SONETY WOŁYŃSKIE [II]

Obrazek użytkownika Sławomir Tomasz Roch
Kultura

Pszenica i kąkol

Kłos pełny, tłusty ku słońcu mruga ochotnie                                                

Wdzięczy przy tym i złoci, ziemię darzy stokrotnie.                                      

A obumarwszy, sam wzejdzie w historii ludzkich losów                               

Dziedzictwo ujmie, pośród wyrzeczeń i katuszów.                                                                

 

I kąkol pnie w górę, o swoje walczy samotnie                                              

Gość soków spragniony, lgnie do pszenicy sprytnie.                        

I jak okiem sięgnąć, serc morze tańczy na wiatrów                         

Życzenie, ze światem igra wśród radosnych pląsów.                        

 

Królestwo i nicość , losu alianse, przyjm pokornie                                       

Pomyśl! Obcy sieje, a Pan podlewa, od wieków.....                          

Tak możesz robaczku: kuć swoje przeznaczenie!                                         

 

Oto pole, szczęsne a rodne zboże i owoc złych chwastów                             

Pokotem legną, żniwa. Ach! Marność i złudzenie....                                   

Życie i piękność jak tchnienie pod ciosami sierpów.         

 

 

CZĘŚĆ II

Dobroć, radość, skarb, po opłotkach cudne pienie                                      

Młódź się bawi i weseli, raj na Teresinie.                                                      

Raptem wojna się zakrada, a do serc ogrodów                                            

Bogaczy, jad sączy, dzieli jedność sąsiadów.                                     

 

Zawiść, smutek, drzemie lęk w duszy co biernie                                           

Trwa w mroku tego świata, kocha ułudy i cienie.                                        

W okrutny czas próby zatonie okręt od wichrów                                          

Wojny, w topiel zbłądzi załoga, do dna, gwałtów.                                         

           

Prawi sołtys Jasiowi: „Słyszeliś Ty, Panie.....                                               

 .......budem plewety kąkil!” Nerw rusza, krwi ukropów                               

Z żółcią miesza, Ducha, rozum dławi, sromotnie!                                       

           

„Środa, a kto je ten kąkil?” Nie dla mnie, dla wnuków....               

Tak sobie tłumaczy i słyszy: „A Wy!!” Mas wołanie.                                   

Oto czas sędziów: słodkie wygnanie i wieniec aniołów.                   

 

Zacnemu Janowi Rusieckiemu oraz wszystkim polskim mieszkańcom dużej kolonii Teresin na Ziemi Swojczowskiej na Wołyniu, w tym wspaniałej Polce pani Janinie Topolanek z d. Rusiecka, której zawdzięczamy opis tamtych dni, na wieczną pamiątkę poświęcam. 22 sierpnia 2004 r. Zamość

 

               

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)