ha ha, hi hi, hejże, hola !
Zaczął się wysyp grzybów, którego medialnymi zwiastunami na literę B, jak borowik czy bedłka, byli profesorowie Bauman i Bartoszewski. (W polskim alfabecie jest jeszcze wiele innych liter, ale nie chcę Czytelnika męczyć.)
Profesorów mamy dużo, a może jeszcze więcej, dzięki czemu nauka tak się tu rozwinęła, że nadwyżki jej dorobku trzeba eksportować do krajów wysoko wprawdzie rozwiniętych, ale nie dysponujących zasobami ludzkimi o odpowiadających potrzebom epoki kwalifikacjach.
Dyplomy uniwersyteckie nie są wprawdzie obecnie rękojmią przydatności zawodowej na takich stanowiskach, na jakich absolwenci mogą się próbować zacząć dorabiać w którejś ze starych europejskich demokracji, ale - ważniejszym dla niejednego pracodawcy - swoistym świadectwem moralności.
Wyznawców islamu jest wśród polskich magistrów niewielu, większość wie za to doskonale, skąd wyrastają im nogi - i do czego to może służyć.
Nie jest to wiedza wymagająca studiów u takich luminarzy jak prof.prof. Senyszyn, Środa czy Hartman, ale odwołanie się do naukowych autorytetów może poprawiać człowiekowi samopoczucie, nim pozostaną mu tylko grzybki i trawka.
Dlatego wychowawcy telewizyjni i prasowi chętnie używają zgrzybiałych i grzybiejących profesorów do realizowania aktualnych misji - niekoniecznie pokojowych, bo profesora Niesiołowskiego pominąć się nijak nie da - i samopoczucie podczas tego grzybobrania, na wizji, mają doskonałe.
***
Mnie, staremu grzybowi, również ono dopisuje, bo pogoda jest piękna, a każdy dzień przynosi jakieś radosne nowiny.
Mimo postępującej demencji nie cieszę się każdą od razu, bo parę razy w życiu doświadczyłem skutków postrzegania rzeczywistości zapośredniczonego przez media, więc teraz sobie takie nowiny najpierw choć trochę odpośredniczam, zanim wpadnę w szał radości (albo wściekłość).
Odpośredniczanie jest jednak czynnością ryzykowną..
Kiedy dowiedziałem się, że SKOŃCZYŁ SIĘ KRYZYS, oblał mnie zimny pot i coś (chyba ciarki) zaczęło mi chodzić po plecach, po głowie zaś błąkać się jęły myśli paniczne (ładnie mi się to napisało, nie ? - toż to prawie Sienkiewicz; Henryk Sienkiewicz !).
Kiedy dowiedziałem się z bezkompromisowej deklaracji pewnego męża stanu (niech Opatrzność czuwa nad jego żoną) iż Polska nie weźmie udziału w operacjach wojskowych na terenie Syrii, ogarnęło mnie głębokie współczucie dla nieszczęsnego prezydenta O'Bamy, który w tej sytuacji zmuszony był odwołać się do Kongresu i narazić światowe sieci telewizyjne na koszty oczekiwania na transmisję przebiegu operacji.
Mam nadzieję, że nie będzie ona kolidowała z transmisją przebiegu przyszłotygodniowej manifestacji w Warszawie, choć nie wiem dokąd sięgają wpływy ministra Sikorskiego i jego służb dyplomatycznych albo tej części amerykańskiej Polonii, do której przynależą m. in. Jan Tomasz Gross, Edward Mazur i (jeśli jeszcze żyje) Stefan Olszowski, bywszy sekretarz, niedoszły Pierwszy, KC PZPR.
Gdyby Syria okazała się ważniejsza, co być może, pewnie zaprzyjaźnione z przyjaciółmi pana prezydenta stacje tv zaoszczędzą parę groszy a ich montażyści trochę zdrowia, ale na wszelki wypadek zaprowadzony został w bermudzkim trójkącie TVP-TVN-Polsat taki ład medialny, że zaginąć w nim może nie tylko w piątek, trzynastego, prawie wszystko, i nawet gdyby Meksyk dokonał w ramach retorsji inwazji na Trójmiasto telewidzowie w przerwach między reklamami będą
oglądać maltretowane dzieci, mrożący krew w żyłach uśmiech Joanny Senyszyn albo tego sepleniącego apostatę, który, jakby się łobuz nie wywijał, nie uniknie sprawiedliwości, a lepiej dla niego, żeby nie była ludowa.
Bełkocik, powiadacie ?
Gdzież tam. - Strumień świadomości telewidza.
Płyną w nim różne różności..
Legalizacja zabijania dzieci poczętych nie spełniających (europejskich ?) norm jakościowych ma nastąpić niebawem, gdy tylko Sejm i dr Kopacz znajdą na to chwilę czasu.
Sądzę że karygodnym marnotrawstwem byłaby chirurgiczna ingerencja w procesy przemiany materii potencjalnego dawcy tkanek i organów przedwcześnie, bez uwzględnienia potrzeb biorców i bez rachunku ekonomicznego; bezkosztowa hodowla tkanek leży w dobrze pojętym interesie państwa, którego budżet -w części "Ochrona Zdrowia"- łatwiej zrównoważyć będzie po przesunięciu takich egze- tj. ingerecji poza okres prenatalny, zgodnie zresztą z europejską tradycją, wzorem starożytnej Sparty.
Niechże podrosną, nim się je zbierze (myślę o grzybach).
Odkładam więcierz; OFE, gwizdy częstochowskie, Trylogia i Pan Tadeusz, niedobry biskup, podejrzany arcybiskup i krzywdzeni plebani odpływają razem z przejściową płcią i innymi ciekawymi tematami, o których pewnie piszą już inni gdzie indziej.
Dla przyszłych pokoleń będą to drobiazgi; może nie będą ciekawe, co - a raczej kto w nich tkwił - a może będą to wiedzieć lepiej od nas (ale czy potrafią odróżnić borowika od prawdziwka, wątpię).
Wiemy przecież niewiele, a i dla tego co wiemy brakuje już słów.
Zaczyna się weekend, którego Polacy nie zdążyli dotąd nazwać po polsku. Nie mają czasu na takie rzeczy.
Siedzą, piją, lulki palą..
***
Tyle na dziś.
AT
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1517 odsłon
Komentarze
grzyby.
5 Września, 2013 - 20:45
Oj wyrosło nam dość sporo profesorów-między innymi takich jak wymienieni w tym artykule.Ale to wszystko było podlewane gównianym szambem.A niektórzy przekształcili się w bydło..
Marika