Wiele osób z ulgą powitało domniemaną śmierć moskiewskiego bandyty. Ale od razu pojawiły się wątpliwości. No bo raz, że katastrofa tak ostentacyjna, dwa – Putin i jego kamaryla, do której urka Prigożyn należał od blisko pół wieku przyzwyczaili nas do matactw w sprawach wiele lżejszego kalibru.
Mało kto wierzy w tą śmierć przede wszystkim na Ukrainie.
Wg powszechnie panującego tam przekonania...