To Ciało temu winne!
Z pozycji doświadczonej matki, wolno mi spojrzeć na problem przemocy w szkole, w sposób konkretny i rzeczowy.
Na przestrzeni ostatniego dwudziestolecia, w szkolnictwie polskim zmieniło się bardzo wiele. Wielokrotnie reformowany system edukacji przeistoczył podstawowy jej trzon w dwa odrębne byty, tworząc szkołę sześcioklasową i gimnazjum.
Gimnazjum, zakończone „małą maturą”, stało się czymś w rodzaju szkoły średniej, zamykającej proces ogólnej edukacji podstawowej. Dalsza nauka miała być kontynuowana głównie przez ambitnych i uzdolnionych uczniów. Według założeń, pozostała młodzież, powinna była kierować swe kroki w stronę nauczania zawodowego.
Szybko okazało się, że wraz z likwidowanymi zakładami przemysłowymi zniknęły przyzakładowe zawodówki, a liczba pozostałych malała z roku na rok.
Budziło to zrozumiałą frustrację wśród młodzieży gimnazjalnej, a ich rodziców wpędzało w niepokój.
Przeciwnicy gimnazjów, od razu zapowiedzieli problemy wychowawcze wśród nastolatków zgrupowanych w sposób niemal przypadkowy, w wyniku rejonizacyjnego przydziału do placówek.
Forma taka niosła uzasadnione obawy, bo nigdy dotąd szkoły średnie nie przyjmowały uczniów w ramach rejonizacji, a jedynie poprzez rekrutację do poszczególnych jej rodzajów.
Na efekty nie trzeba było długo czekać i jak spodziewane grzyby po deszczu, tak i tu wyrastały, i piętrzyły się problemy z utrzymaniem uczniów w jako takich ryzach.
Najbardziej dramatyczne sytuacje związane z przemocą, terrorem względem nauczycieli i samobójstwami wśród uczniów, doprowadziły do bardzo radykalnych czynów prawnych, eliminując zagrożenia. Metoda zdecydowanych działań kadry szkolnej przyniosła spodziewane rezultaty.
Czarna legenda gimnazjum żyła jednak i przerażała.
Kilka lat temu, ze zgrozą oczekiwałam tego, co nieuniknione:
Na łamach Dziennikarstwa Obywatelskiego pojawiło się ostatnio kilka artykułów na temat szkoły i panujących w niej stosunków międzyludzkich. Teksty niestety nie napawają optymizmem, a raczej potęgują niepokój o dalsze losy szkół publicznych. Uzasadniona to troska, bo dotyczy naszych dzieci, ich dalszej kariery szkolnej i ogólnej kondycji psychicznej.
O ile efekty przyswajania wiedzy są zazwyczaj uzależnione od konkretnych predyspozycji naszych milusińskich, to sprawy natury psychologicznej wymykają się spod wpływu zarówno dziecka jak i jego rodziców. Szkoła niesie pod tym względem różnorodne wyzwania, bo i niejednolita jest społeczność w tych instytucjach.
Kiedy dziecko przekracza próg szkoły podstawowej, to zazwyczaj wnosi do niej swoją wykształconą w warunkach domowych osobowość. Z dnia na dzień zaczynają się zarysowywać różnice i dobrze, jeśli przechodzi to bezproblemowo, a wychowawca umiejętnie niweluje ewentualne kontrasty.
Czas jednak płynie i dzieci rosną, stają się uczniami coraz to starszych klas, a różnice wynikające z domowego wychowania zaczynają ciążyć na kontaktach pomiędzy nimi.
Zapanowanie nad scysjami na tym tle, wymaga już niemałej sztuki, a taką dysponują jedynie znakomici pedagodzy. Niestety, tych jest w naszych szkołach spory deficyt.
Nauczyciele często skupiają się na utrzymaniu poprawnych relacji pomiędzy sobą , a uczniami, bo zepsucie ich, zagroziłoby ewentualną utratą popularności, a nawet mogłoby sprowokować co bardziej agresywnych małolatów do intryg i dokuczliwych ekscesów. Czasem bezpieczniej jest więc „przymknąć oko” i nie zauważać eskalacji konfliktów pomiędzy młodzieżą.
