Stawką jest wskrzeszenie imperium. Albo o jego upadek.
Na Kaukazie zagotowało się, co nie jest dla mnie specjalnym zaskoczeniem.
O tym że konflikt gruzińsko-rosyjski jest nieuchronny pisałem już w maju. Mimo to skala starcia zbrojnego, jego intensywność i dramaturgia zaskakujące. W samym Cchinwali miało zginąć około 1500 ludzi, w tym 12 żołnierzy rosyjskich i 30 gruzińskich, a samo miasto, o które toczą się najcięższe walki już dwukrotnie zmieniło właściciela. Konflikt rozprzestrzenia się jednak poza granice malutkiej Osetii Południowej, Rosjanie bombardują obiekty wojskowe, porty i miasta na terytorium całej Gruzji, a starcia w każdej chwili mogą rozpocząć się na granicy z Abchazją. Prezydent Saakaszwili zarządził ewakuację najważniejszych budynków w Tbilisi. Nikt już nie ma wątpliwości, że na Kaukazie toczy się regularna wojna.
Ale o co właściwie w tej wojnie chodzi? Przecież nie o tylko dwukrotnie większą i znacznie mniej ludną od Luksemburga, w dodatku biedną Osetię Południową. Według polemizującego ze mną Patryka Gorgol, starcia to wynik niefrasobliwości prezydenta Saakaszwilego. Dla Adama Wielomskiego ta wojna to w linii prostej konsekwencja casusu Kosowa. Jeszcze inni twierdzą, że to wyraz pychy Putina, efekt spontanicznej wymiany ognia, lub po prostu czysty przypadek. Ja natomiast uważam, że wszystkie te interpretacje są niepełne, a gra toczy się o znacznie większą stawkę niż Osetia Południowa, Abchazja a nawet Gruzja. Gra toczy się o wskrzeszenie imperium, o odbudowę potęgi Rosji.
Rosjanie wcale nie muszą zdobywać Tbilisi, zrównać z ziemią gruzińskie miasta czy rozpocząć okupację kraju. Rosjanie nie muszą nawet obalać Saakaszwilego. Rosjanie muszą pokazać, że ich armia jest w stanie błyskawicznie spacyfikować ambicje byłych republik sowieckich, pokazać, że w strefie byłego ZSSR nic nie może się dziać bez zgody Kremla, że to wciąż Moskwa rozdaje karty. Jest to być może najważniejsze wyzwanie, przed jakim stanął reżim Putina od 2000 roku. Przy konflikcie z Gruzją, Czeczenia i tamtejsze problemy to zwykła rozgrzewka. W tej batalii najważniejszą rolę będzie odgrywał czas, który już teraz pracuje na korzyść Gruzinów. Im dłużej będzie trwała kampania tym bardziej w oczach świata (a przede wszystkim w oczach takich przeciwników Rosji jak Ukraina czy Polska) będzie się utrwalał obraz małeji bohaterskiej armii Gruzji i ogromnej lecz nieudolnej rosyjskiej machiny wojennej. Jeśli Rosjanie błyskawicznie nie uporają się z Saakaszwilim, Gruzja jawić się będzie światu jako drugi Afganistan. Kompromitacja rosyjskiej armii w wojnie japońskiej z 1905 roku doprowadziła do upadku caratu, w Afganistanie z lat 1979-88 stała się jedną z przyczyn końca ZSRR. Czy porażka na Kaukazie stanie się początkiem końca reżimu Putina? Być może to zbyt pochopny wniosek, ale z pewnością taki obrót sprawy pokrzyżowałby rosyjskie plany imperialne na ładnych parę lat.
Gruzini liczą zapewne, że przeciągający się konflikt zmusi społeczność międzynarodową do zainstalowania na Kaukazie prawdziwych sił pokojowych złożonych z wojsk międzynarodowych. Byłoby to pełne zwycięstwo Tbilisi, które może liczyć na pomoc USA i być może niektórych krajów europejskich. Wojsko gruzińskie od długiego czasu przygotowywało się do tej wojny. Teraz przyszła godzina próby, walki o być albo nie być dla Gruzji, ale również dla Władimira Putina.
