Kruk krukowi oka nie wykole

Obrazek użytkownika matka trzech córek
Idee

Jesteśmy narodem solidarnym i pomimo, że słowa te z miejsca wzbudzą odruch protestu, to spróbuję uzasadnić moją opinię.
Solidarność w naszym – polskim rozumieniu, istnieje w sensie środowiskowym, nie ogólnospołecznym. Środowiska te mogą być liczne, bądź nie, w zależności od profesji, światopoglądu, pochodzenia, albo nawet utworzone w wyniku dyskryminacji społecznej.
Od dawna istnieje niepisane prawo legalizujące takowe „stronnictwa” i zwykło się u nas mawiać: „swój ciągnie za swoim”, co wcale nie oznacza jedności opartej o pokrewieństwo rodzinne.
Akceptacja dla takich zachowań bierze się chyba z tradycji, bo czym innym można to wytłumaczyć?

 

Najbardziej aktywną grupą wzajemnego wsparcia jest administracja ze wszystkimi jej gałęziami. Niewiele zdziała petent, który z negatywną decyzją urzędową wydaną na piśmie, próbuje ją zmienić, kierując sprawę do innej instancji.
Pierwotnie wydany „wyrok” ciągnie się za nim, z miejsca stawiając go w pozycji „podejrzanego”, a nawet kłopotliwego - nachalnego intruza.
Trudne zadanie zmiany opinii prawnej, choćby błędnej i krzywdzącej, z rzadka tylko przynosi efekty. Często słono opłaconą interwencją adwokacką.
Administracja, w szerokim tego słowa znaczeniu, jest w stanie połączyć siły i wpływy, by decyzję jednych jej urzędników, uprawomocnić werdyktem drugich.

 

Kolejna liczna grupa wzajemnego wsparcia, to są ludzie związani ze służbą zdrowia. Od ordynatora po salową obowiązuje w tej branży wzajemne wsparcie i pomoc w kwestii będącej w zasięgu działania tego środowiska.
Niewiele znaczy tu anonimowy pacjent z ulicy, chociażby płacił wielokrotnie wyższą składkę zdrowotną niż pani z recepcji, bo i tak zabraknie dla niego numerka, kiedy zadzwoni telefon od kogoś swojego. Nieborak podrepcze więc do prywatnego gabinetu, by dodatkowo wydać ciężko zarobione pieniądze.
Działa też w tej grupie wzajemnej adoracji silne poparcie dla trafności stawianych diagnoz i procesu leczenia. Rzadkie przypadki wyłamywania się z powszechnie stosowanego działania, owocują wykluczeniem „ptaka kalającego własne gniazdo”. Tajemnicą Poliszynela jest wiedza, że z lekarzem i przedstawicielem następnej opisanej grupy, się nie wygra.

 

Nadzwyczaj silną społecznością, wspierająca się niemal w każdym zakątku naszego kraju jest brać nauczycielska. Tutaj od lat nic się nie zmienia i nie widać choćby iskierki nadziei. Dzieci nauczycieli są zwykle na wygranej pozycji i nie mam zamiaru podważać ich zdolności, czy pracowitości, nie w tym rzecz.
Wystarczy popatrzeć na czołówkę uczniów każdej szkoły. Procent dzieci nauczycielskich jest zwykle wyraźnie dominujący. One w zasadzie zasługują na swoje końcowe dobre oceny, bo z tych cząstkowych nie wynika inaczej. Nie znajdzie się tam bowiem ocen złych, bo tych z reguły się nie stawia, a jeśli już, to delikatnie…ołóweczkiem i do szybciutkiej ,skutecznej poprawy.
Kariery naukowe, granty, staże, światek akademicki. Zależności, grzeczności, układności, znajomości. Wiedzą o tym wszyscy, ale…

Tak działa solidarność zawodowa.

Wspólnota interesów grup o zgodnym światopoglądzie to nieco inna dziedzina. Tu grupują się różnego rodzaju stowarzyszenia, grupy wyznaniowe, opcje polityczne, mniejszości seksualne i wiele innych, a każda z nich jest solidarna względem swoich członków, wyznawców i sympatyków.
Często widzimy z jaką skutecznością działają te grupy w celu wsparcia któregoś z jej członków, w momencie jakiegokolwiek zagrożenia. Przypomina mur tworzony przez piłkarzy , by udaremnić strzał przeciwnikowi.

