o nadmiarze

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Jesienne marzenia mają bogatszą i bardziej "zniuansowaną" kolorystykę niż wiosenne; jest czas dojrzewania i zbiorów, czas spadania zgniłych owoców i martwych liści, porannych mgieł i wieczornych dymów nad ogniskami, w których żarzą się łętowiny i dopalają chwasty, czasem zaś dopiekają kartofle.

W palecie barw coraz mniej potrzeba zieleni, coraz ważniejsze stają się czerwienie, a absolutnie niezbędna zaczyna być czerń, bez której namalować się już nie da ani marzeń, ani rzeczywistości, ilu by nie użyć odcieni brązu i żółci.

****

Jedni marzą o niezmodyfikowanych genetycznie rumianych jabłuszkach, inni pieką sobie jakieś kartofelki,  rozsnuwają dymy albo wyrywają chwasty, a ja marzę o tym, że będzie lepiej - i próbuję wymyślić sprawiedliwy system podatkowy, niczym jakiś Korwin-Mikke. 

Wymyśliłem na razie, że dobrze by było opodatkować wszelki nadmiar, co wydaje się nie tylko sprawiedliwe, ale i racjonalne : nie można zabrać czegoś, czego nie ma i - cokolwiek nam mówi - wie o tym nawet  minister Rostowski, który wie także, że nadmiarów  jest u nas niemało i zewsząd słyszy, że za dużo.

Nie mam zamiaru niczego wymierzać, bo nadmiar, domiar czy wymiar wymagają pomiarów, które niezmiernie mnie mierżą,  mogę jednak wskazać ich przedmioty, uchodzące dotąd uwadze fiskusa.

Oto na przykład, dopóki europejskie prawo nie implementuje cywilnych elementów prawa koranicznego, mamy w Polsce monogamię, co oznacza, że obywatel może mieć (choć, na szczęście, nie musi) jedną żonę, zaś obywatelka - jednego męża, i na tym szlus.

Mamy jednak zarazem w Polsce taką wolność, w ramach której funkcjonować może - i funkcjonuje sobie, jeśli wierzyć wolnym mediom, dość intensywnie - szara strefa tak zwanych "związków nieformalnych", tym się jedynie różniących od stadeł opieczętowanych lub pobłogosławionych, więc zarejestrowanych w księgach stanu cywilnego, że rejestrowane są jedynie na łamach  gazet lub czasopism - a i to nie zawsze, ze względu na przeciążenie personelu ważnymi obowiązkami.

Owe związki nieformalne uważane są przez wybitnych przedstawicieli świata nauki, polityki i kultury - a także przez dojrzalszą część opinii publicznej - za rozwiązanie lepsze od tradycyjnego, pozwalające zaspokajać ważne ludzkie potrzeby bez biurokratycznej mitręgi,  bez zwłoki i  bez ponoszenia kosztów - opłaty skarbowej i innych niepotrzebnych wydatków; podkreślana bywa zarówno łatwość rozwiązania takiego związku a vista, jak jego dobrowolność, dopóki partnerom zdarza się chcieć naraz.

Niestety, w społecznej praktyce związki nieformalne krzyżują się niekiedy, wcale nierzadko, ze związkami formalnymi, lub też zachodzą na siebie,  a w rezultacie łamana bywa  incydentalnie,  dyskretnie  lub czynem ciągłym, zasada monogamii.

Wielomęstwo i wielożeństwo nie może być oczywiście penalizowane - zwłaszcza w obliczu zbliżenia kultur, ale może stanowić źródło dochodów budżetowych od tych podatników, którym nie wystarcza jedna żona albo jeden mąż (bez względu na płeć, rasę i wyznanie oraz stopień sformalizowania poszczególnych związków).

Nadmiar sił i środków jest niewątpliwie - nadmiarem.

Nie jest znana pełna lista beneficjentów, ale znane są liczne przypadki posiadania nadmiaru imion, nazwisk, adresów, paszportów, partnerów biznesowych oraz/lub seksualnych, podobnie jak nadmiaru ambicji, aspiracji, pewności siebie, apetytu, wagi ciała - a także wpływów i "możliwości" ponad miarę.

Nie wiem, kto ową miarę wyznacza i od czasu do czasu zmienia, ale zważywszy sytuację finansów państwa, warto by zacząć mierzyć częstotliwość naruszeń wspomnianej zasady monogamii -  nie z ciekawości, ale w celach podatkowych.

Wolność wolnością, za nadmiar trzeba płacić - nawet jeśli to nadmierny popęd czy apetyt seksualny.

A profesjonalistki i "uzależnionych" niech fiskus  wyposaży w liczniki i kasy fiskalne choćby ze środków NFZ; opłaci się - z nawiązką 

Wejście do "strefy Euro" wymaga od nas dalekowzrocznych inwestycji w "zasoby ludzkie" -  jedyny skarb naszego państwa i przyszłość Narodu.

Już niezapomniany Kuba Goldberg wiedział, po co kupuje się tartak.

****

Piękną mamy jesień, cichą i pogodną.

Jest ostatni dzień obrad sejmu VI kadencji.

Jestem szczęśliwy, że udało mi się go  dożyć.

Czy to aby nie nadmiar szczęścia ?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Brak głosów