Bartosz Wasilewski www.ego.riki.pl
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 5896 odsłon
Komentarze
Polityka miedzynarodowa
9 Sierpnia, 2008 - 20:37
Polityka międzynarodowa jest domeną tego, co Anglosasi nazywają power, czyli władzy i siły.
Rosja po prostu chce pokazać dawnym republikom ZSRR gdzie ich miejsce, i tyle.
USA
9 Sierpnia, 2008 - 21:14
Wszystko zależy od USA.
To jedyny kraj którzy może realnie wpłynąć na rozwój wydarzeń w Gruzji, zmusić Rosję do odwrotu albo wesprzeć Gruzję bronia.
Tymczasem oni nic nie robią.
Bush wydał parę komunikatów o "zaniepokojeniu", jednocześnie nie przerywając wakacji na olimpiadzie.
Rosjanie odczytają to tylko w jeden możliwy sposób, że USA oleją Gruzję i można ją zgnieść.
USA nie spieszą się nawet z pomocą w transporcie gruzińskich wojsk z Iraku, a to jest jedyna okazja żeby jakoś wysłać posiłki z zewnątrz a nawet dostarczyć im broń.
Po części ich rozumiem.
9 Sierpnia, 2008 - 21:17
Po części ich rozumiem. Gruzja nie jest w NATO, ani nie ma jakiś bilateralnych układów z USA.
Smutne, ale prawdziwe; nikt nie będzie angażował się w rzecz tak ryzykowna, gdzie ma niewiele zobowiązań. Pamiętajmy, że TO NAM zależy na tym, aby rurociągi szły przez Gruzję, a nie Niemcom, czy Rosji, nie mówiąc o Ameryce.
kundlizm
9 Sierpnia, 2008 - 21:34
[quote=kontrrewolucjonista]
USA nie spieszą się nawet z pomocą w transporcie gruzińskich wojsk z Iraku, a to jest jedyna okazja żeby jakoś wysłać posiłki z zewnątrz a nawet dostarczyć im broń.
[/quote]
I to jest już wyjątkowy kundlizm, jeśli w tych kategoriach można o międzynarodnej polityce.
Ale tak się właśnie wychodzi na udzielaniu Wielkim Braciom bratniej militarnej pomocy. Jak na Gruzję 2 tys. luda to niemało.
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Zostań Maleszką - tysiące czytelników Gazownika nie mogą się mylić!
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Może nie jest tak
9 Sierpnia, 2008 - 21:55
Może nie jest tak żle?
http://www.wprost.pl/ar/135959/Pomoc-dyplomatyczna-dla-Gruzji/
DoktorNo
9 Sierpnia, 2008 - 23:12
Niech pan nie żartuje.
Unia się zbierze żeby podyskutować.
Pewnie cała Ziemia z wrażenia się zatrzymała i przestała kręcić wokół słońca.
To że unia o czymś pogada kompletnie nic nie znaczy.
Wyda po tygodniu jakiś pełen frazesów apel, który ma zadowolic każdego i tyle.
Do tego tylko jest zdolna UE.
Zresztą już widać ze nawet jasnego poparcia dla Gruzji nie będzie.
Niemcy już opowiedziały się po stronie Rosji i potępiły gruzińską agresję.
Jedynie USA mogłyby odstraszyć ruskich ale Bush woli sobie oglądać igrzyska.
kontrrewolucjonista
9 Sierpnia, 2008 - 23:17
Nie masz racji. Unia na pewno ostro zareaguje. Na przykład wyśle list w którym napisze, jak jest niezadowolona :)
Pogromca Smoków (i inszego czerwonego ścierwa)
Pogromca Smoków
Uważam, że to początek WOJNY!
10 Sierpnia, 2008 - 00:51
Wszyscy są zainteresowani eskalacją, przede wszystkim amerykańskie banki, które narozrabiały bardziej niż w kryzysie lat 30-tych, który zapoczątkował II wojnę światową.
Wojna od dawna wisi i byle powód jest dobry.
Nie mam wątpliwości, że Ameryka w to wejdzie.