Magia osoby
Tata Łukaszka i dziadek Łukaszka szli przez osiedle rozmawiając o tym i o owym.
- Ale już tak nie będzie - zasmucił się dziadek. - Wszystko przez to rozporządzenie ministra! Trzeba być imbecylem, żeby coś takiego podpisać!
- Dziadek się nie zna - złościł się tata. - Głupi to oni na pewno nie są. Tylko złodzieje! Łapówkę wziął, ot co! A teraz udaje! Pajac!
- Co ty opowiadasz! Przecież jak go pokazują w telewizji to siedzi jak taka sierota, a jak coś powie, to jeszcze gorzej! Głupek i tyle!
- Nie chciałbym oceniał kogoś po wyglądzie... - zastrzegł się tata Łukaszka, po czym ocenił wygląd ministra, jego twarz, sposób ubierania się, mówienia i jeszcze parę innych rzeczy.
I tak sobie szli rozmawiając, aż zauważyli pod osiedlowym domem kultury pewne zamieszanie. podeszli bliżej - a tam minister! Ten sam! W osobie własnej! I w otoczeniu ochrony.
I tak się jakoś złożyło, że minister podszedł akurat do nich i zapytał o coś banalnego, potem pytał o osiedlowy dom kultury, a na koniec zaczął opowiadać o swojej pracy. A konkretnie o tym, jak mu w niej źle i koalicjant nie daje mu pracować porządnie. Choć jeszcze przed chwilą tata i dziadek nazywali go "imbecylem" i "pajacem", teraz grzecznie z nim rozmawiali i tytułowali "imbecyla" i "pajaca" panem ministrem.
Pogadali tak przez kilka minut po czym rozstali się przyjaźnie. Minister wsiadł do limuzyny, a dziadek i tata poszli do domu. Szli tak w milczeniu kilka minut, po czym dziadek zagaił:
- Właściwie ten minister nie jest taki głupi...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 745 odsłon