Skutecznie i bezpiecznie

Obrazek użytkownika Popruch
Blog

"W tym kraju pełnym demokracji władza strasznie lubi się przy... do wszystkiego".

Ten krótki cytat z pewnego forum, kompletnie nie związanego z polityką w jakiejkolwiek postaci jasno obrazuje ustrój, jaki obowiązuje w naszym kraju. Demokracja to fikcja, wolność to utopia, wolna wola to mrzonka.

Wielkimi krokami zbilża się 10 kwietnia. Nikomu w tym miejscu nie musze tłumaczyć, co dla mnie oznacza ta data. I nie tylko dla mnie. W całym kraju i poza nim miliony ludzi zbierze się, by uczcić pamięć ludzi perfidnie posłanych na śmierć, i cicho pokazać osobom w jakikolwiek sposób za nią odpowiedzialnym, że zostaną przez społeczeństwo rozliczeni. Oni myślą, że złapali Pana Boga z a nogi, bo siedzą ciut wyżej i mają władzę. Ale zapomnieli, że stołki mają to do siebie, że się z nich spada, jeśli włazi się na nie zbyt lekkomyślnie. Wie o tym każde dziecko. Właśnie, dzieci chyba są mądrzejsze...

Ale do rzeczy

Każdy z nas zdaje sobie sprawę z tego, że 10 kwietnia cała Polska, a przynajmniej ci, którzy czują przez skórę, że coś jest nie tak, będzie chciała zamanifestować swoje obawy. Wiedząc to, musimy zdawać sobie sprawę z kilku faktów:

  1. My chcemy manifestacji pokojowej
  2. Środowiska nam obce wręcz przeciwnie, dążyć będą do prowokacji, zmieszek
  3. TVNy, Polsaty, Supersracje, i nazywana już obecnie reżimową telewizja polska, nie działają na naszą korzyść
  4. Policja będzie dążyła najpierw do zablokowania manifestacji drogami prawnymi (to standard, ale wiadomo, zbyt to ważna data, a i prezydent, premier itp wiedzą, że nie da się tego uciszyć ot tak sobie, więc ten punkt pomijam), nastepnie będą chcieli ograniczyć liczbę ludzi w niej uczestniczących, następnie kontrolować sytuację, a na końcu powyłapywać co bardziej rześkich aktywistów.

Tak, Policja podchodzi do 10 kwietnia standardowo (no, może trochę rzetelniej ze względu na wagę i symbolikę daty), zastosowane zostaną wobec tego wszelkie procedury używane podczas takich wydarzeń.

Przejdźmy wobec tego do konkretów.

Podstawowe, ogólne informacje:

  1. Po pierwsze: Jeśli należymy do jakiejś zarejestrowanej organizacji, musimy mieć świadomość, że policja z urzędu monitoruje takie grupy. Jesli więc jesteśmy w takiej grupie aktywistami, znane są nasze personalia, numer telefonu (a co za tym idzie IMEI aparatu), znajomi, kontakty (numery z którymi często się kontaktujemy), billingi itp. Dokładając do tego statystyczny podsłuch w zeszłym roku co 40 obywatela naszego kraju, dopełnia to obrazu inwigilacji tego medium. Do kwestii telefonów komórkowych jeszcze wrócę.
  2. Po drugie: Jeśli udzielamy się często na jakimś forum o tematyce politycznej: każdy nasz krok skanowany jest przez policyjne roboty (ażeby się przekonać, że to nie bajka, wystarczy zainstalować na prywatnym komputerze prosty programik PeerGuardian i ustawić blokowanie każdego podejrzanego ruchu do nas, zobaczyćie, czego nie jesteście świadomi na codzień). Jeżeli jeszcze udzielamy się ideologicznie i logicznie na takim forum, możemy być na 100% pewni, że znane są nasze adresy mail (i zawartość skrzynek), log stron WWW, jakie odwiedzamy, logi komunikatorów (np Gadu-Gadu), a na zachodzie od jakiegoś czasu również transkrypcje rozmów przez Skype.
  3. Po trzecie: znajomość naszych personaliów to również (albo przede wszystkim) znajomość numerów PESEL i NIP. PESEL - log przebytych chorób i zakupionych leków, NIP - wszelkie sprawy finansowe. Prawo jazdy i dowód rejestracyjny też nie są bez znaczenia. Dołóżmy do tego monitoring serwisów aukcyjnych i przelewów bankowych, a będziemy mgliście wiedzieć, jak bardzo na widelcu są osoby, które w jakikolwiek sposób miałyby ochotę i możliwości zaszkodzenia rządzącej klice.

