.t. PiSowski szturm na Marsz Niepodległości na łamach „Krytyki politycznej”, gdzie jako ilustracja pojawia się plakat z napisem: Nasze ciało, nasz wybór. Polka niepodległa i zniekształcony sigel używany w hitleryzmie na oznaczenie najbardziej krwiożerczej kasty pod nazwą Schutzstaffel, pomyślałem, jak to się dzieje, że swój zawsze znajdzie swego. Bo jeśli „niepodległe Polki” wzięły sobie za symbol znak tak nasiąknięty krwią, żydowską pierwszym rzędzie, to zgadza się to w stu procentach z celami ich walki – nikomu i niczemu nie podlegającą żądzą mordowania maluchów.

Dziwności jednak nie koniec na tym. Okazuje się, że Hitler był prekursorem postępu, o jakim sam pewno nie marzył. Oto, co wyczytałem na Internecie: „W Holandii trwają prace nad regulacjami prawnymi, które umożliwią swoisty recykling zmarłych. Doczesne szczątki miałyby być poddawane procesom chemicznym. Zbędna część „produktu” przekazywana byłaby rodzinie, reszta przetworzonych szczątek miałaby służyć jako nawóz lub biogaz”. O takich praktykach słyszy się od dawna, a to, że Holandia jest promotorką takiego postępu, to nic dziwnego. To był kraj, gdzie przed kilkudziesięciu laty panował skrajny rygoryzm protestancki. I w ciągu krótkiego czasu zastąpiony został niewyobrażalnym rozpasaniem. Nic dziwnego: corruptio optimi pessima. (w dowolnym tłumaczeniu: najniżej spada anioł).

Proces, jaki towarzyszy takim nowinkom, jak wspomniana i postulatom sufrażystek, zwanych „niepodległymi Polkami” zawsze prowadzi do jednego skutku finalnego: zmusza człowieka do zastanowienia się czy nadal jest człowiekiem?

Wracając do Przemysława Witkowskiego, reklamowanego przez pewne środowiska jako jednostka wybitna, uderza jego wprost zoologiczna nienawiść do Jana Żaryna, to w wymiarze osobistym, a de publicis do Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. R. Dmowskiego i I.J. Paderewskiego, którego utworzenie miało, zdaniem Witkowskiego, otrzeć łzy Żaryna z racji utraty przez niego miejsca w Senacie. Predykaty, jakimi opatrzył Witkowski niektórych członków Rady Programowej tej instytucji pobiłyby z pewnością sukcesy „Komsomolskiej Prawdy” w tępieniu „wrogów ludu”, pod którą Witkowski podpina swoich adwersarzy, sam idąc w jej ślady. Należy mniemać, że w myśl maksym głoszonych plugawym językiem przez osoby nazywające siebie „kobietami polskimi”, jest zwalczanie języka nienawiści. Oczywiści, by było to skutecznie, same nim operują. Po prostu inaczej nie potrafiłyby wyartykułować swych postulatów.

Ale Żaryn to małe intermezzo. Dostało się gorzej tzw. „żołnierzom wyklętym”. Nie znoszę tego określenia, bo wyklęli ich ci, którzy z polskich dziejów powinni na zawsze być wyklęci, a tamci byli po prostu niezłomni. Ale cóż może o tym wiedzieć Witkowski. Raz, że zanim zdołał na własne oczy zobaczyć reżim PRL, i to wcale nie ten stalinowski, zastąpiła go III RP – okrągłostołowa. A poza tym naczytał się on o budowniczych Polski Ludowej, o bohaterach walczących przeciwko narodowi polskiemu ramię w ramię z NKWD. To jest erudycja w sam raz dla „Krytyki Politycznej”. Taki Żaryn, to po prostu szerzy propagandę nacjonalistyczną, że jakiś „Ogień”, Bury, Łupaszka to byli prawdziwi Polacy, bo walczyli z komunistami i obcymi, czyli sowietami, NKWD. Według Witkowskiego walczyli oni z Bogu ducha winnymi milicjantami i działaczami PPR, podczas gdy tamci budowali Polskę chłopów i robotników. Oczywiście tak uczyła Wszechnica Radiowa, dla wielu do dziś miarodajne źródło wiedzy. Robienie katolika z Kazimierza Pużaka, to byłoby na wyrost, a uznanie Adama Próchnika za ojca IPN także samo, ale obaj oni z pewnością nie pasowaliby do grona tych, jakich Witkowski umieszcza w swoim panteonie. Pużak przeszedł męczeńską drogę polskich, choć był pochodzenia ukraińskiego, patriotów, przeszedł sowieckie więzienie, a zmarł w Rawiczu. Próchnik nie dożył „wyzwolenia”, gdyż czekałby go taki sam los jak Pużaka. To, że Witkowski obu umieszcza w swoich rozważaniach może stwarzać sugestię, iż uważa ich on za ludzi według miary Krytyki Politycznej. To taki sam błąd jak nazywanie obecnego lewactwa lewicą.

Można zrozumieć, że IPN to instytucja nie do przyjęcia, dla wszystkich ongiś bezpośrednio czy też poprzez powiązania rodzinne, przyjacielskie lub po prostu korzyści powiązanych z reżimem PRL. Z kolei próby wybielania tego reżimu, a już z pewnością jego pierwocin w latach 40 i 50 boleśnie rażą ofiary tamtych czasów, a ludzi je pamiętających wprawiają w zdumienie, że tak wielu z młodego pokolenia, czy to przez ignorancję, czy też pod wpływem lewackiej propagandy tęskni do tych najczarniejszych kart naszych dziejów, kiedy sami Polacy zakładali sobie jarzmo na szyję. Przemysław Witkowski należy do tej kategorii. Zresztą nie on tylko. Podobnie jak afiszowanie się z jakimś runicznym znakiem hańby, i hołubiona przez tamtych ludzi polityka historyczna, stawiająca na piedestale katów narodu polskiego, nie przystają do dziejów Polski. A szacunek dla tych wartości i dla tradycji, to jedyny znak przynależności do tegoż narodu. Nikt nikogo nie umieszcza poza obrębem narodu. Komu z tym dobrze, czyni to sam. Byle nie obnosił się z tym ani w Brukseli, ani w Strasburgu, ani po ulicach. Bo mniejszość, która tym antywartościom hołduje usiłuje narzucić swój bagaż wszystkim. Najjaskrawszy przykład do strajk kobiet, tak jak gdyby wszystkie polskie kobiety podpisywały się pod hasłami obcymi każdej normalnej kobiecie.

Lewica, odkąd porzuciła program społeczny, więdnie, gdyż de facto cała jej aktywność polityczna skupia się na walce o stołki, rządowe, parlamentarne, jakiekolwiek byle dawały dostęp do podziału majątku narodowego. Dlatego żadne rządy lewicowe od dawna i to w świecie, nie rozliczyły się in + ze swej działalności. Czy jednak lewicowość, mającą niejedną dobrą kartę w swej historii ma zastąpić lewactwo, nastawione wyłącznie na cyniczną destrukcję? Obecnie wiele na to wskazuje i materiał, do którego się tu odnosimy, jest tego ewidentnym dowodem.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)