Dzieciaki korzystają z tej darmowej „demokracji”, a skutki tego oglądamy coraz częściej w newsach telewizyjnych.
Pobito, wyśmiewano, skopano, okradziono, szykanowano, doprowadzono do samobójstwa, z a m o r d o w a n o . Ofiarą - uczeń, sprawcą – uczniowie, często nawet tej samej klasy.
My rodzice, wychowując swoje dziecko w poczuciu wartości, które według naszego światopoglądu i ukształtowanych w nas zasad wyniesionych z własnych domów, uważamy za słuszne , i według norm społecznych - za właściwe, czujemy się bezradni wobec panoszących się nowomodnych trendów do wyznaczania coraz to dalej przesuwanych granic kompromisu pomiędzy dobrem a złem.
Budzi się w nas podświadoma potrzeba izolowania naszych starannie wychowanych, zadbanych, grzecznych, ułożonych, schludnych, życzliwych, otwartych, prawdomównych, szlachetnych i pełnych empatii dzieci. W przeciwnym razie nie mamy prawa nauczać ich tych wartości, bo w zetknięciu z otoczeniem, na które nie mamy wpływu, stają się obiektem „nieprzystającym”, a przez to innym i dziwacznym, a to już jest wystarczający powód do niepokoju o ich stan emocjonalny i konsekwencje z tego wynikające.
Z trwogą myślę o gimnazjum , które wkrótce czeka moją najmłodszą córkę . Jej starsze siostry poradziły sobie i zachowały tożsamość, ale ta najmłodsza jest najwrażliwsza z nich. Przetrzyma próbę?
Dzisiaj już wiem, że moje obawy były bezpodstawne. Właśnie w gimnazjum moje dziecko odzyskało spokój wewnętrzny i komfort, o którym nie śniło w szkole podstawowej.
Okazało się, że nauczyciele potrafią zapanować nad niesforną grupą nie tylko na swoich lekcjach, ale są w stanie przywołać do porządku uczniów wszędzie indziej. Także poza szkołą.
I nie w tym rzecz, że zmieniło się otoczenie, bo tu, gros uczniów przywędrowało z poprzedniej szkoły, na czele z najbardziej rozhasanymi jednostkami. Trafili oni jednak na całkiem inny odbiór swoich zachowań i energiczne przeciwdziałanie, które w ciągu niedługiego czasu przeobraziło agresorów w całkiem znośnych kolegów. Mało tego, oni sami zyskali na tym wyraźnie, odsłaniając pozytywne strony swojej osobowości, co radykalnie zmieniło ich pozycję w grupie i zaowocowało sukcesami w nauce.
Podstawówka, która wyhodowała te jednostki, charakteryzowała się swoistym stosunkiem kadry nauczycielskiej do obowiązków. Brak zaangażowania wychowawców i nauczycieli w życie szkoły był wyraźnie odczuwalny. Kontakt z rodzicami był zminimalizowany i ograniczony do określonych przepisami szkolnymi relacji. Dwoje zatrudnionych w niej pedagogów miało zapewnić gronu nauczycielskiemu święty spokój i odebrać odpowiedzialność za występki uczniów.
O tym, jak skuteczni bywają pedagodzy szkolni w podstawówkach, dzisiaj już powszechnie wiadomo.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/przemoc-w-szkolach-co-czwarty-uczen-podstawowki-pobity/pfe56
Widziałam bezradność i brak kompetencji. Obserwowałam nieudane próby przeciwdziałania agresji.
Etaty, przydzielane jedynie na podstawie dyplomu, bez weryfikacji rzeczywistych umiejętności, są karygodnym błędem dyrektorów szkół.
Dyplom dyplomowi nierówny, a uczeń od ucznia różny.
Dopóki Ciało Pedagogiczne nie utożsami się ze społecznością uczniowską, dotąd szkoła będzie areną wydarzeń przyprawiających o dreszcze.
