Bizantyjskie orszaki Rzeczpospolitej T-K

Władca ożeła - czyli możeł - historyk z wykształcenia, zbyt wiele nie wie o np. Konstytucji 3 Maja, natomiast doskonale orientuje się w bizantyjskich obyczajach. Z bizantyjskim cynizmem pomówił śp.Prezydenta Kaczyńskiego, że to niby on wybrał się do Katynia 10 kwietnia 2010 r. na obchody 70-tej rocznicy ludobójstwa z bizantyjskim orszakiem. Z bizantyjską przewrotnością możeł „zapomniał” jednak wspomnieć o prawdziwie bizantyjskim orszaku Tuska w Katyniu trzy dni wcześniej, 7 kwietnia 2010. To nie Lech Kaczyński, a właśnie Donald Tusk potrzebował błysnąć przed Putinem jakie to panisko z niego i z iście bizantyjskim rozmachem wylądował w Smoleńsku by wraz z Putinem ale nie z okazji rocznicy katyńskiej, ubić z nim kilka „interesów”, co miała oglądać przywieziona z Polski czterema samolotami publiczność i cmokać z zachwytu w jakich sielankowych relacjach z Putinem przebywa jej idol...

Tusk od pamiętnego 10 kwietnia gdy zginął Prezydent Kaczyński, boi się jechać do Rosji ale nie przeszkadza mu przy każdej okazji z iście bizantyjską podłością przypisywać nieżyjącemu Prezydentowi własne tuskie nieudacznictwo i serwilizm oraz oszukiwać wszystkich, że popełnione rzekomo przez Prezydenta Kaczyńskiego błędy, on – Tusk musi teraz w pocie czoła prostować, dlatego m.in. kupuje za pieniądze podatników luksusowe garnitury (i sukienki dla żony) sobie i swojemu orszakowi by to prostowanie miało szansę się udać.
A orszak ten pseudo mąż stanu ma imponujący – co prawda ministrów ma 19 sztuk ale za to....91 wiceministrów.
Średnio wychodzi po 4.263 vice na głowę.
Ktoś musi na to łożyć więc Polskę czekają kolejne cięcia i kolejne szukanie oszczędności. Podobno ci wszyscy mini- i wiceministrzy wg złotoustego Grasia „wiedzą, gdzie szukać oszczędności tak, by cięcia były jak najmniej bolesne dla społeczeństwa”.
Bezbolesne będą na pewno dla „społeczeństwa” premiera Tuska oraz w/w mini- i wiceministrów, dla premierskich klakierów i wazeliniarzy, dla SB-ckich emerytów, dla ministrów kochających komfort w pracy jak Sławku Nowaku czy Boni M.

Władca ożeła też jest jak to jabłko co nie pada daleko od jabłoni i jest u niego z czego ciąć bo iście bizantyjski dwór ma, przebijający nawet ten królowej angielskiej choć np. w karetach się nie wozi i gwardii królewskiej nie utrzymuje by mieć na obrok z Moskwy.

...Vincent po raz kolejny chce kraść i do pomocy (po radarach) tym razem bierze sobie skarbówkę. Powinien zacząć od bizantyjskich dworów, ze swoim tabunem wiceministrów włącznie, zamiast szczerzyć kły w stronę ręki, która karmi to całe łajdactwo i draństwo, rozsiadłe się na szczytach władzy i wiodące luksusowe życie za frico.

Tam, na tych „Himalajach”, zawłaszczonych przez złodziei, darmozjadów i pasożyty są właśnie zniknięte miliardy, tam los resztek polskich sreber narodowych. Tam jest też projekt podziału unijnej kasy, która ma wpłynąć do Polski - te sławne 400 mln euro, którymi Tusk czaruje Polaków, a które zobaczą jeśli on zostanie przy władzy.

Sęk w tym, że zamiast milionów zobaczymy kolejny weksel do spłaty, a jak płacić odmówimy bo nie myśmy kasę wzięli - no to... Vincek przyśle nam skarbowych wykidajłów.