Społeczności powiązane wspólnym pochodzeniem łączy solidarność względem tradycji, języka, wspólnej historii, często traumatycznej. Nie dziwi to nikogo i z miejsca jest traktowane jako coś naturalnego i zrozumiałego, o ile nie budzi kontrowersji.
Mamy więc społeczności mniejszościowe, które w ramach obowiązujących w Europie norm starają się wywalczać coraz to nowe przywileje i uprawnienia.
W konsekwencji tego rodzaju działań, dochodzi do coraz wyraźniej zarysowujących się granic rozdzielających jednolite dotychczas społeczeństwo, co w efekcie zaczyna przynosić skutki o rozmaitej wymowie. Z nie zawsze pozytywnym dla grup finałem, czego przejawem są manifestacje przeciwników nadawania praw sprzecznych z przyjętymi w naszej kulturze i obyczajach zachowaniami.

 

Oryginalny rodzaj solidarności wiąże grupy odrzucone przez społeczeństwo. Chmary bezdomnych, alkoholowych wykolejeńców i degeneratów budzących obrzydzenie i niepokój w społeczeństwie, względem siebie są przyjazne i pomocne. Łączy je wspólny los . Z nieufnością i niechęcią spoglądają na resztę współobywateli , a ich wzrok przeszywa na wskroś nasze sumienia i mierzi…

Istnieją jeszcze mafijne grupy przestępcze, ale nie wiem o nich wiele, bo solidarnie milczą :)

Podsumowując rozważania powiem, że Polacy są solidarni. Może troszkę inaczej niż zwykło się rozumieć to określenie, ale jednak.

Dobrze byłoby, gdyby te wszystkie grupy wzajemnego wsparcia solidaryzowały się ze sobą w imię wspólnego dobra, czyli w interesie ojczyzny, ale nie!
Przy urnach wyborczych znowu zachodzi zjawisko solidarności względem własnych korzyści. Wybory to jedyna siła, która może skutecznie rozbić wymienione wcześniej „grupy wsparcia” . Tu społeczeństwo dzieli się na grupy wzajemnie się zwalczające, a każda z nich ma inne wyobrażenie przyszłości naszego kraju.
Ramię w ramię stają obok siebie reprezentanci wszystkich wymienionych przeze mnie grup, by wspólnie utworzyć front jedności przeciwny innym, składającym się z politycznie odmiennych kolegów i towarzyszy. Różnią się poglądami na temat wizji wspólnego państwa.
Z Bogiem sprawa, jeśli te wizje byłyby dla Polski pożyteczne, ale gdzież tam! One są dobre przede wszystkim dla poszczególnych grup wzajemnego wsparcia i to ich interes gra pierwsze skrzypce w tej, czy innej orkiestrze. A potem to już działa „kodeks kruka” i tak w kółko, od wyborów, do wyborów.

I może to te „krucze” zachowania właśnie, są przyczyną naszych narodowych utrapień.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)

Komentarze

wg mnie - to starsi bracia w wierze.

Vote up!
0
Vote down!
0

Bóg - Honor - Ojczyzna!

#365612

Na dowód posłużę się przykładem pewnej strony internetowej:
http://www.sztetl.org.pl/pl//

Zaglądając tam, warto zwrócić uwagę na spis miejscowości.
Poza tymi wszystkimi, które znajdują się w granicach państwa, znajdzie się oczywiście także te, które niegdyś wchodziły w skład II Rzeczypospolitej.

Ze smutkiem muszę stwierdzić, że oni potrafią zadbać o pamięć o swoich rodakach bardziej niż my.
Chyba, że to ja, gapa, nie potrafiłam odnaleźć w sieci polskiego odpowiednika - wirtualnych Kresów Rzeczypospolitej.
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#365626

Tak, SOLIDARNI INACZEJ :-(((.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#365614

Na pociechę pozostaje nam świadomość, że kiedy Polskę dopada kataklizm albo wojna, wtedy my -Polacy, stajemy się jednym ciałem i ta pewność dodaje wiary w sens trwania Rzeczypospolitej.
Pozdrawiam:)

Vote up!
0
Vote down!
0
#365627

Powiem szczerze, że nie tęskno mi do kolejnego, narodowego kataklizmu. Tym bardziej, że mam wątpliwości odnośnie do ewentualnej postawy w takiej sytuacji znacznej części polskiego społeczeństwa... :-(.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#365629