A co Ty zrobiłeś/aś?

Obrazek użytkownika Bartosz Wasilewski
Kraj
Pani profesor i etyk Magdalena Środa zatroskała się na łamach Wirtualnej Polski o los dziennikarstwa. Wyszło co najmniej śmiesznie, bo pisząc swój regularny felieton (a przecież pisuje też co tydzień do Gazety Wyborczej) zapomniała, że jest integralną częścią środowiska, którym starała się pogardzić.

"Dziennikarstwo schodzi na psy". Oto konkluzja, do której dochodzi profesor Uniwersytetu Warszawskiego w swym felietonie. Myśl nie jest zbyt głęboka, można ją równie dobrze przeczytać w wypocinach pani Środy, jak usłyszeć w kolejce do warzywniaka. Ale przecież w tym przypadku jest wypowiadana z góry, przez przedstawiciela wyższego gatunku. Co innego, gdy na polityka narzeka pijaczek spod budki z piwem, co innego, jeśli robi to elita intelektualna (o czym świadczy na przykład słynny pościg za Hubertem H.). Mniejsza o to. Każdy może pisać co mu się podoba, bez względu na to, jak płytkie są jego myśli.

Ale przecież pani etyk na tym nie poprzestaje - zupełnie nie rozumiem dlaczego. Przecież stwierdzenie, że dziennikarstwo schodzi na psy niesie ze sobą tyle treści, że nie trzeba do niego własciwie niczego więcej dodawać. Podobnie rzecz się ma z tajemniczym, wręcz złowieszczym powiedzeniem: dziennikarstwo "z czwartej staje się pierwszą władzą. Dreszcz przechodzi po plecach, doprawdy zatrważające. No ale żyje się dalej, nic się nie poradzi.

Ale bynajmniej pani etyk nie zamierza przejść nad tym do porządku dziennego! Dalej drąży więc tą zagadkową niczym tajemnica Roswell kwestię i stawia kluczowe dla zrozumienia współczesnego społeczeństwa pytanie: Dlaczego dziennikarstwo schodzi na psy? Tak jak Hitchcock zaczyna od trzęsienia ziemi, aby potem tylkozwiększać napięcie. Zaraz potem dostajemy bowiem odpowiedzi na to pytanie. Nie mniej szokujące i rewolucyjne.

Po pierwsze, dziennikarstwo schodzi na psy z powodu panoszącego się jak kogut w kurniku seksismu. Dlatego, żę nie zaprasza się kobiet do studia! Nie zaprasza się ich, bo rzekomo "są nudne, rozwlekłe i rozpraszają uwagę". Oczywiście, to wszystko bzdura i wymysł seksistowskich mediów.

Po drugie, show. Show must go on, więc dziennikarstwo się spłyca. O zgrozo! Zaprasza się do studia tych, których pani etyk nie lubi! Co prawda wymienione przez panią etyk nazwiska musiały jej się przyśnić (kiedy na przykład główny mainstreamowiec Tomasz Lis zaprosił do studia Mariana Piłkę, albo redaktora Terlikowskiego? Gowina też nieczęsto widuję. Kalisz? Może w ubiegłym stuleciu. Często za to uśmiechają się do mnie z ekranu telewizorów: Julia Pitera (przecież to kobieta! Ktą ją zaprosił?) albo Manuela Gretkowska (choć wtedy najczęsciej szybko wyłączam telewizor).

Swój wywód ubarwia nam pani etyk równie tajemniczą opowiastką, w której ona sama (prawda że straszne?) rozmawia ze  znanym (!) dziennikarzem, który miał jej rzec: "tu nie chodzi o debatę, tu chodzi wyłącznie o show!" Niebywałe! Redaktor jakiś, i to znany, zaprasza do swojego studia osoby, które podkręcą mu popularność. Niebywałe! Zgroza jest jeszcze większa niż po lekturze felietonu z zeszłego tygodnia.

Przepraszam, pani etyk, za śmiałość, ale jednak pozwolę sobie na poniższe pytania:

Pomyślmy. Pani raczyła zatroskać się, że zaprasza się do programów publicystycznych takich, tu cytat, cudownie prymitywnych osób, jak Mirosław Orzechowski. Pani raczyła również z troską spytać znanego dziennikarza: dlaczego zaprasza do swojego programu ludzi, którzy nie maja nic do powiedzenia, dlaczego nie ma odwagi skonfrontować ludzi inaczej myślących, lecz posiadających argumenty, a nie tych, którzy, prócz posiadania popularnej twarzy, potrafią wyłącznie wymachiwać maczugą? 

A teraz pytania:

Czy zadała pani te pytanie redaktorowi Tomaszowi Lisowi (w końcu znany to on jest nie ma co) po jego programie z 8 marca 2008 roku, w którym tak ofiarnie wojowała pani z wyżej wymienionym ministrem Mirosławem Orzechowskim?

Czy jako uczestniczka tego programu (przypominam, że uczestniczyła w nim pani jako oponentka Mirosława Orzechowskiego) nie uważa pani, że redaktor Tomasz Lis uznał panią za równorzędną mu rywalkę? A może uznał panią za cudownie prymitywną osobę, w sam raz do rzucenia na ring dla Orzechowskiego. W końcu Każde głupstwo wygłoszone przez znaną twarz zwiększa popularność. 

Tydzień temu ubolewała Pani nad ty, że Polacy kupują prezenty, zamiast śpiewać kolędy. Mówiła coś Pani o hipokryzji. Więc niech Pani nie narzeka na nasze mdia. Bo to śmieszy, a nie zmusza do refleksji. Jest Pani członkiem tego środowiska. I jesli zarzuca mu Pan, że nie pochyla się nad prawdziwymi problemami, że nie prowokuje cywilizowanej dyskusji, to niech Pani odpowie na jeszcze jedno pytanie: Co Pani zrobiła, aby tego dokonać?

 

Bartosz Wasilewski www.ego.riki.pl

Brak głosów