Ważne, żeby działać stanowczo i bezzwłocznie, bo lada chwila szkoły podstawowe zapełnią się przedszkolakami, które nie tylko obronić się nie umieją, ale i o pomoc wołać nie potrafią.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1726 odsłon
Komentarze
Matko Trzech Córek
1 Kwietnia, 2014 - 18:38
Mnie nie aż tak martwi gimnazjum. Bardziej mnie martwi skrócenie szkoły średniej ogólnej do trzech lat. Taka średnia szkoła jest zbyt krótka aby przerobić materiał ogólny pozwalajacy na studiowanie na dowolnym kierunku jak to było drzewiej. Historia ograniczona, chemia po łebkach, matematyka osiaga taki poziom, że na I latach politechnik trzeba przerabiac to co kiedys w IV klasie ogólniaka. Jednym słowem - obniża poziom 12-sto letniego pobytu w szkole naszych dzieci. Chyba jednak nie tedy droga. A w publikatorach twierdza, że nasza młodziez jest lepsza od europejskiej. Biedna ta młodziez europejska. Moze trzeba było wydzielić nauczanie poczatkowe?
Ostatni legion
Poziom się obniża, to fakt
1 Kwietnia, 2014 - 19:01
Wszystko pod wytyczne Unii.
Edukacja poszła dwiema drogami. Publiczna, dla ogółu i ekskluzywna, bogata w nowoczesne i efektywne formy nauczania, dla wybrańców.
Hasło o równych szansach można miedzy bajki włożyć
Tym bardziej musimy zadbać o to, by szkoły publiczne zatrudniały dobrych i oddanych nauczycieli.
Wierzę w to, że nasza młodzież jest zdolna. Kilkakrotnie już spotkałam się z takimi opiniami. Zachód, swoje dzieci uczy inaczej i na pewno mniej stresowo.
Pozdrawiam
Problemem są jak zauważyłaś nauczyciele
1 Kwietnia, 2014 - 19:51
Bo jest tych prawdziwych zaangażowanych nie wiele
Rodzice też odpuścili najczęściej wychowanie
Bo wprowadzono świadome bez rózgi nauczanie
Stare metody były sprawdzone przez wieki
Wystarczyło usunąć sadystów z opieki
Nadgorliwość to są szkody nieodwracalne
Dla ignorantów uważane za banalne
Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
Bez kar cielesnych wychowane
1 Kwietnia, 2014 - 21:42
Tym bardziej przykre są sytuacje w szkołach, kiedy dziecko nie nawykłe do razów, otrzymuje ciosy od silniejszych kolegów.
O ironio losu, także od tych, których w domu wychowano bez przemocy.
Pozdrawiam
MTC
2 Kwietnia, 2014 - 20:00
Nie każde dziecko można wychować słowem
Są takie, że przez tyłek dosięga głowę
Przemoc w szkole to brak wychowania duszy
Dlatego na innych złość swoją chce kruszyć
Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
Witaj Jacku,
2 Kwietnia, 2014 - 08:43
A wystarczyłoby, tak uczniom, jak i ich nauczycielom,
zabrać wszystkie prawa, a pozostawić tylko obowiązki.
Okazałoby się, że obowiązki ucznia są prawami nauczyciela,
a obowiązki nauczyciela, prawami ucznia.
Jakiś czas temu o tym pisałem.
http://niepoprawni.pl/blog/6523/pogadajmy-o-prawach
.
Pozdrawiam.
dratwa3
Wolność słowa bez odpowiedzialności za słowo staje się słowną chuliganką.
Witaj Dratwa3
2 Kwietnia, 2014 - 20:05
Nie zauważyłem Twojego wpisu
Może potrzebował on tego bisu
By więcej ludzi go przeczytało
Sens jego dokładnie zrozumiało
Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
Obarczanie nauczycieli wina za wychowanie uczniaow to
1 Kwietnia, 2014 - 20:58
PRLowski stan myslenia.
Kidy to nauczyciel uczyl i wychowywal w jedynie slusznym duchu uzywajc czesto przemocy bicie po lapch linijk dziecie bylo na porzadkui dziennym.
