Jak pewien inspektor popłynął Kwiatkowskim w Stawigudzie
I znowu piszę o prezesie NIK. Otóż, taki paradoks mamy, że prezes Krzysztof Kwiatkowski, z prokuratorskimi zarzutami o ustawianie konkursów, nakazał dzisiaj 1 grudnia, wszczęcie kontroli wewnętrznej wobec inspektora NIK z delegatury w Olsztynie, który rankiem został zatrzymany przez CBA w związku z podejrzeniami o ustawianie konkursów wraz z wójtem i sekretarzem gminy Stawiguda.
Inspektor miał w zamian za zatrudnienie kogoś w urzędzie gminy złagodzić oceny działalności wójta w protokole z prowadzonej kontroli. Podobno to on namawiał panią wójt Irenę Derdoń do zła: przekroczenia uprawnień, w celu uzyskania korzyści majątkowej lub osobistej, zagrożonego karą do 10 lat, niestety. Niewinny uśmiech ze zdjęcia pani wójt niech nas jednak nie zmyli: 140-metrowy dom, ponad 40-metrowe mieszkanie, działki, dwa samochody, wysokie kwoty oszczędności wskazują, że dobrze umie liczyć.
Powracajć do NIK-owca: namawiał czy raczej wymuszał, szantażował? Albo wójt da stołek dla jakiegoś kolesia i będą dobre oceny z kontroli, albo nie da i będzie miała problemy? Skąd taka bezczelność u szeregowego inspektora? Czy patrząc na historię swojego szefa liczył na to, że mu się uda, liczył na bezkarność? Czy zadziałał przykład szefa?
Pamiętamy te słowa: "Ten dżentelmen wszystko ci zawdzięcza, bo najsłabiej wypadł.", kierowane do Jolanty Gruszki, szefowej gabinetu politycznego Kopacz. Nie wiemy, konkretnie w zamian za co "ustawiał" na stanowiskach dyrektorskich w NIK protegowanych kolegów i koleżanek z rządu czy posłów prezes Kwiatkowski. Nie wiemy też, w zamian za co decyduje on o tak łagodnych ocenach w raportach pokontrolnych, że sami urzędnicy piszą pozwy do sądu, a posłowie domagają się mocniejszych wniosków NIK. Na przykład przy rozpatrywaniu raportu NIK z kontroli prywatyzacji PKP Energetyka SA na wrześniowym posiedzeniu sejmowej komisji.przykład mocno pokrętnej oceny pokontrolnej. Prezes NIK uznał, że ta skandaliczna, grożąca utratą bezpieczeństwa transportowego państwa, sprzedaż była zgodna z prawem, a urzędnicy wnieśli pozew do sądu o unieważnienie jej ze względu na jej bezprawność. Kolejny paradoks?
Jak by tak policzyć skrupulatnie, ile takich skręconych ocen wyprodukował Kwiatkowski, ilu różnym osobnikom zapewnił zarobek, to ciekawe, na ile takich Stawigud można byłoby to przeliczyć? Dla precyzji, tu stawką było - jak można wniskować z doniesień - jedno miejsce pracy w urzędzie gminy, ok. 8 tysięcy mieszkańców. W rzeczywistości jednak to ten prowincjonalny inspektor pewnie nie wróci już do pracy, a prezes Kwiatkowski liczy na dotrwanie do końca swojej kadencji, czyli do 27 sierpnia 2019 roku.
I może i on, i jego kamaryla, faktycznie osiągną ten swój cel, bo nie słychać nic, mimo upływu ponad roku od wybuchu tej afery nagraniowej Kwiatkowskiego, o tym, żeby prokuratura przekazała sprawę do sądu. Mimo że prokuratura postawiła zarzuty, wywalczywszy uchylenie immunitetu, mimo posiadania rzekomo twardych dowodów. To, że Kwiatkowski nie podał się w sierpniu ubiegłego roku od razu do dymisji, powoduje tę degrengoladę, jaka dzisiaj jest i zdemoralizowanie kontrolerów. Czas mija, a NIK - ostatnia szanowana instytucja - pogrąża się coraz bardziej w patologii, nazywając rzecz po imieniu, w korupcji.
http://telewizjarepublika.pl/cba-zatrzymalo-inspektora-nik,41397.html
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/cba-zatrzymalo-inspektora-nik-i...
http://www.express.olsztyn.pl/artykuly/korupcja-w-stawigudzie-cba-zatrzy...
http://superbiz.se.pl/wiadomosci-biz/cba-zatrzymalo-inspektora-nik-i-gmi...
http://ro.com.pl/cba-zatrzymalo-wojta-i-sekretarz-gminy-stawigudy-oraz-i...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1782 odsłony