Liberał w konserwie

Obrazek użytkownika Bartosz Wasilewski
Idee

Mówi się, że polskie społeczeństwo jest konserwatywne i prawicowe. Koronnym, empirycznym dowodem jest całkowita dominacja na polskiej scenie politycznej prawicowych partii politycznych od 2005 roku. Poza tym, wciąż jeszcze typ Polaka-katolika jest powszechny i statystycznie opisany. Nasze społeczeństwo jest silnie podzielone - na część wiejską (tzw. Polska "B") i miejską. Wskazuje się jednak, że wieś głosuje na PiS, miasto na PO a więc wszyscy głosują na prawicę, bo choć PiS szermuje hasłami socjalnymi, a Platforma jest liberalna "obyczajowo" to jednak rdzeń obu partii jest prawicowy, a więc - konserwatywny.

Czy Polacy stali się homogeniczni? Skoro nie potrafią już prowadzić sporów politycznych, ekscytują się personalnymi i partyjnymi sporami bulterierów platformy i PiS zamiast tworzyć jakikolwiek dyskurs polityczny? Badania socjologiczne wskazują, że mentalność ideologiczna Polaków się zmienia - więcej z nas akceptuje rozwody i aborcje. Tworzą się jakby dwie płaszczyzny ideologii Polaka - z jednej strony (prawie) wszyscy chodzimy do Kościoła, uczestniczymy w świętach katolickich, pościmy w Wigilię. Z drugiej strony sami wyznaczamy sobie zasady morale - jak typowi liberałowie. Tworzą się dwa równoległe systemy moralne - zewnętrzny - katolicki i wewnętrzny - prywatny, indywidualny, a więc - liberalny.

Takie są masy. A elity? Tradycyjnie lewicowe i liberalne. Gro nauczycieli akademickich (wyłączając niektóre kierunki np. politologię, ekonomię) ma lewicowe poglądy. Paradoksalnie to właśnie oni, liberalne elity najbardziej przyczyniają się do ugruntowania konserwatywnej hegemonii w Polsce.

Dlaczego tak twierdzę?

Dlatego, że od 2005 roku, czyli roku sromotnej klęski lewicy, liberalne elity nie wykorzystują swoje potencjału do tego, aby wskrzesić dyskurs polityczny na linii prawica - lewica. Ich krytyka duetu PiS-PO sprowadzała się raczej do "humorystycznego szyderstwa". Ich "intelektualna wyższość" nad "pisowcami" była tak "oczywista", że nikt nie podjął próby rzeczowej polemiki. Reakcją na ideę IV RP (jeden z najbardziej konkretnych programów politycznych po 1989 roku!), było głupkowate gadanie o faszystach i państwie totalitarnym. Liberalne elity skutecznie obrzydziły Polakom "Kaczorów", ale dziś nie lubi się ich dla tego, że są niscy i mało reprezentacyjni w "Europie". Zwycięstwo ich przeciwników jest faktem, ale nie było to zwycięstwo intelektualne. Dlatego w 2007 roku nie mieliśmy powrotu do dyskursu politycznego, tylko zwycięstwo PO jako mniejszego zła, ale partii bardzo do PiSu podobnej. Elity uznały, że ich robota została świetnie wykonana, a zepchnięcie Kaczorów do opozycji zaspokoiło ich ambicje.

Nikomu do głowy nie przyszło, że to nie tyle Kaczyńscy są zagrożeniem dla Polski, co ostateczne ukształtowanie się politycznego establishmentu. To de facto śmierć polityki. Oto dzieło, do którego rękę przyłożyły liberalne elity!

Kluczowa wydaje się kwestia, czy uczyniły to świadomie. Moim zdaniem w dużym stopniu tak. Elity liberalne, mimo, że w dużej mierze mocno lewicowe są zainteresowane w odseparowaniu się od społeczeństwa - od mas. To właśnie te elity, a nie kto inny, są najbardziej zainteresowane w utrzymaniu obecnego status quo.Dość powiedzieć, że idea rewolucji (moralnej, politycznej) wyszła ze strony prawicy w 2005 roku. To liberalne elity - lekarze, prawnicy z zamkniętych korporacji i naukowcy z hermetycznych uczelni - są dziś paradoksalnie najbardziej "konserwatywne".

 

Bartosz Wasilewski

Brak głosów

Komentarze

Taka obowiązuje kalka w tzw. mainstreamie, że obie główne partie w Polsce są prawicowe. Moim zdaniem to bzdura. W PO jakiekolwiek poglądy moralne to ma może Gowin, ale chyba tylko po to, żeby robić za przyzwoitkę tej bandy bezideowych cyników. Moim skromnym zdaniem nie może się nazywać prawicową partia, która nie dostrzega roli zasad moralnych w życiu społecznym. To że Tusk wziął przed wyborami ślub kościelny i gdy trzeba idzie na mszę nie czyni z niego katolika. Czy politycy, którzy nie uważają za stosowne przestrzeganie w życiu społeczno-gospodarczym choćby takiego przykazania z Dekalogu jak "nie kradnij" (a wręcz głoszą, że pierwszy milion trzeba ukraść) mogą być uznawani za prawicowych? Czy politycy, którzy mają dość swobodny - delikatnie mówiąc - stosunek do przykazania "nie mów falszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu" mogą być uznawani za polityków prawicowych? Czy politycy, którzy za nic mają narodowe tradycje i interesy mogą być uznawani za prawicowych? Takie pytania możnaby mnożyć.  Przynależność do tzw. frakcji chadeckiej w Ojroparlamencie nie czyni z nikogo prawdziwej chadecji, bo zachodnie chadecje praktycznie nie różnią się niczym od socjalistów. Więc nie opowiadajmy bajek, że PO jest partią prawicową. To zbiór cynicznych graczy i karierowiczów stworzony przez generała Czempińskiego i jego kumpli. A byli ubecy dla swoich celów mogą stworzyć co najwyżej atrapę partii prawicowej, ale nie prawdziwą partię prawicową. To że nawet na niepoprawnych politycznie blogach nazywa się PO partią prawicową świadczy o sukcesie tego manewru. Platforma powstała po to, żeby przejąć hasła naprawy Rzeczypospolitej głoszone przez PiS i próby stworzenia IV RP zdusić w zarodku. Analiza tej formacji w kategoriach ideowo-politycznych nie ma sensu - moim skromnym zdaniem.

oszołom z Ciemnogrodu

Vote up!
0
Vote down!
0

oszołom z Ciemnogrodu

#46138