A podatek na establishment postkomunistyczny... ?
... czyli frycowe.
Przy okazji rozmaitych dyskusji na tematat finasów w dziedzinach szczegółowych wychodzą na jaw dziwne rzeczy, z matematycznego puntu widzenia zaskakujące. Weźmy służbę zdrowia, a w niej np.leczenie nowotorów.Oto okazuje się, że przy naszym PKB sięgającym 64% średniego produktu unijnego, wydatki na leczenie onkologiczne wynoszą 28% średniej unijnej. I tego typu dysproporcje nie są w Polsce czymś wyjątkowym.
Powstaje zatem zasadne pytanie - co się dzieje z tymi pieniędzmi,gdzie się podziała ta różnica ?
Są trzy możliwośći, wzajemnie się nie wykluczające:
1. niegospodarność - błędna alokacja środków jak np. na szkolenia
2. transfery zagraniczne wskutek błędnej polityki podatkowej wobec banków czy sieci handlowych
3. podatek na establishment podobny do podatku inflacyjnego - przecież i szkolenia można zlecać krewnym i znajomym królika.
Wiele się mówi o podatkach, o polityce finansowej i w tym kontekście właśnie zwykle porusza się problem
kosztowności ruchu związkowego. Jest rzeczą oczywistą, że w systemie sfunkcjonalizowanych patologii jaką jest "III RP", z natury rzeczy patologie związków ominąć nie mogą. Ale z tej krótkiej listy widać wyraźnie, że koszty
związków to pikuś. Staje się wobec tego oczywiste, że związkowe finanse uzywane są jako zasłona dymna używana dla odwrócenia uwagi od innych znacznie gruszych lewych interesów i tu trzeba postawić pytanie -
- jakiej wysokości podatek, w postaci różnych ukrytych kosztów, płacimy na establishment, establishment
postkomunistyczny ?
Kiedyś czlowiek musiał płacić dziesięcinę i narzekał. A teraz kwoty znacznie przekraczają ten poziom.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1280 odsłon