Wojny podobno nie ma, a gdyby nawet wybuchła (mówi się o poniedziałku, bo we wtorek współcześni krasnoarmiejcy odejść powinni do rozerwy) "nikt nam nie zrobi nic, nikt nam nie weźmie nic", o czym zapewniał zaniepokojonych telewidzów sam pan premier, który przecież wie, co mówi, dopóki nie zacznie mówić czegoś innego; tak zwana "sytuacja" jest jednak niewątpliwie "dynamiczna".
Świadczą o tym...