Ludzie mają dość pseudosztuki

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Nareszcie zaczął się ruch wokół sztuki sprowokowany przez hochsztaplerów, którzy uczynili z działań paraartystycznych, parakulturalnych niezłe źródło dochodów czerpanych z państwowych dotacji.

Ze sztuką mamy do czynienia wtedy, gdy efekt estetyczny zostanie osiągnięty dzięki specyficznej, zaskakującej, nowatorskiej, homogenicznej strukturze wewnętrznej artefaktu.

Hochsztapler natomiast, udając,że tworzy sztukę, próbuje realizować swoje cele na dwa sposoby:

1. albo obiekt przez niego przedstawiany jako obiekt artystyczny jest dokładną kopią rzeczywistości, a on sam uzurpuje sobie władzę posiadania klucza do jego interpretacji zamiast zawarcia go w odpowiednio ukształtowanej strukturze obiektu,

2.albo też obiekt jest przypadkowym zlepkiem czy zbiorem heterogenicznych elementów, nie posiadających struktury wewnętrznej, która by nadawła im wyraz estetyczny ani też zbiór tych elementów nie jest łączony w oparciu o jakąś strukturę relacji między elementami, która dawałaby efekt artystyczny. Połączenie elementów w artefakt następuje w oparciu o jakąś subiektywną, zewnętrzną względem elementów narrację, która uzasadnia interpretację. Tak dzieje się w przypadku rozmaitych instalacji czy happeningów, które nie są obiektami estetycznymi lecz formą publicystyki wykorzystującej elementy wizualnej reprezentacji.

Owszem, można czasem łączyć heterogeniczne elementy takie jak dźwięk i ruch ciała poprzez muzykę i taniec, ale tu sam dźwięk i ruch muszą zawierać w sobie efekt estetyczny, każde osobno a także łącznie, bez potrzeby dorabiania klucza zewnętrznego do interpretacji. Można też łączyć dźwięk muzyczny i dźwięk słowny, co ma długą tradycję w postaci śpiewu, ale jak widzimy w popkulturze,często daje to efekt kiczu, ze względu na estetyczną słabość elementów jak i słabość ich kombinacji.

Na scenie teatralnej coraz częścej zdarza się,że zamiast estetycznego efektu płynącego z umiejętnie połączonych elementów scenografii, słowa i ruchu,czyli standardowych elementow kulturowych, elementy takie zostają zredukowane do antykultury czyli do natury i stąd na scenie pojawiają się seks, golizna i wulgaryzmy. Zamiast szuki mamy do czynienia z kiczem i widać, że publicznośći zaczyna się to nudzić.

W tym psuciu sztuki sprawdza się schemat marksistowski, przewidujący, że baza kształtuje nadbudowę. Rzeczywiście, trudno oczekiwać żyjąc w postpeerelu, w którym wpływ na wszysko ma establishment postkomunistyczny,że kwestie personalne i finansowe w zakresie kultury i polityki kulturalnej, będą oparte na zasadach merytorycznych czyli na uwzględnieniu kryteriów estetycznych.

W normalnym systemie szuka kwestionuje pewne standardy i normy będące podstawą władzy establishmentu wraz z wartościami przez ten establishment wyznawanymi. W Polsce tymczasem, ze względów na postkolonialne dziedzictwo i brak elit, wszystko jest postawione na głowie, jako że establishment kulturalny jest częścią establishmentu postkomunistycznego i wyraża jego ideologię.Trudno więc spodziewać się, że będzie kwestionować system postkomunistyczny. Zamiast tego kwestionuje kulturę narodową stanowiącą podstawę bytu narodowego, do której wynarodowiony establishment nastawiony jest negatywnie. Tak więc sztuka, która nawet w peerelu miała pewną niewielką autonomię (teatr - Kantor,Grotowski,plakat), obecnie utraciła jakąkolwiek autonomię i związek z kulturą narodową.

Brak głosów

Komentarze

Nie zgadzam się, że "W normalnym systemie szuka kwestionuje pewne standardy i normy będące podstawą władzy establishmentu wraz z wartościami przez ten establishment wyznawanymi."

Mecenat władzy od czasów starożytnych dał naszej kulturze dzieła i arcydzieła niezliczone. Geniusze bywali lizusami na usługach.

Tyle, że mecenat obecnej "naszej" władzy polega na dawaniu alibi ludziom, którzy niczego nie potrafią. Kiedyś namaszczać na artystę nie było powodu, bo można było poznać po owocach.
Dycha, bo fajne.

Vote up!
0
Vote down!
0
#393218