„Niemiecka droga” do zniewolenia Polaków.
Świat już właściwie jest przekonany, że obozy koncentracyjne w czasie drugiej wojny światowej były polskie. Czasem pojawia się jakaś informacja, że faszystowskie. Że były to obozy niemieckie – pisze już niewielu.
Bo jak pisać o tym, że to Niemcy zgotowali światu drugą wojnę światową, jeśli są teraz gospodarczą potęgą tego świata i jeśli chce się z nimi robić interesy? Przecież nie wolno ich urazić.
Świat coraz częściej myśli, że po narodzie żydowskim, w czasie wojny to Niemcy zostali najbardziej poszkodowani. Ziemia, którą w pośpiechu opuszczali uciekając przed armią rosyjską, teraz głównie należy do Polski. Będzie o tym przypominać Centrum Wypędzonych w Berlinie i będzie wiadomo, kto jest w Europie tym najgorszym.
Świat zaczyna myśleć, że najgorszych prześladowań Żydzi doznawali od Polaków. Po przepraszaniu prezydenta Kwaśniewskiego za Jedwabne, po propagowaniu przez polskie „elity” książki Grossa, czy po dotowaniu przez polskie władze filmu „Pokłosie” – co ma myśleć?
A co może myśleć po publikacjach GW - tych o polskich antysemitach i faszystach?
Potomkowie niemieckich „bohaterów wojennych”, po emisji niemieckiego serialu pt. „Nasi ojcowie, nasze matki” też już doskonale wiedzą, skąd się tak naprawdę wziął antysemityzm.
Film jednoznacznie pokazał, że to polska Armia Krajowa była jego wylęgarnią.
A Niemcy, no cóż – gdy tylko mogli, to ryzykowali życiem broniąc Żydów.
Czy jest ktoś, kto nie słyszał np. o Schindlerze?
Niemiecki serial sprzedano do USA, bo za oceanem jeszcze duża część amerykańskiego społeczeństwa nie wiedziała, co w tej sprawie myśleć. Teraz, jak się dowiadujemy będzie on wyświetlany także w Polsce przez telewizję „publiczną” – myślę, budzącą w obecnych czasach takie właśnie skojarzenia.
Pewnie, są jeszcze Polacy, którzy nie wiedzą, co mają o Armii Krajowej myśleć i film im to uzmysłowi. Pewnie będzie też po filmie debata i jakiś redaktor z GW oświeci ludzi, że film w zasadzie nie jest kłamliwy, bo „kłamstwo jest wtedy, gdy są złe intencje”.
Historia zmienia się na naszych oczach, ale nie ta dzisiejsza – tylko ta już dawno zbadana i opisana. Okazuje się jednak, że kto ma pieniądze oraz wpływy - może ją pisać na nowo i zupełnie inaczej.
A co może zrobić w tej sprawie taki rząd, jak nasz? Każdy na zachodzie wie, że nie zareaguje, a jeśli już – to w taki sposób, że nie będzie się czym przejmować.
Zresztą, kto się dzisiaj przejmuje politykami pytającymi o pracę?
Coraz częściej pojawia się w mediach termin „niemiecka droga”. Kto pomyślałby jednak, że dotyczy on autostrad, czy budowania silnej gospodarki - byłby, jak mawiał kiedyś nasz „klasyk”,
w „mylnym błędzie”. Termin ten obecnie zaczyna określać sposób, w jaki lewacy i ich polscy poplecznicy zamierzają doprowadzić do zniszczenia zbudowanej na tradycji chrześcijańskiej –polskiej rodziny.
We Frankfurcie nad Odrą, jak można przeczytać na „wpolityce.pl”, odbyła się niemiecko-polska konferencja prawnicza. Wśród omawianych tam tematów znalazł się temat dotyczący w istocie sposobu wprowadzenia w Polsce progejowskiego prawodawstwa. Ten wymyślny sposób nazwano właśnie odtworzeniem „drogi niemieckiej”.
Na czym to miałoby polegać?
Wyjaśnił to jeden z prelegentów - prof. dr Lothar Michael z katedry prawa publicznego Uniwersytetu w Düsseldorfie.
Jak pisze autor artykułu Sławomir Sieradzki:
„Niemiecki prawnik sugeruje, że najpierw powinna być stworzona ustawa o związkach partnerskich. W miarę łagodna w swej budowie, aby nie narazić ją na zakwestionowanie przez Trybunał Konstytucyjny. I to już się dzieje!
