Agencja nietowarzyska

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra
Wszędzie na osiedlu szalała wiosna. Zieleń eksplodowała i pokryła drzewa, krzewy, trawniki. Zakryła tym samym różne nieprzyjemne rzeczy, które wymagałyby sprzątnięcia lub interwencji dozorcy. Ale pod blokiem Hiobowskich zieleń jakby kiepsko zakryła. - Taki brud pod naszym blokiem, czemu dozorczyni nic nie robi? – dziwili się wszyscy lokatorzy. Aż babcia Łukaszka nie wytrzymała i wysłała dziadka Łukaszka, żeby zrobił awanturę. Dziadek nie bardzo chciał iść, ale został przez babcię bardzo mocno zmotywowany. Poszedł więc na piętro na którym mieszkali państwo Sitko i zadzwonił do drzwi. Otworzył mu pan Sitko. Zmęczony, zaniedbany, zmięty i zarośnięty. - Żony nie ma – wyjaśnił na wstępie i zaprosił dziadka Łukaszka do środka. Środek mieszkania wyglądał mniej więcej tak jak pan Sitko. - Widzę – odparł dziadek. – A kiedy wróci? - Jak ją wypuszczą ze szpitala. - Jest w szpitalu??? A co się stało??? - Nic. Trzy lata temu zapisała się do laryngologa i teraz przyszedł czas na wizytę... - To dlaczego leży w szpitalu??? - Bo po pierwsze boi się, żeby jej kolejka nie przepadła, a po drugie minister wprowadził zakaz stania w kolejkach. Więc pacjenci leżą. Tak co kwadrans przechodzi z łóżka na łóżko i dziś rano była już dwie sale od gabinetu. Dziadek rozejrzał się po mieszkaniu. - Pewno panu ciężko, co? - Bardzo – szepnął smutno pan Sitko i usiadł ciężko przy stole. – Schowała mi otwieracz do butelek... Ktoś zadzwonił do drzwi. Dziadek poszedł otworzyć. Na progu stała jakaś pani w średnim wieku o rubensowskich kształtach, ubrana w płaszcz i z walizką w ręku. - Pan Sitko? – spytała energicznie. - Jest w środku – i dziadek przepuścił ją do wnętrza. Pani weszła do pokoju, stanęła przed panem Sitko i oświadczyła energicznie: - Ja z agencji. Dziadek Łukaszka spojrzał w osłupieniu na pana Sitko. - Czy pan oszalał? Kobietę pan do domu sprasza? - Dom bez kobiecej ręki to nie dom – rzekł sentencjonalnie pan Sitko. - Ale kobieta z agencji towarzyskiej?! - Chwileczkę – przerwała energicznie pani. – Ja nie jestem z agencji towarzyskiej. Jestem z agencji nietowarzyskiej. - A co to za różnica? - Zaraz panu pokażę – i pani energicznie rozpięła płaszcz. Dziadek profilaktycznie zasłonił się oczy, ale okazało się, że pani nie ma pod nim negliżu, odważnej bielizny czy też wyzywającego wdzianka z lateksu lecz fartuch kuchenny. Zdumienie dziadka wzrosło jeszcze bardziej. Pani energicznie otworzyła walizkę, wyjęła z niej utensylia do sprzątania i huknęła na pana Sitko: - A ty, stary, co tak siedzisz?! Ruszże się wreszcie! Nie będę ci wszystkiego pod dziób podtykać, jak ten dom wygląda?! Jak ty wyglądasz?! Jazda mi się umyć i ogolić, a potem bierzesz się za mycie naczyń! Ja w tym czasie zrobię obiad. Ruchy, ruchy!! I pani gderając poszła energicznie do kuchni. - Tak jak panu mówiłem – uśmiechnięty pan Sitko wstał od stołu. - Dom bez kobiecej ręki to nie dom.
5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)