Jak Polacy kręcą bicz na własną skórę

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Pisałem już kiedyś o tym, że Polacy są jedną z najciężej pracujących nacji na świecie. Ale wygląda na to, że im więcej pracują, tym biedniejsi się stają. Środki wytworzone przez polskich pracowników są transferowane do określonych, uprzywilejowanych grup społecznych, np. na opłacenie rosnącej biurokracji wchodzącej w skład establishmentu postkomunistycznego. Ten establishment chce także dobrać się do naszych środków finansowych zgromadzonych w SKOKach. Wskutek tego na polskim biznesie zaciska się pętla biurokratyczno-podatkowa, prowadząca do redukcji miejsc pracy a w konsewencji do poszukiwania jakiejkolwiek pracy za wszelką cenę.

Inna część środków wypracowanych w kraju transferowana jest za granicę a ponieważ wszędzie panuje kryzys, więc korporacje zagraniczne dążą do zmuszenia Polaków do pracy na warunkach podyktowanych przez nie - w niedziele i na umowach śmieciowych. Ponieważ plany finansowe czy to urzędów czy korporacji naturalnie rosną z roku na rok, rośnie obciążenie Polaków pracą i proporcjonalnie pogarszają się jej warunki, a zatem Polacy proporcjonalnie do tego biednieją wskutek drenażu, transferów i redukcji wydatków na inne sfery życia.

Kto tego nacisku nie może wytrzymać a może wyjechać z kraju, poszukuje pravy za granicą - stworzono do tego specjalne okienko - emigrację do innych krajów UE. Prowadzi to do ruiny kolejnych sfer życia w kraju, a przede wszystkim więzi międzyludzkich i rodzinnych. Widać to najlepiej w przypadku systemu emerytalnego i służby zdrowia.

W taki oto sposób Polacy znaleźli się w potrzasku między mitologią wolnego rynku a realiami neokolonializmu i stali się obiektem wyzysku neokolonialnego, nie wydobywszy się z uprzednich uwarunkowań postkolonialnych.

Lecz od lat nieomal 25 Polacy wybierają, z niewielkimi przerwami, sprawców swojego nieszczęścia.To wygląda na jakiś sadomasochizm.

Brak głosów

Komentarze

na jakiś sadomasochizm. Pamiętam początek lat 90tych i moje zawodowe kontakty z nowo powstającymi firmami. Zatrudnieni tam pracownicy zachowywali się na swoich stanowiskach pracy jak jacyś galernicy przy wiosłach. Oczy wlepione w to co robili, zero kontaktu z nimi. Na pytania odpowiadali półgębkiem lub wcale. To byli zupełnie inni ludzie niż ci z lat "S". Diametralna zmiana, która uczyniła z nich nową kastę niewolników. Do dzisiaj nie mogę tego pojąć.
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Szpilka

#366319

Pamiętam z pracy w USA, że psychologia pracy robotnika kapitalistycznego była zupełnie inna niż robotnika w peerelu. Koncentracja na zadaniu i przekonanie o wadze pracy i odpowiedzialnośći. Tyle, że w Polsce mało jest kapitalizmu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#366340

nie dotyczy naszego dzikiego kapitalizmu. U nas nie chodziło o koncentrację na pracy tylko o strach, że mogą wywalić z pracy za każde nieodpowiednie słowo. W uprawianiu polskiego kapitalizmu cofnęliśmy się do XIX wieku i pewnie przyjdzie nam walczyć, jak wówczas, o 8godzinny dzień pracy. Tak to mi wygląda.

Vote up!
0
Vote down!
0

Szpilka

#366401

Wybory to mistyfikacja. Przestańcie urągać udręczonemu Narodowi. Nie widzicie, że "demokracja" to maskirowka?

Vote up!
0
Vote down!
0

Bóg - Honor - Ojczyzna!

#366403