Kiedy Rosja uderzy?
W trakcie Światowego Forum Ekonomicznego w Davos prezydent Andrzej Duda ostrzegał, że “jeśli Rosja pokona Ukrainę, to zaatakuje następne kraje” gdyż “ma możliwość odbudowania swego potencjału militarnego do poziomu, który stanowi zagrożenie dla NATO”. Wielu komentatorów i ekspertów w różnych krajach Sojuszu spekuluje nawet, kiedy to nastąpi. Pesymiści prognozują, że za kilka lub kilkanaście miesięcy, optymiści, że za 8 lat. Wydaje się jednak, że Moskwa patrzy zupełnie inaczej i czeka aż kraje jej pogranicza i szerzej Sojusz Atlantycki dojrzeją do tego, aby zostać zaatakowane.
Analiza przeprowadzona z udziałem praktyków z różnych instytucji Zachodu wskazuje, że Moskwa wciąż czeka aż jej działania “rozmiękczą” państwa NATO a przede wszystkim wschodniej flanki. Uderzenie nastąpi dopiero wówczas, kiedy Kreml uzna, że Sojusz Atlantycki znajduje się w stanie chaosu politycznego, stracił wolę walki a jego militarna zdolność stawiania oporu jest wystarczająco słaba.
Do tego czasu Rosja będzie kontynuować potajemny program osłabiania kontaktów i powiązań Stanów Zjednoczonych oraz krajów tak zwanego “starego” Zachodu z państwami wschodniej flanki, głównie Polski jako najsilniejszego państwa regionu. Działania te są jednym z czterech najważniejszych filarów kampanii korodowania spójności NATO. Pozostałe trzy to:
- wewnętrzna destabilizacja i rozbijanie struktur politycznych poszczególnych państw członkowskich,
- sterowanie wybranych państw ku autorytaryzmowi,
- szczucie środowisk politycznych i społeczeństw przeciwko USA.
Narzędziami w tej kampanii wymuszania decyzji politycznych są:
- tworzenie chaosu informacyjnego poprzez działania dezinformacyjne i propagandowe,
- uzależnianie poszczególnych państw regionu od rosyjskich źródeł energii i surowców a także różne formy presji gospodarczej,
- destabilizacja porządku społecznego poprzez cyberataki, prowokowanie waśni religijnych lub degradowanie związków religijnych, wiernych i kapłanów,
- korupcję polityków,
- sterowanie karierą skorumpowanych lub ideologicznie pro-moskiewskich polityków,
- podważanie wiarygodności wyselekcjonowanych samorządów i organizacji społecznych,
- zakładanie i sponsorowanie sprzyjających celom Kremla organizacji pozarządowych,
- tworzenie ekstremalnych ruchów nacjonalistycznych i secesjonistycznych oraz
- wspieranie wszelkiej działalności powodującej rozłamy i waśnie.
Elementy tej kampanii oraz używane przez Moskwę narzędzia można obserwować w Polsce. Należy przy tym pamiętać, że Rosja ma wewnątrz NATO sojusznika, któremu zależy na wypchnięciu Stanów Zjednoczonych z Europy. Są nim Niemcy, którzy od dziesięcioleci starają się pozbyć jak to szeptem nazywają amerykańskiej “okupacji”. Za mało jest dostępnych informacji by orzec, że Moskwa i Berlin konsultują i ustalają poszczególne operacje tej kampanii. Trudno też potwierdzić supozycje, że Rosja i Niemcy uzgodniły granicę swoich domen na Wiśle. Tym niemniej podejrzenia takie pojawiły się po ujawnieniu militarnych planów rządu PO-PSL stawiania obrony dopiero na linii Wisły i wydania wschodniej części kraju na łup wojsk rosyjskich. Domniemań tych nie dezawuuje nieustające niemieckie “podgryzanie” polskich inwestycji o charakterze strategicznym. Przykładowo powtarzające się niemieckie zastrzeżenia, protesty, itp. wobec portu kontenerowego w Świnoujściu trudno nie tłumaczyć jako chęci sparaliżowania strategicznej inwestycji logistycznej NATO na bezpośrednim zapleczu wschodniej flanki Sojuszu. Morski hub w Świnoujściu leży tak daleko od rosyjskich baz wojskowych w Królewcu jak tylko można, a jednocześnie jest poza zasięgiem mnogich w Niemczech grup aktywistów blokujących na różne sposoby amerykańskie kolumny wojskowe, co już się w przeszłości zdarzało przy okazji ćwiczeń wojsk Sojuszu Atlantyckiego.