Nie czarujmy się, że w policji pracują myślący ludzie i sa po naszej stronie. To, że tam tacy są, nie znaczy to dla nas kompletnie niczego. Najwięcej zbrodni w historii ludzkości popełniono przez POSŁUSZEŃSTO, dużo więcej niż przez nieposłuszeństwo. W wojsku podwładny musi wypełniać rozkazy przełozonego (inaczej, przynajmniej formalnie może być kulka w łeb), w policji to samo. A jeśli taka osoba zacznie sie moralnie przełamywać, szybciutko na ziemie sprowadzą ją konsekwencje służbowe, wizja braku pracy i głodu, problemów rodzinnych i prawnych. I strzeli, takim czy innym pociskiem (o policyjnych zabawkach pisałem w innym moim wpisie).

Zdając sobie sprawę z tego, co napisałem powyżej możemy już zadać sobie pytanie:

Jak bezpiecznie dotrzeć na miejsce ?
Kilka prostych rad, jeśli się z nimi nie zgadzacie: proszę o komentarze.

  1. 1. Nie mówcie na forum że i gdzie się wybieracie, a już napewno żadnych innych informacji (że jedzie kilka osób, jakim środkiem transportu, jaką trasą itp). Fora są monitorowane i każda taka informacja to ułatwienie dla służb, a dla nas utrudnienie dotarcia. dokładnie taka sama sytuacja ma się w przypadku maili. Jeśli już musicie, ustalcie podczas osobistego spotkanie jakiś kod. Np że jedziecie zobaczyć się z chorą matką, mieszkającą niedlaeko miejsca docelowego, cokolwiek, co nie będzie miało związku z prawdziwym celem podróży.
  2. Kupcie w komisie stary, tani telefon komórkowy, a w punkcie sprzedaży starter jakiegoś pre-paida (Tak-Tak, Play, Simplus, POP, Heyah, Play itp). Aktywujcie go z dala od domu i przy wyłączonym własnym telefonie. Jeśli już koniecznie musicie zabrać własny aparat: Wyłączcie go i wyjmijcie z niego baterie. Pamiętajcie, by NIGDY nie wkładać nowej karty do waszego telefonu. Wtedy koniec. W sieci operatora zapisywane są zawsze pary (IMEI aparatu i numer mSIM karty, wnioski wyciągnijcie sami). Telefon komórkowy do użycie tylko w sytuacjach awaryjnych. Generalnie powinien być wyłączony na czas transportu. Co z tego, że powiemy że jediemy inną trasą, jeśli jesteśmy łatwi do namierzenia ? A na miejscu w tłumie i tak nikt was nie namierzy, za dużo ludzi, za dużo zakłóceń. Numery zapiszcie sobie i przekazujcie osobiście. Najlepiej nauczcie sie na pamięć. Umożliwi to kontakt w przypadku utraty/konfiskaty aparatu.
  3. Jeśli komuś zdradzicie trasę i środek transportu: jedźcie inną trasą i/lub innym środkiem transportu. Nie zdradzajcie personaliów osób, które z wami jadą (np autem), inni moga nie być tak przezorni jak ty.

Ok, dojechaliśmy. Jak to wszystko przeżyć ?

