Gorzkie rozważania patriotyczne

Obrazek użytkownika Bartosz Wasilewski
Kraj

Dni takie jak ten zawsze zmuszają do zastanowienia się nad naszą Ojczyzną. To troska o nią, a nie wywieszenie wypłowiałej polskiej flagi na balkonie, jest wyrazem prawdziwego patriotyzmu.Takie podejście niweczy jednak radość święta.

Polak, który 11 listopada zaduma się nad losem Ojczyzny, nie czuje radości z odzyskania niepodległości prawie wiek temu, szczególnie, gdy wie jak ta piękna historia się zakończy dwadzieścia lat później. Czuje wtedy raczej złość z powodu tego, ile szans zostało niewykorzystanych, ile wciąż się marnuje na naszych oczach. Czuje ból, będąc świadomy, że jego refleksje w kolejną rocznicę narodowego święta nie będą mogły zbyt wiele różnić się od tych obecnych.

Co sprawia, że w dzień tak ważny dla Polski i Polaków jak 11 listopada czytam stronę internetową gazety zza Oceanu? Myślę, że tym uczuciem jest zazdrość. Oglądam i czytam relację z wizyty prezydenta-elekta Obamy u prezydenta Busha, widzę serdeczny uścisk dłoni między obydwoma panami. Pamiętam przemówienie Obamy po zwycięstwie, 5 listopada w Chicago. Pamiętam jak gratulował McCainowi za wytrwałość. Pamiętam jak sam McCain gratulował zwycięstwa Obamie. Słysz, że w trudnych dla Ameryki chwilach trzeba zgody ponadpartyjnej. Czytam, jak Obama podczas wizyty w Gabinecie Owalnym rozmawia z Bushem o planie kryzysowym dla finansów.

I jednocześnie pamiętam wystąpienie Donalda Tuska po zwycięstwie w 2007 roku. Pamiętam przemówienie Jarosława Kaczyńskiego po wyborach w roku 2005. Ta elekcja w USA bardzo przypominała tą z naszego podwórka rok wcześniej. Też królowały hasła zmian i odsunięcia starej ekipy. Ale zachowanie po wyborczej wojnie jest diametralnie różne. Czy myślicie państwo, że prezydent Bush nagrywał Obamę w Gabinecie Owalnym? Który ze znaczących polityków Demokratów wciąż bredzi o chorobach prezydenta Busha?

Dziś ma odbyć się piekny bal w Pałacu Prezydenckim z okazji rocznicy odzyskania niepodległości. Cieszę się, ze został on zorganizowany. Cieszę się, że przybędzie Angela Merkel, ale znacznie bardziej raduje mnie obecność premiera i ministra spraw zagranicznych. Ale jednoczesnie wiem, że ten jeden świąteczny dzień niczego w naszej polityce nie zmieni. Że jutro znów obudzimy się w codzienności wojny polsko-polskiej.

Myślę, że ważniejszą dla Polski rocznicą będzie przyszłoroczne dwudziestolecie III RP, ale nie dziwię się, że politycy bawią się na balu z okazji rocznicy 11 listopada. Tamte dwudziestolecie było piekne, obecnie wręcz zmitologizowane, pełne poruszających opowieści o pokoleniu Kolumbów, patriotyzmie młodzieży i mądrości marszałka. Na tym idealnym tle (które zreszta nie do koca odpowiada rzeczywistości) "nasze" dwadzieścia lat wyglądają wręcz szkaradnie. Ta świadomość wcale nie wprowadza w świateczny nastrój...

 

Bartosz Wasilewski

 www.ego.riki.pl

 

 

 

Brak głosów