Nie wszyscy uważają to za rację stanu
Pan Janek Tomaszewski nie będzie oglądał na żywo rozgrywek piłki nożnej na polskich stadionach z dwóch względów; po pierwsze - nie uważa, by trener Smuda skompletował "narodowe" drużyny, skoro niektórzy zawodnicy nigdy nie grali w polskich klubach sportowych i niektórzy mają trudności w posługiwaniu sie polskim jezykiem, ponadto jeden z zawodników ma prawomocny wyrok sądowy za sprzeniewierzenia właśnie w związku z piłka nożną. Taki człowiek nie powinien reprezentować Polski w międzynarodowych rozgrywkach.
Drugim powodem, dla którego Pan Janek nie odwiedzi nigdy żadnego z czterech nowych (czy też odnowionych) stadionów - jest fakt, że przy tym zmarnowano całą masę społecznych pieniędzy, były ogromne przekręty. Pan Janek mówi krótko - nie stadiony, tylko europrzekręty. Trochę już informacji o aferach związanych ze stadionami przedarło sie do opinii publicznej; prawdopodobnie - wiele jeszcze wypłynie.
Powody Pana Janka uznaję również za swoje i też nie będe oglądał tych zawodów na stadionach - nawet gdyby mi ktoś dał bilety i za obowiazek odsiedzenia meczu zapłacił tysiąc zł. Szkoda czasu, zdrowia i nierwów; ponadto - niewiele widać...
Oglądałem tylko raz międzypaństwowy mecz na otwarciu tego samego stadionu - Narodowego (przed przeróbką - 57 lat temu - nazywał sie wówczas stadionem X-lecia). Był to mecz Polska - Chiny; mało który kibic o tym wie - wygraliśmy, strzeliliśmy 3 bramki; Cieślik, Szymborski i trzeciego autora gola nie pamiętam - Chińczycy zdaję się nic nie strzelili. To jedno kibicowanie na stadionie wystarczy mi do końca życia; natomiast z największą przyjemnością gram w piłkę. W TV widać o wiele więcej; kibice tracą 3 do 5 godzin nie po to, by oglądać widowisko sportowe, tylko po to by uczestniczyć w stadnym zgromadzeniu, by przeżyć emocje polegające na ujednoliceniu pragnień i myśli, a jeżeli spotkają myślących inaczej, to tym lepiej, gdyż prócz zaspokojenia instynktu stadnego - jeszcze mogą zaspokoić instynkt walki.
Jestem oczywiście odosobniony w swoich poglądach, ale są inne dyscypliny sportowe, które nie generują w takim natężeniu chuliganerii. Dlaczego piłka jest tak popularna - nikt nie wie, to jest tak jak z modą - nie poddaje się to racjonalnej analizie. W historii bywało różnie - np. w Bizancjum - "kolorowe" stronnictwa ścigających się kwadryg były jednocześnie partiami politycznymi zagrażającymi cesarzowi. W US piłka nożna ustępuje popularności jeszcze paru innym dyscyplinom sportowym.
Nigdzie we współczesnych czasach nie nadano piłce rangi racji stanu, jak zrobiono to w Polsce. Oczywiście, tylko dlatego, ze premier (z braku innych rzeczywiście istotnych sukcesów) chce sobie przypisać ewentualny sukces organizacyjny i sportowy. Temu podporzadkowane jest wszystko, ale niech premier nie myśli, że wszyscy wpadli w tę zbiorową histerię pod wpływem przemożnego oddziaływania sprzyjających rządowi mediów. Dla Tuska jest to "być może najważniejsze wydarzenie w historii Polski". Takie zdanie wygłosił premier legitymujacy się historycznym wyższym wykształceniem. Wprawdzie trudno to stwierdzić - wysłuchując knajackich, na ogół, jego przemówień, ale chyba w odróżnieniu od Kwaśniwskiego - jakiś dyplom posiada. Niech tylko premier nie myśli, że wszystko co zwiazane z przekrętami na Euro 2012 da się podciągnąć pod działalność polityczną (bezkarną). Wszystko zostanie rozliczone.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1414 odsłon
Komentarze
Może, gdyby premier nie był piłkarzem?
30 Maja, 2012 - 00:26
Inaczej odczuwałabym to, co dzieje się wokół Euro.
Irytuje mnie ta otoczka tworzona z umizgów, pochlebstw i nadgorliwości.
Decyzję o zatrzymaniu "kiboli" odebrałam jako "rozbrojenie" polskich kibiców, którym przeciwstawia się dziesiątki tysięcy niepokojowo nastawionych fanów piłki nożnej z Rosji.
Nie zamierzam poddawać się zbiorowej psychozie zaprogramowanej przez premiera i Euro zwróci moją uwagę tylko w wypadku, kiedy spokrewniony ze mną bramkarz, stanie naprzeciw wrogiej drużynie. Mam jednak nadzieję, że swojej ławki rezerwowej nie opuści i zaoszczędzi mi stresu:)
Jana Tomaszewskiego cenię sobie bardzo i staram się zrozumieć jego motywację. Pojmuję wiele, ale tego, że kibicować chce Niemcom - nie.