  1. Po pierwsze: kamuflaż. Niedopuszczalne są krzykliwe kolory, ani charakterystyczne ciuchy - najłatwiej nas zidentyfikować. Im bardziej wtopimy się w tłum, tym bezpieczniej. Jesli ktoś ma pod kurtkę coś nieprzemakalnego, ale oddychającego, niech założy, o tym za chwilę. Żadnych noży, jedynie dowód osobisty i drobniaki na transport do noclegu (jeśli nocujemy), lub innego miejsca, gdzie mamy rzeczy. No i ten telefon z komisu z naładowaną baterią. Stare aparaty są najlepsze, bo można baterię szybko wymienić. Najlepszym sposobem jest włożenie kawałka folii pomiędzy styki baterii i aparatu, żeby można ją było w kluczowym momencie szybko usunąć i uruchomić aparat.
  2. Po drugie: dotarcie na miejsce. Policja ZAWSZE obstawia okoliczne uliczki, w których stoją suki (znają tę nazwę wszyscy chyba) i armatki wodne, w takiej odległości, żeby bez korków dojechać na miejsce zdarzenia maksymalnie w 5 minut. Warto wcześniej rozpoznać teren i opracowac sobie drogę ewakuacji w sytuacji kryzysowej. Na miejscu dodatkowo będzie kupa policji, może nawet na koniach. W tłumie będzie roiło się od tajniaków, wyłapujących co aktywniejsze jednostki (czekają aż ktoś taki znajdzie się "z brzegu", odciągają w ustronne miejsce i ten ktoś już na manifestację nie wraca). W przypadku zamieszek wkraczają siepacze z plastikowymi tarczami, pałkami i odziani od stóp do głów. Generalnie (bez urazy panowie, wielu z was pewnie jest logicznie myślącymi i miłymi ludźmi, ale ten kontekst...) "zakute łby", których jedynym celem jest pacyfikacja tłumu.
  3. Po trzecie: nie bez znaczenia jest tutaj tzw. "gadane", i forma fizyczna. Gadane w razie pyskówek i aresztowania, forma fizyczna w przypadku konieczności ucieczki, obrony siebie lub innych. Nie mamy ŻADNEJ broni, ani czegokolwiek, co mogłoby nią być, w końcu to manifestacja pokojowa, taka żałobna trochę. Jeśli, to na własną odpowiedzialność, policja i tłum są bezlitośni i musimy liczyć się z konsekwencjami.
  4. Po czwarte: jesteśmy bezwzględnie trzeźwi. Każdy, kto nie trzyma się tego zakazu (zakazu picia), powinien być bezwzględnie usuwany z grupy, bez względu na to czy to kolega, przyjaciel, czy szef grupy. Taka osoba generuje poważne zagrożenie (swoją osobą i konsekwencjami jego pijaństwa w przypadku aresztowania), dla siebie i osób wkoło.
  5. Po piąte: policja wszystko nagrywa: tajniacy, monitoring miejski. Jeśli macie sprzęt, który możecie w ekstremalnej sytuacji (np podejrzenie, że będziecie aresztowani) przekazać zaufanej osobie, weźcie go i bezlitośnie rejestrujcie wszystko, co dzieje się wokół was. Policja lubi łamać prawo: nie legitymują się, nie przestrzegają naszych praw. A jak coś sknocą, to kryją własne 4 litery i nigdy nie ma winnych. Chyba, że mamy bezpośredni dowód. (choć zdarząły się przypadki, że do odpowiedzialności pociągane były osoby rejestrujące łamanie prawa przez policję, to jednak nie dajmy się zastraszyć i zwariować, w końcu to Kongo, czy nasza ojczyzna ?)
  6. Po szóste: jeśli już dojdzie do wjazdu armatek i szturmu: przyda się przeciwdeszczowa podpinka, gogle na oczy (nawet takie z II wojny światowej, jak AfrikaKorps miały na wyposażeniu, małe, składane, szczelne, do dziś szyte dla miłosników militariów, śmiesznie tanie i pomimo że w przeszłości nosili je nasi wrogowie - niezwykle praktyczne) i dobry refleks. Z plastikowymi tarczami, tonfami, pałkami, hałmami i zbrojami pojedynczo nie mamy szans. Możemy tylko w kupie, złączeni

Aresztowanie
Jeśli jednak już zdarzyło nam się zostać "wyłuskanym". Musimy zdawać sobie sprawę, że policja w obecnej chwili, a już ci, którzy sa na takiej akcji, mają mentalność siepaczy z mafii. Z reguły sprawni fizycznie, napakowani testosteronem. Mogą "poszturchać" (dla nas może to oznaczać siniaki, przestawienie szczęki, utratę zęba albo coś jeszcze), zakłuć w kajdanki, wrzucić do suki i zawieźć na przesłuchanie. Opór jest bezcelowy, jak już znajdziemy się w ich łapach. Nie walczmy. Tylko gęba na kłódkę. Nic nie podpisujcie, nie lejcie w gacie.

Na każde pytanie możecie odpowiadać: nazywam się, mieszkam tu i tu. Ewentualnie na pytanie, po co tam byliśmy możemy coś wymysleć, np że zwiedzaliśmy i trafiliśmy przypadkiem na taką imprezę, nawet nie wiemy co to takiego i dlaczego zostaliśmy zatrzymani, ale krótko. Żadnych dyskusji. Nie odpowiadamy na pytania. Bo zaczniemy się wykładać. Powtarzajmy jak mantrę: nazywam się, mieszkam itp. Żadnych żartów. Oni będą stosowali na przesłuchaniu najrózniejsze sztuczki. TO WY JESTEŚCIE PODEJRZANI.