Nauczyciel ma uczyc a wychowywac maja rodzice,zas bezpieczenstwo w szkole nusi zapewnic drekcja wraz z komitetem rodzicilskim jesli jest taka potrzeba.
W czasie przerw musi byc staly monitoting osob specjalnie do tego powolanych moga to byc rodzice wolontarjusze,osoba specjalnie do tego zatrudniona,moze to byc umundurowany ochronirz ,a nawet policjant.
Musi byc jasny regulamin i opisane konsekwencje jego nie przestrzegania oraz egzekwowalne prawo penalne dla nie letnich.
Polska to nie wyjatek na caleym swiecie jest taka sama mlodziez, tyle ze w krajach cywilizowanych wprowadzono 0 tolerancji i wszyscy sa uczuleni na to i za pobicie w szkole czy np.znecanie sie porzez internet delikwenci ladauja przed wymiarem sprawiedliwosci i nie ma zmiluj sie w drastycznych wypadkach nawet nieletni moga odpowiadac przed
sadem dla doroslych.
Obecnie przy wszedobylskich kamerach mozna wylapac bandytyzm w szkole oraz uczulic wszytkich zeby informowali o rzeczach zlych wlacznie z nauczycielami.
Odpowiednia kara dziala.I jak sie wyrwie pare chwastow ze srodowiska szkolnego top odrazu zlikwiduje sie agresje w danej placowce.
Od wychowywania bandytow szkolnych sa odpowiednie zaklady zamkniete nie nauczyciel.
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika matka trzech córek nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
Wilku, ślepy nauczyciel daje przyzwolenie1 Kwietnia, 2014 - 21:35
Nie zapominaj, że z racji bezpośredniego kontaktu z dziećmi, to nauczyciel jest w stanie i mocy zareagować jako pierwszy.
I o reakcję tu chodzi.Od pouczeń i sankcji są inni.
Wychowanie w rodzinie to rzecz podstawowa. I gdyby nie przypadki nagminnych patologii, można by spokojnie powierzyć los naszych dzieci w ręce ich potomstwa. Niestety.Jest jak jest.
Tylko czujność nauczycieli i akuratni pedagodzy, stosujący się do rozwiązań prawnych, zagwaranują bezpieczeństwo w szkole
Pozdrawiam
Jak wygląda edukacja w UK
2 Kwietnia, 2014 - 07:16
Szkoły w Wielkiej Brytanii są w większości państwowe. Można jednak zdecydować się na edukowanie swojego dziecka w prywatnej, płatnej placówce. Według organów kontrolujących edukację angielski, matematyka i nauka to przedmioty podstawowe w szkołach. Każdy poziom nauki kończy się specjalnym egzaminem sprawdzającym wiedzę uczniów z kilku dziedzin. Wyniki tych egzaminów są także wiążące jeżeli chodzi o przyszłość dziecka. Przybliżamy ich specyfikę, ale napiszemy też o systemie studiów i kursów dla dorosłych.
1 PLUS – Transfer Test
Do szkół podstawowych uczęszczają dzieci w wieku od 5 do 11 lat. Rozróżniamy 3 typy szkół:
Infant Schools (5 do 7 lat), Junior Schools (7 do 11 lat), Combined Infant and Junior Schools (5 do 11 lat).
Po zakończeniu poziomu podstawowej edukacji część dziecko zdaje egzamin o nazwie Transfer Test (inaczej 11 Plus), dzięki czemu może dostać się do określonych szkół średnich, będących polskim odpowiednikiem szkół gimnazjalnych.
Egzamin ten odbywa się w listopadzie i składa się z kilku części: Verbal Reasoning czyli zadania związane ze słownictwem, Mathematics (matematyka) and Non-Verbal Reasoning (coś w rodzaju zadań na logikę, spostrzegawczość i inteligencję) oraz testu z języka angielskiego.
Walcząc o studia i pracę!
W wieku 11 lat uczeń rozpoczyna naukę w szkole średniej, gdzie pozostaje obowiązkowo do lat 16. Wśród ok. 5 tysięcy państwowych szkół średnich istnieje bardzo zróżnicowany system ich organizacji - najwięcej szkół oferuje naukę uczniom w wieku 11-18 lat, lub 11-16 lat; część szkół działa jako Senior Secondary - dla uczniów od 12, 13 lub 14 roku życia; istnieje także grupa szkół określana jako Sixth Form College dla uczniów od 16 do 19 roku życia.