Kolejną polską inwestycją strategiczną oprotestowywaną przez Niemcy jest elektrownia atomowa w gminie Choczewo na Pomorzu. Z punktu widzenia Berlina elektrownia ma wiele wad. Przykładowo zwiększy produkcję energii i zniechęci Warszawę do zakupu używanych niemieckich wiatraków, Jeszcze bardziej uniezależni Polskę energetycznie od Rosji. Będzie mocnym ogniwem łączącym gospodarczo Polskę z USA. Wpłynie też dodatnio na rozwój regionu, który najlepiej, żeby był podręcznym zasobem siły roboczej dla północno-wschodnich landów. Z uwagi na te “wady” warto wtrącać się w plany budowy elektrowni przy wykorzystaniu lokalnych sojuszników. Książkową wręcz próbę biurokratycznego sabotażu pionierskiej nuklearnej inwestycji mogliśmy obserwować na początku roku, kiedy na fali antypisizmu władze województwa zaczęły sugerować zmianę lokalizacji elektrowni.
Kwestionowanie przydatności, zakresu, kosztów, lokalizacji i czego jeszcze się da w kontekście budowy CPK to wspieranie Kremla, gdyż planowany hub komunikacyjny ma bezpośrednie przełożenie na ewentualne możliwości operacyjne rosyjskich wojsk lądowych. Na razie Polska nie ma lotniczego hubu logistycznego przydatnego na wypadek wojny. Hub wojskowy przy porcie lotniczym Jasionka pod Rzeszowem jest świetny i sprawdza się w obsłudze wojny na Ukrainie, ale jeśli Ukraina się nie obroni to Jasionka znajdzie się na linii potencjalnego frontu rosyjsko-polskiego. Dlatego budowa CPK, a przede wszystkim pierwszego pasa startowego, jest tak pilna. Idące na pomoc oddziały szybkiego reagowania muszą gdzieś w miarę bezpiecznie wylądować i mieć za plecami możliwość otrzymania zaopatrzenia. Lotniska w Warszawie. Modlinie i Radomiu takich zadań nie udźwigną. Ponadto bronić powietrza nad jednym lotniskiem a nad trzema to nie to samo.
Równie pilne jest dokończenie Via Carpatia, gdyż to droga rokadowa dla flanki wschodniej, którą można przemieszczać wojska i zaopatrzenie wzdłuż potencjalnego frontu z Rosją. Od Litwy po Rumunię. Przy tej inwestycji każde opóźnienie odbija się negatywnie na możliwościach obronnych.
Przy obecnej sytuacji na Ukrainie rosyjskie działania “rozmiękczające” noszą znamiona gry na czas. Czy Moskwa da radę zdezorganizować poczynania obronne NATO zanim sojusz okrzepnie, czy też nie? NATO musi zaabsorbować organizacyjnie i logistycznie nowych członków: Finlandię i niebawem Szwecję, przebudować swoją strategię i plany w rejonie Bałtyku, który stał się niejako morzem wewnętrznym Sojuszu oraz stworzyć zdolności obronne na potencjalnie kontynentalnym froncie od Morza Barentsa po Morze Czarne. Na dodatek front ten ma na tyłach wrogą enklawę królewiecką. Moskwa nie ma na tyłach żadnego przeciwnika i z pomocą Niemiec zdołała zdestabilizować struktury polityczne w Polsce, gdzie pod nowym rządem wojsko zamiast wzmacniać potencjał obronny zaczyna grać w orkiestrze. Jeśli sposób myślenia ekipy rządzącej obecnie w naszym kraju szybko się nie zmieni i antypisizm nie wywietrzeje im z głów, to proces dojrzewania wschodniej flanki NATO do rosyjskiego ataku gwałtownie przyspieszy. Ale może o to im chodzi.
Premiera: tysol.pl
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 856 odsłon
Komentarze
Niemcy oraz UE są rządzeni przez rosyjskich agentów
26 Stycznia, 2024 - 19:06
Niemcy i UE są rządzeni przez rosyjskich agentów - jak Merkel i Scholz.
Także część lewactwa w Niemczech i UE to ruska agentura, a pseudo ekolodzy oraz zieloni są opłacani przez rosyjskich zbrodniarzy.
Problem infiltracji państw wielu państw europejskich przez rosyjskich agentów z rosyjskich tajnych służb jest bardzo poważny.
Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.
Ameryka na progu wojny domowej?
27 Stycznia, 2024 - 10:18
Teksas kontra Stany Zjednoczone. Stan mobilizuje swą Gwardię Narodową przeciwko imigrantom. Tłem konfliktu jest koszmarna, katastrofalna polityka imigracyjna rządu Bidena. Gubernator Teksasu oskarżył prezydenta o złamanie Konstytucji...
[wPolityce]
Zastanawiające podobieństwo do konfliktu z europejskim albo polskim lewactwem. Jest już tylko jedno pytanie: «KIEDY ROSJA UDERZY?» postawione przez Rafała Brzeskiego.
Istnieje pojęcie "okna transportowego" określającego moment optymalnego zorganizowania systemu logistyki konkretnego kontraktu, umożliwiający jego sprawne zrealizowanie. Analogicznie może istnieć pojęcie "okna wojennego", czyli momentu najbardziej optymalnego stanu przygotowań do rozpoczęcia wojny. Moim zdaniem rosyjskie "okno wojenne" to czerwiec 2024 roku:
- JUŻ WIEM DLACZEGO CENY ENERGII SĄ ZAMROŻONE TYLKO DO CZERWCA [link].
[link]
michael
paranoje itp.
27 Stycznia, 2024 - 20:59
Jesteśmy świadkami przygotowywania terenu pod Blitzkrieg w Europie. Ukraina trzymana jest w wojnie pozycyjnej obliczonej na zupełne zużycie potencjału tak ludzkiego jak i sprzętu. Według tej doktryny Ukraińcy mają się bronić, a nie zwyciężać. Stąd też ta konsekwentna odmowa dostarczenia im broni ofensywnej i rakiet dalekiego zasięgu. To już do Ukraińców dotarło i to ich demoralizuje. Nikt nie inwestuje w siano dla zdychającego konia. Każdy czeka aż „ta sprawa” sama się rozwiąże i wszyscy wtedy odetchną z ulgą. „A tak dzielnie walczyli ... ”
Rosja ma cztery razy więcej ludności niż Ukraina oraz wsparcie ze strony rozszerzonego bloku państw BRICS. Postawiła się też po stronie Palestyńczyków, co dodatkowo dodaje jej blasku w krajach Trzeciego Świata. Poza tym, dla Rosjan Ukraina jest częścią ich DNA, ich kultury, tradycji, historii i powiązań rodzinnych. Wizja utraty Ukrainy, to dla Rosjan coś jak kolektywne samobójstwo, koniec historii i koniec własnego istnienia. Rosjanie mają czas, są cierpliwi i wytrzymali. Czekają na jeszcze większy chaos w Europie i w USA, by nagłym szach-matem odzyskać status światowego mocarstwa. Inwazje przeprowadzają zwykle w cieniu wielkich imprez o światowym zasięgu, jak olimpiady i mistrzostwa świata.
Polska też już jest przygotowywana pod praworząność, tak jak jest ona w Berlinie i w Brukseli rozumiana. To zadanie powierzono taktownie pewnemu zaufanemu laureatowi nagrody im. Walthera Rathenau'a, który był przeciwnikiem niepodległości Polski oraz architektem sojuszu Niemiec i Sowietów po I Wojnie Światowej i osobiście sygnował ten pakt we włoskim mieście Rapallo. Ten laureat, to podwójny laureat, bo otrzymał on jeszcze nagrodą Karola Wielkiego, który to Karol po trupach maszerował, by zjednoczyć całą Europę pod swoim berłem. Tradycja zobowiązuje i dlatego Berlin powierzył laureatowi Tuskowi Donaldowi to bardzo odpowiedzialne zadanie, przygotowania Polski pod zaplanowaną praworządność. Tusk w poczuciu spełniania szlachetnego obowiązku wziął się nadgorliwie do roboty ale wiadomo, że bez bez rozbijania jajek nie można usmażyć jajecznicy. Cel uświęca środki, a praworządność, tak jak ją w Berlinie i Brukseli rozumieją, jest święta i bezcenna.
Ukraina i Polska doświadczają brutalnego wprowadzania „praworządności”, jako warunku przywracania „europejskiego ładu” wydumanego niegdyś w noc bezsenną przez Karola Wielkiego i małego Walthera Rathenau’a. Stare obsesje wydają się być nieśmiertelne.
Ps. "In the midst of chaos, there is also opportunity.” - Sun Tzu's "Art of War"