700 tysięcy po raz pierwszy

Obrazek użytkownika Budyń78

Od rana trwa w Salonie24 idiotyczny plebiscyt, który, co stwierdzam ze smutkiem, zaczęła tym razem prawa strona. Lewa zaś radośnie dołączyła, podnosząc poziom idiotyzmu do kwadratu. Oto bowiem zaczęto sobie wyliczać, że na "paradzie równości" było wczoraj od tysiąca do 8 - 9 tysięcy, na Lednicę pojechało 70 tysięcy, zaś na Woodstocku bawiło się tysięcy 150. Tak więc najpierw wyliczono, że oto katolicyzm wygrał ze zboczeńcami 7:1, później zaś udowodniono, że przegrał z kolei 1 do 2 z Owsiakiem. Na użytek tego równania salonowa pseudolewica przyjęła, co zabawne, obraz Woodstocku z TV Trwam i uznała go za wielką, antykatolicką manifę. Wszystkie te wyliczanki są kompletnie żenujace, ponieważ pomijają całe tło, koncentrujac się tylko a suchych liczbach. Pora więc zauważyć kilka z morza pominiętych czynników.1. Parada równości - Lednica 2008. Parada odbywa się w wielkim mieście, w którym teoretycznie najwiecej jest młodych, otwartych i pozbawionych uprzedzeń (używając klisz organizatorów) ludzi, czyli potencjalnych uczestników takiej imprezy. Liczby tych ostatnich nie znamy, policja z reguły dane takie zaniża, organizator zawyża, można pokusić się o stwierdzenie, że prawda zapewne leży gdzieś pośrodku. Załóżmy więc, że na paradzie było kilka tysięcy osób, jednak na pewno była to liczba mniejsza, niż przed rokiem, gdy dane oficjalne mówiły o 10 tysiącach. Nie znam danych nieoficjalnych z roku 2007, jednak jeśli uznać, ze na tegorocznej paradzie pojawiła się 1/10 spodziewanej liczby uczestników, lub przynajmniej liczba o wiele mniejsza niż zeszłoroczna - można uznać, że organizatorzy nie odnieśli spodziewanego sukcesu. Warto zauważyć, ze o paradzie mówiło się w mediach mniej, niż rok temu, np. "Wiadomości" w ogóle zdaje się się nią nie zainteresowały. Będąc wczoraj na mieście w pobliżu miejsca rozwiązania parady widziałem grupki osób z niej powracających, jednak trudno uznać je za tłum (ok. 100 osób). Podsumowując - Warszawiacy paradę równości zignorowali. Lednica to miejsce, do którego trzeba specjalnie dojechać, a że olbrzymia większość uczestników podróżuje w grupach zorganizowanych, zgłaszających wcześniej akces, łatwiej jest oszacować liczbę uczestników. Osoby nastawione krytycznie wobec "parady równości" podkreślają, że w spotkaniu lednickim uczestniczyło 70 tysięcy osób. W porówananiu - brzmi to imponująco, jednak warto zwrócić uwagę, że organizatorzy spodziewali się 100 tysięcy. Mam też wrażenie, że w zeszłym roku taka właśnie liczba się na lednickich polach pojawiła. Tak więc, choć frekfencyjnie wciąż można uznać spotkanie za sukces, to jednak jest on mniejszy niż przed rokiem.2. Lednica - Woodstock Jak napisałem wcześniej, osoby stawiajace tą imprezę w kontrze przyjmują na użytek swojego równania obraz Woodstocku z TV Trwam - antykatolickiego spędu, na którym naćpane i pijane stado rzuca się w wir kopulacji bluźniąc Bogu i plując na wszystkie polskie świętości. I cieszą się, że na Lednicy jest o połowie mniej osób. Jest to bzdura. Gdyby faktycznie chodziło o porównanie imprezy chrześcijańskiej z, w tym równaniu, nihilistyczną, można by zestawiać Woodstock z festiwalem Song of Songs w Toruniu, wtedy zresztą byłoby to o wiele bardziej miażdżace zwycięstwo Owsiaka. Jednak przecież nie o uczciwe porównania