Przedwigilijna noc
Dobrych parę lat temu, tuż przed dniem Wigilii , kucharzyłam sobie w błogim nastroju nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia. Było tuż po północy i w towarzyszącej mi radiowej „jedynce”, rozpoczęła się właśnie audycja z udziałem zaproszonego do studia gościa. Był nim znany i bardzo popularny mnich.
Tematem radiowej nocy były, jak można się domyślać Święta Bożego Narodzenia. Obaj prowadzący audycje panowie, wspominali Święta swojego dzieciństwa. Sielskie opowieści płynęły w eter i zachęcały radiosłuchaczy do dzielenia się swoimi przeżyciami i doświadczeniami. Padały nazwy ulubionych świątecznych przysmaków. Podawano przepisy na tradycyjne dania. Nastrój dodatkowo budowały urocze polskie kolędy.Idylla.
Nagle usłyszałam w odbiorniku głos kolejnego telefonicznego gościa. I nastrój prysł jak mydlana bańka.
- „ A ja mam tylko pół chleba na Święta i najchętniej przespałabym te dni z nadzieją, że sen pozwoli mi zapomnieć”
W zdumieniu przysiadłam. Wszyscy moi bliscy spali już i nie mogłam podzielić się z nikim wrażeniem, jakie te słowa na mnie wywarły.
W studiu radiowym zaległa cisza, ale po chwili, zakonnik współprowadzący program, niepewnym głosem jął zachęcać kobietę, by jednak wybrała się w Święta do kościoła, bo to taki szczególny czas - to Boże Narodzenie…
Kobieta wydusiła z siebie słowo „dobranoc” i rozłączyła się.
Byłam w szoku. Jak mogli ci „społecznicy” pozwolić jej na rozłączenie, nie pytając chociażby o numer telefonu! W eter popłynęła kolejna pastorałka.
Chwyciłam za słuchawkę i bez większej pewności, że dodzwonię się do studia, wykręciłam numer.
Odezwała się pracownica PR1 i trochę zaskoczona wysłuchała mojej opinii i żądania, by natychmiast poproszono przez radio tę nieszczęsną biedaczkę o telefon z jakimiś „namiarami na nią”. Pozostawiłam swój numer i adres z ofertą przyjęcia owej właścicielki połówki chleba, do swojego domu na okres Świąt.
Dopiero po kwadransie, zaapelowano do kobiety o kontakt. Panowie prowadzący, zachęcali ją słowami o mnóstwie telefonów od ludzi dzwoniących z propozycją pomocy… Apel ponawiano jeszcze kilkakrotnie. Bez skutku.
Nieszczęsna kobieta zetknąwszy się z murem obojętności u ludzi mieniących się jej braćmi w Wierze, wyłączyła radio…
Chociaż minęło już z dziesięć lat od tego czasu, to zawsze w przedświątecznym czasie, przypomina mi się owa kobieta i porażająca zmysły znieczulica jej rozmówców.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1070 odsłon
Komentarze
Media rzadko odwiedzają wrażliwcy
22 Grudnia, 2013 - 20:25
Za to bardzo często zwykli złośliwcy
Coraz więcej ludzi styka się z biedą
Lecz tacy samotnie w mieszkaniach siedzą
Odwagę w żebraniu mają pijacy
A ci nawet nie lubią zwykłej pracy
Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"