Taki projekt jest właśnie przygotowywany przez rząd Donalda Tuska ...
Potem, po kilku, kilkunastu latach – prof. Michael przyznaje, że w Polsce potrwa to dłużej, m.in ze względu na to, że w polskiej konstytucji, w odróżnieniu od niemieckiej – jest klauzula specjalnej ochrony dla małżeństwa, jako związku kobiety i mężczyzny – rozpocznie się debata nad rozszerzeniem przywilejów dla homopar. Nie będzie już chodziło tylko o „odwiedzanie chorego partnera w szpitalu”, jak próbują dziś szantażować łzami działacze homo-organizacji i homo-partii parlamentarnych, choć nawet w świetle dzisiejszych przepisów nikt im tego nie zabrania, ale o wspólne opodatkowanie się.
Zacznie się wówczas dyskusja nad wyższością artykułu 32, mówiącego o tym, że wszyscy są równi, nad tym mówiącym o małżeństwie, czyli związku kobiety i mężczyzny, czyli art. 18.
Będzie to – sugeruje prof. Michael w swych tezach – prowadziło do zakwestionowania najwyższej formy uprzywilejowania związku między ludźmi jakim jest małżeństwo.
Nie trzeba wielkiej wyobraźni, aby stwierdzić, że rozpocznie się demontaż tradycyjnej rodziny.”
Specyficznego „smaczku” całej sprawie dodaje fakt, że mowę wstępną przed tym blokiem tematycznym wygłosił dr Krzysztof Wojciechowski, dyr. administracyjny Collegium Pollonicum w Słubicach - znany chyba najbardziej z następującej wypowiedzi:
"Przy wyrażeniu 'polski obóz zagłady' jest możliwość, że to leksykalne przeinaczenie".
Rzeczywiście taka możliwość jest. Jest też wiele innych możliwości, ale je przemilczę, bo nie chciałbym obrazić tego mieszkającego w Niemczech polskiego socjologa.
Jak donosi portal - w Niemczech Trybunał Konstytucyjny już orzekł, że „nierówne traktowanie małżeństw i par homoseksualnych w kwestii wspólnego opodatkowania jest niezgodne z niemiecką ustawą zasadniczą, i że należy się takim parom zwrot pieniędzy, które mogły zaoszczędzić, gdyby wspólnie się rozliczały z fiskusem”.
Tak wygląda „niemiecka droga” do polskiej „nowoczesności”, na którą chcą nas wepchnąć politycy polskiej lewicy, Ruchu „niewymownego” i Platformy.
Uważam, że mają oni gdzieś polską tradycję, zasady moralne i zdrowy rozsądek.
W Boga nie wierzą, jednak – myślę, że próżna jest ich nadzieja, że diabeł zgubi cyrograf.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1628 odsłon
Komentarze
@RecenzentJM
16 Czerwca, 2013 - 01:43
[quote]Niemiecki serial sprzedano do USA, bo za oceanem jeszcze duża część amerykańskiego społeczeństwa nie wiedziała, co w tej sprawie myśleć.[/quote]
Ależ całkiem wręcz przeciwnie.
Myślę, że większa część amerykańskiego społeczeństwa, jak i zresztą każdego innego poza niemieckim, doskonale wiedziała co w tej sprawie myśleć. I z grubsza było to dość zgodne z realiami w większości przypadków.
I w tym SZKOPuł.
Akcja zdefiniowania "dobrego Niemca" (cudzysłów do kwadratu) i "złego Nazisty" jest w toku i najwyraźniej jesteśmy na etapie energicznej promocji owego "dobrego Niemca". To dopiero początek i aż ciarki przelatują przez grzbiet, gdy się pomyśli co nas czeka za rok, dwa, pięć.
Zwłaszcza, że Niemcy mają dość pieniędzy i wpływów aby skutecznie zdeformować obraz coraz bardziej odległej przeszłości.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
re: AdamDee
16 Czerwca, 2013 - 09:17
To miał być tylko taki sarkazm, ale może mi nie wyszło tak, jak miało wyjść. Co do reszty - myślę, że w tej materii mamy podobne odczucia.
Serdecznie pozdrawiam.