Urodziłem się pod znakiem Barana i do dziś ponoszę tego konsekwencje.
Choć skłonność do trykania bardzo z wiekiem osłabła, łeb jeszcze mam twardy i najlepiej czuję się w stadzie, choćby ogarniętym owczym pędem, póki udaje mi się nadążać za najsłabszymi owieczkami. Rośnie moja słabość do jagniąt; różowieję z ochoty na samą myśl o jagnięcinie z rozmarynem (i oczywiście z czosnkiem) i staję się...