Mieszanka Budyniowa 31 X/1 XI 09

Obrazek użytkownika Budyń78
Blog
Wczorajszy dzień dla jednym był okazją do wybrania się na cmentarze, dla drugich do halloweenowej żebraniny (może przyda się im, gdy kolejny kryzys dopadnie ich firmy i będziecie chodzić od domu do domu prosząc o kromkę chleba), dla jeszcze innych do udanych lub nieudanych spacerów grupowych. Krwawych i tęczowych.


Wyprawa na cmentarz paradoksalnie nastroiła mnie dość optymistycznie. Z dzieciństwa pamiętam, że było to zawsze dość poważne przedsięwzięcie, dziesiątka zawsze jechała koszmarnie długo, a na samym cmentarzu szło się i szło... Życzliwi komuniści zawsze też starali się o dodatkowe atrakcje, na przykład wyłączając na 1 listopada studnie, przynajmniej na Cmentarzu Wolskim. Teraz tramwaj jedzie dość szybko, a i odległość dla dorosłego o wiele krótsza, niż dla dziecka. Jednak żal, że dzieckiem się nie jest, gdy mija się tych wszystkich sprzedawców różnych, zapewne bardzo dobrych i bardzo niezdrowych rzeczy. "Za moich czasów" była zaś tylko wata cukrowa, której szczerze nienawidziłem. Na samym cmentarzu też jakoś ładniej, światełek tyle samo, ale więcej ozdób, ładniejszych niż kiedyś a do tego nieznikających już masowo z grobów. A jeszcze ZTM sprawy komunikacji rozwiązał w tym roku bardzo sprawnie, na Puławskiej dziesiątki i czwórki jeżdżą praktycznie jedna za drugą, a że rzadko mam okazję cokolwiek w Warszawie pochwalić, z tym większą radością to czynię.

Że droga na cmentarz daleka, wziąłem ze sobą książkę, dokładnie zaś "Mitologię domu bez klamek" Łysiaka, o której słyszałem różne głosy, a którą wreszcie udało mi się zacząć jakiś czas temu, a wczoraj - skończyć. Pozycja fajna, którą czyta się nieźle, tradycyjnie też przydatny zbiór kompromitujących cytatów (najsmakowitsze chyba te z Andrzeja Wajdy), niestety wrażenie psuje ostatni rozdział poświęcony sprawom upadku obyczajów. Łysiak zaczyna być ironiczny w sposób męczący i mało zabawny, do tego epatuje obrzydliwością w ilościach tak zmasowanych, że raczej budzi to chęć wyparcia, niż sprzeciw. Niemniej, całość dobra a pogłoski o obniżce formy okazały się być przesadzone. Najbardziej spodobała mi się puenta rozdziału na temat mitu demokracji:

Zapytano ludzi: która stacja pokazuje najlepsze dobranocki dla dzieci? Odpowiedź respondentów: Stacja TVN. Mimo, że TVN żadnych dobranocek nie pokazuje i nigdy nie pokazywała. Zupełnie jak ów tyczący czytelnictwa na wsi sondaż, który właśnie przeprowadzono wśród rolników. Wykazał, że wieśniacy czytają głównie pismo "Gromada - Rolnik Polski". Pismo to nie ukazuje się już od kilkunastu lat, zatem respondenci czytają zapewne bez ustanku numery archiwalne, przechowywane "con amore" wewnątrz chałup i stodół. Ci sami bystrzy ludzie - miłośnicy dobranocek TVN i czytelnicy dawnych numerów gazet - wybierają polityków do tego, żeby rządzili ludźmi. I to jest demokracja - zabawa, którą uprawiamy, bo inne gry są jeszcze gorsze.

...i tak myślałem sobie, czekając aż motorniczy zapali światło, bym mógł czytać dalej ( w międzyczasie zrobiło się dość ciemno), czy ludzkość, która przełamała tyle barier i granic w ostatnich dwóch wiekach, nie powinna wreszcie i w tej dziedzinie dokonać jakiegoś spektakularnego wynalazku...? I tak myślałem, oglądając napisy ONR na Skierniewickiej, wśród których moją uwagę wzbudziło jedno hasło, którego dawniej nie widywałem. "Wilno jest polskie". No, to na Wilno!

A gdy wróciłem do domu, pojawili się już wspomniani domokrążcy, na których wizytę kompletnie nie byłem przygotowany - tu jeszcze nie chodzili. Tak więc zaskoczony zamknąłem im drzwi przed nosem, zamiast dać cokolwiek, a sympatyczne dziewczynki uznały, że najzabawniejszym psikusem będzie zniszczenie napisu K+M+B na drzwiach. A że nie wierzę, że dzieciak, który do napisu już może dosięgnąć, nie wie, co on oznacza, to sobie myślę, że sądy o obecnym antychrześcijańskim charakterze Halloween, choćby i dla takich bachorów było to działanie bezmyślne - jakby się potwierdzały... Niezależnie od tego wszystkiego, dziwię się, że rodzice pozwalają takim dzieciom chodzić sobie po obcych domach bez opieki i bez kontroli, bo abstrahując od napisu czy strat, których doznać mogli inni nieprzygotowani, jest to po prostu niebezpieczne. Zwłaszcza, gdy będzie to właśnie ekipa trzech jedenasto-dwunastolatek. Bo przecież nie tylko w internecie nie wiesz, kto jest po drugiej stronie. Za drzwiami w nieznajomym domu również. Ciekawym, kiedy przeczytamy o jakimś nieszczęściu związanym z taką radosną zabawą.

Tymczasem w Krakowie równocześnie odbywały się dwie imprezy - marsz homoseksualistów i "zombie walk" czyli spacer gotyckich, punkowych i pokrewnych przebierańców, którzy zresztą planowali się w ten pierwszy pochód wmieszać. Byłoby to bardzo zabawne, zwłaszcza, że oczywiście tam, gdzie homoseksualiści i ich polityczni przyjaciele, tam też narodowcy. A tu jeszcze pokrwawieni zombie w łachmanach... Tyle tylko, że na marsz tęczowy pofatygowało się wszystkiego... 9 osób. Kilku homoseksualnych aktywistów, trochę więcej narodowców i cała chmara zombich - czy można wyobrazić sobie lepszą metaforę polskiego społeczeństwa?

zdjęcia z wczorajszego Zombie Walk w Krakowie

***

Zapraszam na koncert Spirit of 84 w klubie Dobra Karma na Górczewskiej 67 w Warszawie. Koncert odbędzie się 4 listopada (środa) o godz. 20, razem z nami zagra zespół Jack Input, a wejście kosztować będzie 8 zł. Podczas imprezy będzie też można za 25 zł kupić naszą płytę, której fragmentów można posłuchać m.in. na myspace. Osoby spoza Warszawy lub nie wybierające się na koncert płytę mogą zamawiać tutaj

Brak głosów

Komentarze

... nie od pary? Ale cóż to dla nich.

Pzdrwm

triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
Liberalizm to lewactwo sklepikarzy (i alibi aferzystów).

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#35788