tu chodzi, a o fajerwerki. Tymczasem jednak warto uświadomić sobie kilka spraw. Po pierwsze: nie każdy, kto jedzie na Lednicę, jedzie tam, by doświadczyć silnych duchowych emocji. Istnieje tam spora grupa - i od znajomych jeżdżacych na Lednicę wiem, ze z roku na rok coraz większa - która jedzie tam w dużym stopniu z tych samych przyczyn, dla których wiele osób jedzie na Woodstock. Po prostu, można wyrwać się z domu, gdzieś pojechać, spotkać znajomych. A religijny charakter imprezy powoduje, że rodzice prędzej puszczą młodego człowieka na Lednicę, niż na Woodstock. Nie znaczy to oczywiście, że dla tej grupy czynnik religijny nie jest w ogóle ważny, nie mnie to oceniać. Jednak będąc na Lednicy raz czułem się podobnie, jak czułem się kilka lat wcześniej na Woodstocku. Mnóstwo młodych osób, siedzących, rozmawiajacych, śmiejących się, z których nie wszyscy wstawali, gdy trzeba było się modlić. Pisząc wprost - dla mnie Lednica osobiście nie była przeżyciem religijnym (byłem tam raz, w roku 2006), właśnie z powodu obecności wielu osób, które wygladały na zupełnie przypadkowe i traktujące całą imprezę tylko jako piknik. Znam jednak wiele osób, które widząc zjawiska o których piszę, przeżywają Lednicę głębiej i jeżdżą tam po przeżycia duchowe. Co więcej - znajdują je. Woodstock z kolei choć nie jest wolny od patologii, które mu się przypisuje i nie jest już od dawna miejscem dla mnie pociągającym, nie może być jednak stawiany w opozycji do Lednicy, także z przyczyn ideowych. Co prawda, Owsiak lansuje tam wyznawców Kriszny, z drugiej jednak strony to na Woodstocku dla tych 150 tysięcy ludzi mógł w zeszłe lato zagrać katolicka supergrupa 2tm,3, a rok wcześniej pokrewna Armia dla ponad 100 tysięcy śpiewała "Jezus Chrystus jest Panem". Zarzutem wobec Woodstocku może być organizowanie prania mózgów pogadankami różnych gwiazdeczek w rodzaju Moniki Olejnik, jednak coś czuję, że uczestnicy niespecjalnie się tym w ogóle przejmują, podobnie jak do Krisznowców chodzą się najeść za darmo, nie zaś poznawać tajniki ich wiary. Na Lednicy dwa lata temu gwiazdą był ksiądz Dziwisz, w zeszłym roku pojawił się nawet biskup Paetz, więc tu też można mieć mieszane uczucia. Nie było mnie w tym roku, więc nie wiem, czy prawem serii do młodzieży nie przemawiał tym razem ksiądz Wielgus, mam nadzieję, że nie. Ostatnią sprawą jest to, że obie imprezy (Woodstock i Lednica) mają w dużym stopniu ten sam target i wiele osób w czerwcu jedzie na Lednicę, a w lipcu/sierpniu do Kostrzyna i sprzeczności wielkiej w tym nie widzi. Każdy ma swój rozum i jadąc na Woodstock nie musi korzystać ze wszystkich możliwości zeszmacenia się, jakie miejsce to stwarza. Zestawianie obu imprez, z jednej strony o odmiennym charakterze, z drugiej - posiadających liczną grupę uczestników obu - jest jedynie aktem złej woli, służącym nakręcaniu kłótni i niczemu więcej. Dla większosci uczestników nie są to wrogie sobie demonstracje, choć tak chcą je malować zwolennicy dorabiania ideologii do wszystkiego...a na koncercie Scorpionsów robionym w ramach Inwazji Mocy bawiło się w swoim czasie 700 tysięcy ludzi. A ile było na mszach papieskich? Jak ktoś chce się licytować, niech się bawi dalej.Stagaz - Warszawa vs Lednica 1:70. Potęga normalności.Maruti - Stan meczu: Kostrzyn nad Odrą - Lednica 2:1, Geje - Obroncy Życia 2:1

Brak głosów