Szkoły średnie prowadzą do egzaminu General Certificate of Secondary Education (GSCE), który dzieci zdają w wieku 16 lat. Wiele z tych egzaminów (w tym także język polski) można zdawać już w wieku 14 lat. Uczniowie mogą wybrać 6-10 przedmiotów, uzyskując stopnie A - G, gdzie A jest najwyższą oceną. Im więcej certyfikatów GCSE dziecko zdobędzie, tym większe szanse ma na określone studia czy zdobycie pracy w przyszłości.
Egzamin GCSE kończy obowiązkową naukę w Wielkiej Brytanii, ale uczniowie mogą kontynuować naukę przez następne 3 lata. Potem można zdawać także General Certificate of Education - Advanced. Ten egzamin, popularnie zwany A-Levels jest odpowiednikiem polskiego Egzaminu Dojrzałości, czyli Matury. Wyniki egzaminu są podstawą rekrutacji studentów na uczelnie wyższe.
Istnieje także możliwość zdania egzaminu GCSE eksternistycznie, niezależnie od ukończonej szkoły, czy kursów w instytucjach upoważnionych do przeprowadzenia egzaminu i wydawania certyfikatu. Studenci spoza Wielkiej Brytanii mogą zdawać International GCSE, przystosowany do zakresu edukacji międzynarodowej na poziomie szkół średnich.
A Levels – Matura
General Certificate of Education - Advanced Level, zwany w skrocie A-Level jest jedną z najczęściej obieranych ścieżek edukacyjnych, niezbędnych do rozpoczęcia nauki w szkole wyższej. A-Level zdawany jest w wieku 16-18 lat. Uczniowie mogą wybrać od dwóch do czterech przedmiotów, pod warunkiem, że uzyskali już z nich GCSE, istnieją jednak wyjątki od tej reguły.
Studia!
Szkoły wyższe w wielkiej Brytanii podzielone są na cztery rodzaje:
Studia w Wielkiej Brytanii są dwustopniowe, 3-4 letnie studia licencjackie (undergraduate) oraz 1-2 letnie studia magisterskie (postgraduate).
Przyjęcie na studia oraz przeróżne kursy wiąże się z określonym poziomem znajomości języka angielskiego. W większości instytucji wymagany jest jeden z następujących certyfikatów: British Council International English Language Testing, IELTS; Cambridge Certificate of Proficiency in English, UCLES; English language O level or GCSE.
Szkoły w Anglii nie dbają o zdolnych uczniów
2 Kwietnia, 2014 - 07:22
Tysiące zdolnych dzieci w Anglii nie otrzymuje wystarczającej pomocy i motywacji w nauce. Szkoły w Anglii nie dbają o zdolnych uczniów – tak wygląda podsumowanie raportu Ofsted. Angielskie szkoły nie stawiają zbyt dużych wymagań uczniom. Zdolne dzieci traktowane są na równi z ich mniej zdolnymi rówieśnikami. Cały proceder zaobserwować można analizując wyniki GCSE. Według przeprowadzonych badań, dwie trzecie najzdolniejszych uczniów nie było w stanie uzyskać najwyższego wyniku z egzaminu.
Do pracy w wielu 16 lat
Obecny system powoduje, że młodzież kończy szkołę w wieku 16 lat i wybiera pracę zamiast kontynuacji nauki. Stereotypowy młody Anglik to taki, który po ukończeniu obowiązkowej nauki wybiera się do pracy gdzie spędzi resztę swojego życia. Bez ambicji na lepszą posadę i przyszłość. Zaspokojenie potrzeb materialnych kończy się w momencie kiedy tygodniowa pensja wystarcza na weekendowe zabawy. Poziom edukacji w Anglii ma wiele do życzenia i kwalifikuje się na niskich pozycjach w stosunku do poziomu szkól w Europie.