Nasze miejsce

Obrazek użytkownika Popruch
Idee

Przyjęło się, że żyjemy z dnia na dzień, zarabiając pieniądze, gnając do przodu, nie patrząc w tył, bo po co. No własnie, po co ?

Zastanawiałem się nad tym od pewnego czasu. Po co ? I doszedłem do kilku ciekawych wniosków. Żyjąc z dnia na dzień, bez umiejscowienia się w czasie i przestrzeni stajemy się tylko zbitkiem mięsa płacącego podatki. Zmęczeni wstajemy rano, pracujemy, wracamy do domu, śpimy i rano od nowa. Jeszcze oglądamy TV, w których próżno szukać wzniosłych treści. Dominują newsy chwili: mama madzi, różowe majtki celebrytów, alarmy po fakcie, zdrajcy z przyklejonym usmiechem.... No własnie. Zdrajcy. Co to znaczy w ogóle ? Jak zdefiniujemy zdradę ? Czy przeciętnemu Kowalskiemu w ogóle to słowo coś mówi ? Jakie ma on znaczenie ?

Jesli patrzymy na świat przez pryzmat tu i teraz, to właściwie pojęcie zdrady nie ma prawa bytu. Bo co to oznacza ? Że żona nam się puściła, a przyrzekała wierność ? Że ktoś nam znowu zabiera pieniądze z portfela, mówiąc, ze to przecież dla naszego dobra, bo my na pewno nie potrafilibyśmy ich dobrze spożytkować, a oni potrafią i się zaopiekują wszystkimi naszymi dobrami. "Chcemy waszego dobra", mówią. Ciekawe ile tych dóbr chcą ?

No własnie. Jak zdefiniować zdradę w trybie życia tu i teraz ? Ja jakoś nie potrafię, poza własnie tymi dwoma przypadkami. I tak ma myśleć przeciętny Kowalski. Nic więcej. Z dwóch powodów: kradziez pieniędzy można ukryć w gąszczu cyferek, w których nie każdy musi się orientować i nie każdy się orientuje, dodając z trudem do 10, a zdradę w rodzinie rozwiązuje sie w rodzinie. I tyle. Nic więcej. Przeciętny Kowalski nie może poznać pojecia zdrady, które będzie uniwersalne. Które pojmie każdy, bez względu na pochodzenie społeczne, wykształcenie, poglądy polityczne i wiek.

Analizując historię własnej rodziny (i historię ogólnie) napotykamy się na wiele wydarzeń, o których nie mieliśmy pojęcia, sytuacji, jakie spotykamy na codzień, oraz tych niecodziennych, często traumatycznych, wojennych. Poznając je, konfrontujemy swoją rzeczywistość z rzeczywistością historyczną, nasze reakcje z reakcjami bliskich, efekty naszych działać z działaniami postaci dla nas już historycznych. Uczymy się na cudzych błędach, dostrzegamy co przynosi ponadczasowe korzyści, co doraźne, czego moglibyśmy się wstydzić, z czego być dumni.

Dostrzegamy też. że każda dobra decyzja, i każda zła decyzja odbija się nie tylko na nas, ale też na naszych dzieciach i wnukach. Dore popłacają, złe wręcz przeciwnie. I zaczynamy dostrzegać, że nasze decyzje będą miały dokładnie takie same konsekwencje wobec naszych dzieci i wnuków. Zaczynamy dostrzegać szerszy obraz. Zdrada przestaje ograniczac się do łóżka, kradzież do portfela. Zdrada ideałów, narodu, ma szerokie konsekwencje, które ponoszą wszyscy. Hisoria ocenia bezlitośnie. Możemy się od niej wiele rzeczy nauczyć. Pod warunkiem, że będziemy chcieli jej słuchać.

Nasze miejsce na Ziemi zdefiniowane jest tym, kim jesteśmy, skąd się wywodzimy, jakie decyzje podejmowali nasi przodkowie. Czy byli ludźmi prawymi, podejmowali mądre decyzje, czy możemy być dumni z dziedzictwa, które pozostawili ? A jeśli nie, to chyba najwyższy czas wyciągnąć z tego wnioski. Ponieważ to będzie miało wpływ na nastepne pokolenia. Na nasze dzieci. One też kiedyś zadadzą takie pytanie. Czy będziemy dumni z odpowiedzi, jaką uzyskają, kiedy zapytaja o nas ?

To zrozumie każdy, niezależnie od wykształcenia, poglądów politycznych, wieku. I dlatego właśnie szary Kowalski ma nigdy o tym nie myśleć. Nie daj Boże zaczął by się zastanawiać, co faktycznie jest zdradą, kto zdradził i kogo. I jaki to będzie miało wpływ na niego, ale przede wszystkim na jego dzieci.

I zacznie być naprawde wkurzony.

Brak głosów