Dlaczego polski zespół nie będzie wygrywał

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Polska reprezentacja po raz kolejny znakomicie zilustrowała błąd mentalny Polaków ignorujący prawidłowość socjo-statystyczną, że indywidualna jakość, nawet najwyższej próby nie musi się przekładać na sukces zbiorowy. Przecież w reprezentacji występują takie asy jak Lewandowski, Błaszczykowski, a do niedawna występował kontuzjowany obecnie Piszczek, a mimo to nie dawało to i nie daje sukcesu zbiorowego.

To jest coś czego buractwo i lemingi nie są w stanie pojąć, a przecież to samo zjawisko powtarza się w polityce, która także jest grą zbiorową, tyle że na większym boisku. Ale na małym boisku wszystko lepiej widać. Sprawa jest teoretycznie prosta ale bardzo skomplikowana gdy przyjdzie do realizacji. Trzeba zrekonstruować państwo tak by kierowało się interesem narodowym, a więc wspólnym interesem wszystkich obywateli a jednocześnie gwarantowało im indywidualną wolność rozwoju. Jednocześnie ucząc obywateli od dziecka jak działać na rzecz wspólnoty. Zatem państwo i szkoła to dwie kluczowe dziedziny prowadzące do zgrania wymiaru indywidualnego ze zbiorowym.

I nie ma co mieszać herbaty bez dodania cukru, zmieniając co chwila selekcjonera dla zachowania pozorów,że coś się robi, bo nie tędy droga. Tusk i jego ekipa są znakomitym, modelowym wręcz antybodźcem i antywzorem. Ta ekipa to przykład "sukcesu" chama i głupca, osiągniętego przez zanegowanie i odrzucenie tradycyjnych kryteriów i wartości. W takiej sytuacji każdy indywidualny sukces, który przebije się do przestrzeni publicznej i powszechnej świadomości dostrzegającej zbiorowy chaos, staje się automatycznie podejrzany i odrzucany, bo tylko jego autor wie, czy sukces był jego osobistą zasługą czy nie. Zanika chęć do kooperacji i zaufanie a to uniemozliwia osiąganie sukcesu. Z kolei nawet osiągnięty sukces nie staje się źródłem dumy i społecznego prestiżu.

Dlaczego osobiste sukcesy nie przekładają się w Polsce na sukces zbiorowy ? Bo komuś na tym zależy, by pozytywne wzory nie zostały rozpowszechnione, gdyż ograniczałyby możliwość rabowania dobra wspólnego, ale taki Michnik to tylko płotka w tym procesie. Nie ulega wątpliwośći, że istnieje swoista międzynarodówka mająca w tym swój udział oraz jej lokalni pomocnicy.

Brak głosów

Komentarze

Takim okrzykiem niepoprawni optymiści skwitują zapewne ponowny niewypał polskich piłkarzy. Który już z kolei?

Nie mamy reprezentacji, bo nie mamy dobrych graczy. W polskich klubach najważniejsze są punkty w rozgrywkach ligowych i pozycja w tabeli. Szkolenie młodzieży, wyławianie talentów w klubach prowincjonalnych i ich szlifowanie w klubach krajowej czołówki, to marzenia ściętej głowy. Zdarza się zaledwie sporadycznie.

Były czasy, gdy kopalnią talentów w piłkarstwie polskim był Górny Śląsk i młodzież garnęła się do tamtejszych klubów: Górnika Zabrze czy Ruchu Chorzów. W drużynach tych, do składu których systematycznie wprowadzano niespełna 18-letnich Lubańskich, Szołtysików, Warzechów i innych, grali wyłącznie Polacy, odnosząc sukcesy w skali europejskiej. Trener Górski i jego ekipa walczyli jak równi z klubami i reprezentacjami państw zachodnich, dysponującymi nieporównanie lepszą bazą treningową i szeroko rozumianymi warunkami materialnymi.

Dzisiaj w klubach polskiej ekstraklasy coraz więcej zagranicznych, białych i ciemnoskórych piłkarzy, w mniejszym lub większym stopniu już wyranżerowanych, najczęściej w schyłkowym etapie sportowej kariery. Przyjeżdżają z różnych państw by u nas zdobywać punkty i w drużynach blokować miejsca utalentowanej młodzieży. A ta młodzież pałęta się w trzecioligowych rezerwach i zamiast rozwijać się, gaśnie.

Żenujące to i nie pozostawia reprezentacji Polski jakichkolwiek perspektyw rozwoju i poprawy poziomu gry. I nic nie wskóra Nawałka, taki sam los czeka go jaki spotkał Fornalika.

Nie łudźmy się więc. Definitywnie porzućmy naiwny optymizm. Stało się już tak wiele niedobrego, że piłkę na pierwszorzędnym poziomie będziemy oglądać tylko w transmisjach z boisk Londynu, Barcelony, Madrytu, Monachium, czy Dortmundu.

No bo przecież gdy wszystko w kraju się wali, powoli zamienia w ruinę, to niby dlaczego piłkarstwo miałoby mieć się lepiej?

Vote up!
0
Vote down!
0

Jerzy Zerbe

#390678

także z powodów podanych w pierwszym komentarzu. Ale żaden trener drużyny nie urodzi.
Wiesz, to nie jest nowość. Zawsze było tak, że dobrze grały albo kluby, albo reprezentacja. Co ciekawsze - były to niegdyś polskie kluby, ale one płaciły, a reprezentacja...hmmm...

Reprezentacja była wielce przydatna wtedy, kiedy trzeba się było pokazać za granicą, z nadzieją, że coś z tego wyjdzie.

Nie mówię, że nie było "porywów serca" - czasem się grajkom udzielało, ale na ogół myślą trzeźwo.

Vote up!
0
Vote down!
0

mona

#390758

Sprawa ma swoje systemowe uwarunkowania i bez tej perspektywy żadne rozważania sensu nie mają. Małe boisko zależy od dużego, socjo-politycznego i kropka. Zależności idą w tym kierunku.

Vote up!
0
Vote down!
0
#390760

to nie maja oni szans grając z symbolem Owsiaka na ramieniu. ;-)) Ile dał Złoty Melon PZPN-owi za tę reklamę, bo nie sądzę, żeby było to za friko. A w ogóle jak to możliwe, że reprezentacja (podobno) narodowa reklamuje prywatną akcję?

Vote up!
0
Vote down!
0
#390773