Bajka nie bajka

Obrazek użytkownika matka trzech córek
Idee

Artyście – skandaliście dedykowana

 

   Kiedy przed wojną,żydowscy kupcy posiedli prawo do wycięcia całych połaci Puszczy Knyszyńskiej, okoliczna ludność cieszyła się z możliwości zarobienia gotowego grosza.

  Kryzys w Polsce trwał w najlepsze, a panujące powszechnie bezrobocie kazało dzielić na czworo nie tylko zapałki. Bieda w leśnych wioskach dopadała każdego mieszkańca. Kto potrafił sprawnie posługiwać się toporem i piłą miał więc zapewniony dochód, bo drwali zatrudniano chętnie i płacono godziwie.

 Gdy już cały obszar został przetrzebiony, pośród rozległych wyrębów, jak osamotnione maszty, pojedynczo wznosiły się ku niebu prastare sosny i dęby, które niegdyś przyozdobiono znakiem krzyża lub zawieszono na ich pniach święte kapliczki.

 Żaden spośród drwali nie ważył się tknąć drzew, które wyróżnione tymi szczególnymi znakami zdawały się być otoczone aurą tajemniczej świętości, magii, symboliki. Kto wie, co kryły pośród swoich korzeni. Świadkami jakich historii były ich konary? Czyja ręka rzeźbiła chrześcijańskie znaki na zagubionych w kniei monumentalnych olbrzymach? Co chciała upamiętnić? Co oznaczyć? Przed czym ostrzec? Za co podziękować?

 Na nic zdały się prośby i groźby żydowskich kupców. Drwale odeszli, a drzewa pozostały.

 Nie na długo jednak, bo znaleźli się dwaj ochotnicy, którzy skuszeni potrójną opłatą stanęli w szranki z wiekowym zabobonem. Podnieśli zbrojne w topory ramiona na „święte drzewa”.

 Niby nic się nie stało. Niby żadnego nie ugodził grom z jasnego nieba, ani szlag na miejscu nie trafił. Kiedy jednak, za niedługo, jednemu z nich pomarły dzieciaki, a drugiemu w lesie walące się drzewo połamało gnaty, nikt w okolicy nie miał wątpliwości, co było rzeczywistą przyczyną tych nieszczęść.

 Świętokradczy proceder nigdy nie popłaca.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)

Komentarze

Piękna i pouczająca opowieść. Ale czy tacy ludzie, jak rzeczony artysta-skandalista, potrafią czytać ze zrozumieniem?
Serdecznie pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
-1
#389025

tacy skandaliści nie zdają sobie sprawy z tego, że Boża sprawiedliwość prędzej , czy później ich dopadnie. A życie doczesne przewrotne jest, nie na darmo przysłowie mówi, że zło w dwójnasób powraca do tego, kto je wokół siebie czyni.
PZDR.

Vote up!
1
Vote down!
0
#389048

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika proxenia nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

Słyszałam o podobnych wydarzeniach z czasów stalinowskich - epoki usuwania krzyży. Tamte opowieści (np. nagły zgon po zdjęciu krzyża, której to czynności nikt inny nie chciał się podjąć) nasuwały mi jednak myśl, że to nie tyle działanie Stwórcy, ile podświadomość, lęk, stres. Że gierojstwo, chojractwo było pozorne, a w środku tkwiło coś, co paraliżowało. Psyche zadziałała silnie na soma.

Nie czekałabym na Stwórcę, zwłaszcza że jest przecież miłosierny. Dochodzić sprawiedliwości musimy my, śmiertelnicy.

Ale niezależnie od tego Twoja opowieść jest ładna i budująca (chodzi o postawę miejscowej ludności).

Vote up!
0
Vote down!
-2
#389050

Stalinizm w nie obfitował.
Przytoczę tu jedną z nich, opowiedzianą już przeze mnie na Niepoprawnych półtora roku temu:

Jest to opowieść o pewnym oficerze sowieckim, który po 17 września zaprowadzał nowe porządki na białostocczyźnie.

Nie mogąc znaleźć chętnego do usunięcia krzyża z wieży supraślańskiego kościoła, postanowił osobiście wspiąć się na dach i usunąć znienawidzony symbol.
Przed kościołem modliły się zgodnie babinki obrządku katolickiego i prawosławnego o cud. Wzdychały do Boga, by bolszewik spadł i skręcił sobie kark.
Sowiet tymczasem wspiął się na górę i zaczepił linę o ramię krzyża. Czekający poniżej traktor "staliniec" pociągnął sznur i krzyż runął z wysoka.
Dumny z siebie chojrak sprawnie zszedł na dół i ustawił się z butną miną do obiektywu aparatu, by upamiętnić swój sukces stosowną fotografią.
Kiedy tak pozował, zatknąwszy obie dłonie za paskiem swojej wojskowej bluzy, nagle stracił równowagę i pojechał twarzą po stopniach niewysokich schodów prowadzących do drzwi kościoła. Mając obie dłonie unieruchomione pasem, nie zdołał wykonać żadnego asekuracyjnego ruchu ramionami.
W rezultacie połamał sobie obie ręce.
Babiny piszczały z uciechy.
Człowiek ten skończył swoje "godne" życie na Królowym Moście, podczas pospiesznej ucieczki 22 czerwca 1941 roku. Jego dolna połowa odjechała w dal, podczas kiedy ścięta pociskiem "góra", pozostała na moście zachowując pionową pozycję.
Szkoda, że nie zapamiętałam jego nazwiska.
Na TVP Historia opowiedział to mieszkaniec Supraśla spisujący historię tego miasta.Taki kronikarz- amator.

Vote up!
2
Vote down!
0
#389058

Część pierwsza (połamanie rąk) wpisywałaby się w moją teorię psyche - soma. Końcówka to już rzeczywiście siła wyższa.

Vote up!
1
Vote down!
0
#389061

Diabeł za zło czynione odbiera
Duszę ,na którą ma ochotę
Jeśli niewierny czyni tylko niecnotę
Czyńmy dobro złemu się sprzeciwiajmy
Wtedy drogą do Boga podążamy
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#389053

Dzięki za przypomnienie tego wpisu, coś wspaniałego

Vote up!
4
Vote down!
0
#1458009