Macierewicz, jako "Brutus" dla Kaczyńskiego?
„Macierewicz kiedyś wbije nóż w plecy Kaczyńskiego” – taki tytuł bije w oczy na stronie TVP INFO. Całe szczęście, że ostrzegli prezesa Kaczyńskiego, zanim jeszcze nie jest za późno.
Antoni Macierewicz od dłuższego już czasu wywołuje w ludziach aktualnej władzy nerwowe wzmożenie i moczenie nocne. Ani go zastraszyć, ani ugryźć, ani postawić przed sądem.
To boli, doskwiera i spędza sen z powiek. A wiadomo, że jak człowiek ma problemy, a na dodatek jeszcze jest obolały i niewyspany – to gorzej myśli, nawet, jeśli jeszcze ma czym.
Teraz, jak widać – w kręgach popleczników władzy pojawił się nowy, makiaweliczny pomysł. Skoro nie można znaleźć innej, skutecznej metody na wyeliminowanie Antoniego Macierewicza, to postanowiono skłócić pana Antoniego z panem prezesem.
Oj naiwni, naiwni!
Na antenie TVP INFO jeden z moich ulubionych komentatorów życia politycznego w Polsce, Kazimierz Marcinkiewicz wypowiedział się o Antonim Macierewiczu tak:
„Na pewno jest drugą osobą w PiS, dlatego, że zbudował swoją pozycję na religii smoleńskiej. Proszę zwrócić uwagę, że są ludzie, którzy nie krzyczą: "Jarosław", ale "Antoni". Bardziej wspierają Macierewicza niż Kaczyńskiego... Kiedyś on wbije nóż w plecy Jarosława Kaczyńskiego. I jestem co do tego absolutnie przekonany”.
Najpierw może krótkie wyjaśnienie, dlaczego napisałem, że Marcinkiewicz jest moim ulubionym komentatorem? Otóż – myślę, że w kręgu popleczników Platformy nie ma drugiego takiego gościa.
Inni potrafią mnie zdenerwować, były premier zaś - zawsze potrafi ubawić mnie do łez. Wiem, że sam tych wszystkich skeczy nie wymyśla, ale jak potrafi to zagrać? Drugi Baster Kiton, tylko, że on jeszcze wypowiada swoje kwestie. I jest w tym niesłychanie autentyczny.
Myślę, że straszenie Jarosława Kaczyńskiego, Antonim Macierewiczem odniesie akurat taki sam skutek, co przekonywanie społeczeństwa, że dr. Lasek jest poważnym, obiektywnym i niezależnym badaczem katastrofy smoleńskiej. Ale, co robić, jeśli się nie ma innego pomysłu?
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że oni naprawdę uwierzyli w swoją propagandę o Jarosławie Kaczyńskim – o tym, że ze swoimi współpracownikami, którzy stają się popularni, postępuje jak premier Tusk – tzn. niszczy ich i usuwa. No czasem może w odwrotnej kolejności.
Były premier pokazał też, że potrafi zagrać nie tylko komicznie. Powiedział:
„Państwo polskie jest trochę dziadowskie i słabe, skoro nie jest w stanie poradzić sobie z czymś takim, jak zespół parlamentarny. Antoni Macierewicz do swoich bredni używa parlamentu.”
Pełna zgoda. Wystarczyłoby tylko obiektywnie i profesjonalnie poprowadzić śledztwo, przedstawić dowody i zespołu parlamentarnego w ogóle by nie było.
Oddać Rosjanom śledztwo? - Ma rację pan Kazimierz – to państwo Tuska i Platformy jest rzeczywiście „dziadowskie i słabe”.
W tym momencie musiałem na moment wyjść po ręcznik, bo słowa mi się rozmywały. Ale potem było moim zdaniem prawdziwe „wejście smoka”. Marcinkiewicz powiedział tak:
„Dla mnie jest niedopuszczalne, żeby ktokolwiek w państwie wykorzystywał instytucję państwa do swoich niecnych celów”.
I tu chyba każdy się zgodzi, że to też zostało niegłupio i ostro powiedziane.
Jak myślicie – czy premier Tusk się na niego pogniewa, czy mu wybaczy? Bo - uważam, że nieźle mu tym razem dopiekł, choć na pewno chciał dobrze.
Z drugiej strony, czy jedno, duże piwo - może być usprawiedliwieniem dla małego Kazia?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 506 odsłon