Dobry i zły policjant jest na porządku dziennym, ale w mało ewidentnej formie. Będą straszyli aresztem, konsekwencjami w pracy, grzywną. Guzik mogą wam zrobić. Jak mantrę.... Standardową procedurą jest tekst, że sypnęli was znajomi, że oni już wszystko wiedzą. Mogą to podeprzeć jakimiś przekonującymi nawet bardzo argumentami. Powiedzą, że możesz siedzieć z nimi bardzo długo, ale jak wszystko powiesz (sformułowania moga być różne, pomożesz, dasz cynk itp, wymyślcie sobie), to was puszczą do domu i zero problemów. A wy jak mantrę... Pamiętajcie, nawet, jeśli ktoś was faktycznie sypnął: WY NIE SYPIECIE, koniec i kropka. Inaczej stracicie do siebie szacunek, a to sypanie będzie ciągneło się za wami jak smród po gaciach. Poza tym nie ma litości dla kabli (nikt ich nie szanuje, w tym policja).

Wiem, to trudne, boimy się, nerwy puszczają, emocje, adrenalina. Kilka głębszych oddechów i mantra... W takim momencie trzeba być silnym. Nie dajcie się wciągnąć w rozmowę, nabrać na teksty w stylu "wie pan/pani, my tez nie chcemy tu być, też mamy swoje rodziny, pomóż nam, to nie będziesz miał problemów" i tego typu bzdety. Oczywiście odpowiednio zaintonowane, inne sformułowania, przeplatane z insynuacjami i groźbami odpowiedzialności itp.

W tym temacie chyba nie ma lepszej recepty, ja kta mantra.

Musimy zdać sobie sprawę, że obecna sytuacja polityczna wygląda nieciekawie. Prowokacje będą częste, policyjne, opłacane, celowo wzniecany niepokój. Uważajmy na wszystkich nad-aktywnych. Nie dajmy się wciągać w żadne spontaniczne akcje. Jesteśmy tam w jednym celu: uczcić pamięć i spokojnie zamanifestować nasz sprzeciw (co nie oznacza faktycznie ciszy, ale raczej brak rozróby).

Zamiast robić to




Lepiej róbmy to, przynajmniej nikt nas nie oskarży


To wszystko. Każde inne działanie jest nam wrogie. A prowokowac będą i tajniacy, i policja oficjalnie, i prowokatorzy (opłacani, albo poprostu użyteczni idioci lub zwykłe lemmingi), reporterzy "opiniotwórczych mediów". Każdy, kto ma w tym interes. Dlatego tak ważny jest spokój oraz przygotowanie psychiczne i fizyczne, które dają pewność siebie. Oni są przygotowani profesjonalnie, to i my nie odwalajmy fuszerki, bo przegramy na starcie.

Każda akcja wroga nam, spotka się z apatią policji i służb porządkowych, każda nasza ostra reakcja spotka się z represjami.

Trzymając się tych zasad, mamy zwiekszone szanse szczęśliwego powrotu do domu.

To tak pokrótce. Wpis miał być bardziej rozbudowany, ale byłby zbyt długi, jeśli ktoś chce konkretów, proszę o informacje, może będzie ciąg dalszy.

Jeśli ktoś miałby pytania, albo opinie, że czegoś brakuje, prosze o komentarze. Krytyka mile widziana, chetnie zweryfikuję swoją wiedzę, ale musze mieć podstawy w postaci argumentów. Dlatego prosze o krytykę konstruktywną.

Brak głosów

Komentarze

Proponuję Ctrl A, Ctrl C i skopiować (Ctrl V) cały artykuł bo może się przydać.
Oczywiście nie robimy nic nielegalnego, nie popełniamy przestępstw, ale tajniacy wszystkich reżimów nagminnie popełniaja przestępstwa.
Z ostatnich doświadczeń białoruskich: wszystkie uliczki były zablokowane, więc demonstranci musieli iść trasą proponowaną przez policję na plac z budynkami rządowymi (kompletnie nie bronionymi!). W tym momencie z tłumu wyszedł pluton prowokatorów i zaczął demolować budynki.
Prezydent Łukaszenka mówił później, że doszło do niszczenia gmachów rządowych, więc interwencja była konieczna.
Inne doświadczenie: na spotkanie z J.Kaczyńskim autobus z Poznania dojechał bez przeszkód, bo ludzie zawiadamiali się personalnie (bez telefonów komórkowych i maili). Krakowiacy mieli 2 godzinną "kontrolę drogową" i dotarli po spotkaniu.
To duża uciążliwość, ale należy traktować maile, SMS-y i telefony jako informacje dla ABW (tak teraz nazywa się SB).
Przy obecnym stanie techniki wszelka konspiracja jest niemożliwa (zauważyliście, że wszystkie nowe sygnalizacje świetlne mają kamery?), ale nie należy im ułatwiać. Szansą może być masowość.
Siergiej Tretiakow - ostatni uciekinier z KGB mówił, że mieli prosty kod - jak umawiali się przez telefon na czwartek o 18 -tej, to znaczyło środa 17-ta.

Vote up!
0
Vote down!
0

Leopold

#138526