Rzeczpospolita Wyborcza w okresie Ciszy Wyborczej

Ogłoszona przez PKW „Cisza Wyborcza” - choć dotyczy tylko wyborów samorządowych - paradoksalnie rozpoczęła się w Polsce znacznie wcześniej: z chwilą skazania prof. Andrzeja Zybertowicza za skalanie imienia naczelnego "Wyborczej". Przypomnijmy, że prof. Zybertowicz został skazany prawomocnym wyrokiem za zdanie, które pojawiło się w jego publicystycznym artykule w "Rzeczpospolitej". Brzmiało ono: "Adam Michnik wielokrotnie powtarzał: ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację".

Każdy publicysta, któremu życie publicysty jest jeszcze miłe zrozumiał, że wraz z wyrokiem na Zybertowicza nastała w Polsce „cisza wyborcza”, polegająca na tym, aby tak pisać, aby nie narazić się naczelnemu „Wyborczej”. Dlatego, wyniesienie naczelnego cenzora III RP na piedestał Orła Białego musiało wstrząsnąć posadami (i to dosłownie), jeszcze niezależnego od Wyborczej dziennikarstwa. Bo wiadomo, co może teraz zrobić Michnik, przebrany – dzięki niedawnemu druhowi - za orła i to w dodatku białego. Nie warto wspominać wybitnych osiągnięć naczelnego cenzora III RP, wśród których było nie tylko zrobienie z komunistycznego zbrodniarza „człowieka honoru”, wstrzymanie lustracji, czy „koszerny układ” z Rywinem. Największym osiągnięciem naczelnego cenzora jest „wyborczyzacja”, czyli ustalenie w III RP obowiązkowego wzorca publicystyki, którego emanacją jest lewacka gazeta, której tytułu nie warto wspominać, ze względu na możliwy proces przed sądem III RP.

Ponowne – po ponad dwudziestu latach - zadzierżgnięcie więzów przyjaźni i zaufania do Moskwy, przyjęte z entuzjazmem przez „Wyborczą” i wzorujące się na niej media, niestety nie zostało należycie potraktowane przez gazetę, posiadającą logo orła. Problemem dla władców III RP stała się zatem nie tylko gazeta, która nie zastosowała dotąd standardów „Wyborczej”, ale i sam orzeł. Orzeł – jako logo „Rzeczpospolitej” z niewyjaśnionych przyczyn patrzy w niewłaściwym kierunku, czyli na Zachód, gdy obowiązkowym kierunkiem stał się Wschód, dzięki dalekowzrocznej polityce Geniusza Kaszub....

Dostrzegł to mniejszościowy udziałowiec w spółce, wydającej „Rzeczpospolitą”. Tym udziałowcem jest de facto polskie państwo, które w naszym imieniu obecnie reprezentują funkcjonariusze Geniusza Kaszub. Właśnie teraz, przedstawiciele Przedsiębiorstwa Wydawniczego Rzeczpospolita złożyli wniosek o rozwiązanie spółki Presspublica, czyli wydawcy „Rzeczpospolitej”. PWR jest państwowym udziałowcem Presspubliki, więc całą akcję można interpretować jako kolejną próbę przejęcia „Rzeczpospolitej” przez skarb państwa. A także jako próbę wymiany obecnej ekipy redakcyjnej na bardziej przychylną rządowi i PO.

Akcję tę wspiera ( a może nawet organizuje?) naczelny cenzor III RP, który już zaproponował naczelnemu „Rzeczpospolitej” pracę w swojej gazecie. Wygląda na to, że funkcjonariusze Geniusza Kaszub, zanim skręcą kark orła w odpowiednim kierunku, pójdą na wojnę z właścicielem większościowego pakietu akcji, którym jest szef Funduszu Mecom David Montgomery. Montgomery - mimo wielokrotnych nacisków ze strony ministra skarbu Aleksandra Grada nie wymienił kierownictwa redakcji. A to już nie jest grzech: to jest zbrodnia. Montgomery (jako Anglik) zapewne nie wie, że od czasu skazania prof. Zybertowicza, w Polsce obowiązuje „cisza wyborcza”, polegająca na nienarażaniu się naczelnemu cenzorowi III RP, który już znalazł pracę dla naczelnego Rzepy. A jest to podstawowy warunek, by sprowadzić „Rzeczpospolitą” na tory postępu, miłości i zaufania.

 - Trzeba docenić ludzi zdolnych do zmiany poglądów - powiedział Michnik. Na pytanie Jacka Żakowskiego, czy będzie miejsce dla Pawła Lisickiego w "Gazecie Wyborczej", gdyby został zwolniony z "Rz", ten odpowiedział krótko: "Będzie".

Tak więc stworzenie „Rzeczpospolitej Wyborczej” - jako specjalnego oddziału „Wyborczej”, wygląda na większy projekt masowego przejścia dziennikarzy na wiarę Michnika. Wystarczy tylko, aby publicyści zmienili poglądy, uderzyli się w piersi za grzechy ujawnienia afery hazardowej, Smoleńsk i niepochlebne opinie o dokonaniach Geniusza Kaszub - i już rząd ci wszystko wybaczy. Oczywiście, po wcześniejszej konsultacji z posiadaczem orła - nota bene – białego. Odpolitycznić trzeba też logo gazety – orła, który powinien patrzeć we właściwym kierunku.

Instynkt samozachowawczy publicystów, którym nie marzy się grzebanie po śmietnikach, powinien im już dawno podpowiedzieć, kto jest głównym kadrowym mediów Zielonej Wyspy. Czy to nie aby pracodawca Meleszki, przebrany za orła i od dawna zapatrzony w swoich prawdziwych przyjaciół ze Wschodu?